JustPaste.it

Moskwa i konflikt z Gruzją 2008

Wstęp.......jeśli kogoś zainteresuje postawię tu kolejne części. Z książki ,,Opowiadania eko-przewodnika.Ukraina i Rosja".

Wstęp.......jeśli kogoś zainteresuje postawię tu kolejne części. Z książki ,,Opowiadania eko-przewodnika.Ukraina i Rosja".

 

 

Sierpień 2008 roku postanowiliśmy z przyjaciółmi spędzić Rosji. W planach było zwiedzanie Moskwy, następnie oni jako zapaleni alpiniści mieli zorganizowaną wyprawę na Elbrus na Kaukazie, ja wolałem pozostać w stolicy do ich powrotu.Tam zawsze mam co robić. Wielu, wielu dobrych znajomych a więc życie towarzyskie ale też chciałem pochodzić po miejscach nieodwiedzanych właściwie przez turystów, posiedzieć w miarę możliwości w archiwach, bowiem Moskwa to dla kogoś kto choć troszkę interesuje się historią jest miejscem, w którym na każdym kroku natykamy się na ślady minionych wydarzeń i to nie tylko tyczących się naszego rejonu ale całego świata. Lecimy z Warszawy AEROFŁOTEM. Już w samolocie poczuliśmy klimat rosyjski. Ładne, miłe stewardesy, smaczne jedzenie.J edna z dziewcząt z obsługi przed ladowaniem rozdaje pasażerom, nie obywatelom rosyjskim, tzw. karty migracyjne do obowiązkowego wypełnienia i okazania przy przekroczeniu granicy. Ja nie dostałem. Kiedy o nią poprosiłem stewardesa odpowiedziała, że nie muszę wypełniać bo to ,,tylko dla innostarncow". Mile połechtany takim docenieniem moich zdolności lingwistycznych i znajomością rosyjskiego języka opuściłem pokład samolotu gotów z wielkim zapałem pełnić rolę przewodnika. Zwiedzamy więc to co się w Moskwie zwiedza. Plac Czerwony, Kreml, parki, Sobór Chrystusa Zbawiciela. Przemieszczamy się oczywiście metrem i podziwiamy piękne jego wnętrza na stacjach w centrum. Na Placu Czerwonym obowiązkowo należy odstać swoje w kolejce do Mauzoleum Lenina. W czasie kiedy obiekt jest czynny zostaje odgrodzone barierką przejście prowadzące od strony Grobu Nieznanego Zołnierza a zwiedzających przepuszcza się tylko wąską ścieżką. Stoję w kolejce , akurat wśród Japończyków w maseczkach, popijających jakiś napój odżywczy z pływającymi w nim glonami. Zgodnie z zarządzeniem przed wejściem do obiektu należy zostawić w depozycie aparaty fotograficzne, kamery czy telefony z mozliwością fotografowania. Kiedy o tym opowiadam w Polsce słuchacze nie raz zdziwieni pytali-,,a oddają?". Oddają. Wzdłuż murów Kremla pochowani są również inni zasłużeni podczas rewolucji i wogóle dla całego ZSRR. Niektóre nazwiska nieznającym dobrze historii niewiele mówią. Za to na grobie Józefa Stalina widzę wiązankę kwiatów. Na grobie najsłynniejszego Gruzina, którego panowanie pochłonęło więcej ofiar niż wszystkie prowadzone do tej pory wojny ktoś kładzie bukiet. Edward Radziński, autor najlepszej biografii Stalina pisze:,,codziennie największe na świecie państwo budziło się z jego imieniem na ustach. To imię przez cały dzień krzyczało w ustach spikerów, grzmiało w pieśniach, patrzyło ze stronic wszystkich gazet. Jego imię jako najwyższą nagrodę , nadawano fabrykom, kołchozom, ulicom i miastom. Z jego imieniem szli na śmierć żołnierze w dniach najstraszliwszej z wojen. Stalingrad spłynął krwią, stracił wszystkich mieszkańców, ziemia zmieniła się w jeden ogromny strup nafaszerowany pociskami, ale miasta, które nosiło jego imię nie poddano. W czasie procesów politycznych, które reżyserował, jego ofiary umierając sławiły jego imię. I w łagrach, gdzie miliony ludzi z jego woli uwięzionych za drutem kolczastym, odwracały biegi rzek, budowały miasta za kręgiem polarnym i umierały-wszystko to pod jego portretami. Jego posągi z brązu i w granicie wznosiły się wszędzie, w całym przeogromnym kraju". W pamięci niektórych jak widac pozostał takim do dziś. O zabytkach Moskwy,j ej bogactwie dzisiejszych niektórych obywateli, słynnej Rublowce , drogich sklepach, salonach samochodowych Rolls-roysa, Ferrari, Lamborghini, drogich restauracjach napisano wiele książek i przewodników czy artykułów a i nakręcono niemało filmów i reportaży. Nie ma sensu więc tu się nad tym rozwodzić. Osobiście uważam za najlepszego, najbardziej obiektywnego znawcę tematu Panią Barbarę Włodarczyk i polecam jej ,,Szerokie Tory" i nie tylko. Nie znajdziecie w nich żadnych przekłamań i zabarwień propagandowo-politycznych tylko najprawdziwszą prawdę w przeciwieństwie do niby dokumentów pojawiających się często na polsko-języcznych komercyjnych stacjach telewizyjnych. Oprócz uprzedzeń spowodowanych czynnikami polityczno-historycznymi nasi polscy wszystkowiedzący turyści też często opowiadają ciekawe , fantastyczne , niejako prawdziwe zdarzenia z ich pobytu w Rosji czy dawniej w Związku Radzieckim. Właśnie jakiś czas przed wyjazdem do Moskwy, o którym właśnie opowiadam, na spotkaniu towarzyskim pewien zdaje się Warszawiak opowiadał: ,,byłem w Moskwie, wszystko super. Zwiedzaliśmy taka cerkiew i tam zapłaciłem w markach, udawalem niemieckiego studenta, baby otworzyły kryptę Iwana Groźnego. Leżał jakiś taki mały, kurdupel. To ma być ten Groźny?" I tu wesoły śmiech. Przez grzeczność nie powiedziałem co myślę o tych fantazjach, nie jest łatwo tak po prostu otworzyć kryptę a inna sprawa to to, że szczątki Iwana Groźnego wmurowane są w ścianę, niemożliwym więc byłoby zobaczenie ich bez robót wyburzeniowych. Albo artykuł na dużym portalu internetowym informujący o propozycji przeniesienia polskiej ambasady z ścisłego, zatłoczonego centrum na ulicę Mosfilmowską. Tekst brzmiał tak ,jakby wywalano naszych dyplomatów gdzieś na daleką prowincję. I oczywiście komentarze internautów, równiez dobrze znających topografię miasta jak dziennikarz piszący artykuł, chamskie i obrażające Rosjan. Tymczasem ulica Mosfilmowskaja na tamtejsze warunki to również atrakcyjna część w centrum metropolii, bardzo ładnie połozona, zielona, ekskluzywna, przy której swoje siedziby mają placówki innych krajów, wcale nie gorszych mocarstw niż Polska, stoją budynki rządowe, w jednym zamieszkuje m.in Michaił Gorbaczow.

