Być dobrym jest szlachetnie. Lecz uczyć innych jak oni mają być dobrzy, jest jeszcze szlachetniejsze i nie wymaga tyle wysiłku.(M.Twain)
Był koniec dwudziestego wieku,
Józef z Maryją szli bez pośpiechu.
Mróz, jak to zimą, skuł wtedy ziemię,
Maria pod sercem dźwigała brzemię.
Zmęczona była i obolała
Widząc dom jakiś, w drzwi zapukała:
„Dobry człowieku, użycz nam kątka,
Nie chcę na mrozie powić dzieciątka...”
„Ja sam z rodziną ledwie się mieszczę!
Szukaj szpitala, póki czas jeszcze!”
Łza w oku Marii błysła i zgasła:
„Jakże nam szukać? Nie znamy miasta...”
„Kupcie więc mapę, sklep jest za rogiem.
No, czas już na was! Ruszajcie. Z Bogiem!”
I drzwi zatrzasnął bez pardonu,
Po czym zawołał w głąb swego domu:
„Nawet w Wigilię, zobacz kochanie,
Nie dają spokoju cholerni Cyganie!”