JustPaste.it

Blondynka na rondzie.

Rozumiecie sprawę. Że to horror.

Blondynka  na  rondzie.

Rozumiecie sprawę. Że to horror. A jeszcze gorzej, kiedy ta blondynka nie tylko na rondo wjedzie, ale jeszcze gada przez telefon z psiapsiółką. Tu już bez interwencji dobrej Bozi, i to naprawdę w dobrym humorze, nawet policjant nic nie poradzi. Póki ta blondynka nie znudzi się rondem i nie pojedzie sobie. Na przełaj.

Wiem, kilka razy to przeżyłem.

Strach się przyznać, ale przeżyłem nawet blondynkę na rondzie o dwóch pasach jazdy. Zdarzyło się i tak, że były trzy pasy jazdy. Oczywiście, nie miało to najmniejszego znaczenia dla blondynki, dała sobie radę z wszystkimi pasami. Śpiewająco. Ona chyba nie zauważyła tych trzech pasów. Dała sobie radę nawet z policją, która tam przyjechała po dwóch godzinach. I co? I nic, rzecz jasna. Wszyscy się dawno zgodzili, że blondynka może z tego ronda wyjechać, kiedy chce i jak chce, byle nikogo nie obdrapała. Już i bez policji-śmy się dogadali, że ona tak może naprawdę. Chodziło jedynie o to, żeby blondynka jak najszybciej tym rondem się znudziła. Trzeba przyznać, że policja żywotnie nam pomogła.

Nie, żeby ta policja blondynkę postraszyła, albo co. Ona, ta policja, była wobec blondynki bardzo okej i w ogóle, dokładnie jej pokazała, którędy ma to rondo opuścić. Chłopaki były gotowe już i za nią to zrobić, ale się nie dogadali, bo przecież cała rzecz dotyczyła blondynki.

Jedyna bieda była w tym, że blondynka wszystkich traktowała poważnie. Nas traktowała poważnie i policję także. To traktowanie było, co się rozumie samo przez się, również w blond kolorze. W związku z tym, oczywiście, blondynka musiała nam wszystko dokładnie wytłumaczyć. Nikt nie spamiętał tego tłumaczenia, takiej szansy nie mieliśmy. Ale kiedy blondynka już odjechała, szczęśliwa jak skowronek, nikt nie miał żadnej wątpliwości, że łatwiej by mu było odwalić szychtę na kopalni. Policja tak samo była o tym przekonana.

Nie muszę dodawać, jak łatwo i pięknie jechało nam się później. Silnik to jakby raz tyle mocy dostał.

W ogóle, to po tym rondzie życie stało się jakby lżejsze. Właśnie dlatego przestałem narzekać na blondynki. One mają swoje zadanie i spełniają je tak, jak potrafią. Nawet spełniają je świetnie. Tak, jak nikt inny nie potrafi. Żeby rzecz dopowiedzieć do końca, nie radzę nikomu nawet udawać tylko, że to on jest blondynką. Osobiście wziąłbym udział w linczu.


 

02dbac7608d2bc1bba1ad42231084c7c.jpg


No. A teraz, kiedy to mamy za sobą, mogę się przyznać z tak zwanym czystym sumieniem, że o tej blondynce napisałem tak sobie, całkiem jak rasowy dziennikarz. Na przykład jak pan Michnik albo pan Michalkiewicz. Oni właśnie tak robią, najpierw jest o blondynce, a potem się okazuje, że pan Kiszczak to człowiek honoru. Albo że strach pomyśleć, co by to było, gdyby Schindlerowi udało się uratować choćby setkę Żydów więcej.

Zakładając oczywiście, że ja wiem, co to za zwierz, to sumienie. Zaś pan Michnik, że wie, co to honor. Z panem Michalkiewiczem to bardziej skomplikowana sprawa. On by się musiał nauczyć liczyć – i to nie wpłaty na własne konto w banku. To by go upodobniło do Żyda.

Zresztą mniejsza z tym wszystkim. Ja sobie jakoś ze sumieniem poradzę, ale Michnik z honorem i Michalkiewicz z pejsami – no, chciałbym to kiedyś zobaczyć! Chociaż, nie umiem sobie wyobrazić, po co.

Wiecie, z dziennikarzami to nie jest całkiem tak, że oni dzielą się na złych i dobrych. Wcale nie. Oni nie dzielą się nawet na tych, co to prawdę piszą i tych, co kłamią. Różnica polega na tym, że jeden dziennikarz lubi „Stoliczną”, drugi życzy sobie, żeby mu polać sznapsa. Ale o wódkach wszyscy mają takie pojęcie, jakby przez całe życie pijali „Uśmiech sołtysa” od pana Palikota. Bo nikt nie wymaga od nich żadnych pojęć. Przed chwilą właśnie tego dowiodłem.

Dziennikarz, podobnie jak ekspert z tych klerków, czy tam pożytecznych idiotów, spełnia dokładnie taką samą rolę, jaką spełnia blondynka na rondzie. Różnica polega na tym, że blondynka z reguły nie pije. Choć może sprawa tkwi w tym, że nikomu nie wpada do głowy, aby blondynce podsunąć alkomat. Bo każdy by się najpierw po tej głowie popukał.


 

6ce9bd962e6beca136035853869d925c.jpg


Więc dziennikarz też jest ofiarą demokracji. Podobnie jak ten lekarz, czy tam reżyser, głosujący w sejmie nad ustawą o krzywych ogórkach, albo – nie przymierzając – o parytecie kobiet, dziennikarz znać się na niczym nie musi. Ważne, żeby ćwierkał jak ta blondynka i całe życie widział w blond kolorze. Wtedy nam wszystkim to życie wydaje się lżejsze.

A że on musi po tym coś wypić, to chyba nic dziwnego. W końcu też ma żonę, z którą musi pojechać na wczasy do Egiptu. Samo czesne dla córki ile go kosztuje. A synalek to merca by chciał, albo przynajmniej golfa.

Więc on się tak samo wynajmuje, jak ten klerk. Jak się już raz wynajmie, przepadło – musi wynajmować się stale. Bez tego wynajęcia to on w ogóle życia nie ma. Jedyne jego zmartwienie to strach, że nagle nie będzie potrzebny. Po prostu, że zrobił swoje i na to swoje może już całkiem się przenieść.

Wtedy ten dziennikarz popełnia samobójstwo. Nie, żeby dosłownie, choć i tak się zdarza. On się teraz najmuje byle komu, przeróżne rzeczy robi. Pisze, piosenki śpiewa, jakieś skecze odgrywa. No, byle co robi. On jest nawet gotów  blondynkę udawać, choć dobrze wie, czym to grozi. Ale jemu nie sprawia to żadnej różnicy. Której zresztą on nie dostrzega. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Wojewódzkiemu.

Kiedy się uważnie rozejrzeć, tych dziennikarzy po samobójstwie jest po prawdzie zastanawiająca ilość. Trzeba ze smutkiem stwierdzić, w związku z ich brakiem pojęć, że oni do klerków już z pewnością nie należą. Do pożytecznych także nie. Ale zwykły idiota tak samo potrzebuje żyć. Mało kto rozumie, że też by chciał żyć dobrze.


 

fdfcd465b4ef5f971824bb17c17b6513.jpg


Jeszcze bym coś wspomniał o tym braku pojęć. Mogłoby się zdawać, że to jakaś wielka i ważna sprawa. Ale nie, sprawa nie jest ważna, ani tym bardziej wielka. Ludzie, którym pojęć nie brakuje, w ogóle na dziennikarzy uwagi nie zwracają. Tak jakby ich wcale nie było. Znaczy, dziennikarze są im całkowicie zbędni. Ludzie zaś, którzy uwagę zwracają, o dziennikarskim braku pojęć nie mają żadnego pojęcia. Tak więc wszystko jest w porządku.

Bo, na przykład, żeby pisać o polityce – czyż trzeba być politykiem? Żeby o sporcie – czyż należy być sportowcem? O wojsku – czyż trzeba mieć stopień wojskowy? O medycynie – czy należy być lekarzem? Gdyby tego wymagano na poważnie – nikt by chyba o niczym nie pisał! To skąd by ludzie o czymkolwiek mieli się dowiedzieć? No, skąd?

To jest dokładnie tak, jak z blondynką. Ona jest choćby jedynie po to, aby człowiek wiedział, że istnieje kolor włosów blond. Nawet wtedy, gdy będą przefarbowane. Ściśle biorąc, tego jednak nie radzę. Serio.


 

1a14f30f347995419b8f2ea44049ed5e.jpg