 

Pamiętam dzień rozpoczęcia Olimpiady w Pekinie. Wybraliśmy się z chłopakami do ekskluzywnego lokalu z dyskoteką przy samej rzece, za oknami widać było mury Kremla. Jednym okiem oglądaliśmy wtedy ceremonię na wielkim plazmowym ekranie, drugim podziwialiśmy urodę, szyk i elegancję Moskwianek. Następnego dnia rano popijając kawę włączyłem telewizor a na wszystkich kanałach mówiono tylko o jednym:,,gruzińska agresja", ,,nie uszanował świętego ognia olimpijskiego", ,,pogwałcił dawny zwyczaj"itp. Relacje z przebiegu działań wojennych, ostrzał artyleryjski, tłumy uchodźców, historia konfliktu i wszystko o czym można mówić w trakcie prowadzenia wojny przez swój kraj .Rzecz całkowicie zrozumiała, że o Gruzji jako przeciwniku i w tym wypadku agresorze nie rozwodzono się w superlatywach a wręcz odwrotnie. Widziałem też program, w którym jakiś biegły , chyba psycholog porównywał zdjęcia i fragmenty filmów z wystąpień Saakaszwilego i Hitlera i bardzo przekonująco wyjaśniał na podstawie ich różnych reakcji, mimiki

 

i gestów podobieństwo charakterów obu panów z naciskiem na paranoję, debilizm i takie tam... Gdy pytałem Rosjan co myślą o tej wojnie-bo to już przerodziło się w otwartą wojnę, odpowiadają, że owszem śledzą konflikt, są jednak stroną ale to gdzies daleko. Polityka na Kaukazie od zawsze kojarzy się im z rozlewem krwi a teraz im się żyje bardzo dobrze, Rosja to przecież potęga, jedyne słowiańskie imperium a władza sobie ze wszystkim poradzi. Sojusznikom jednak czyli Abchazom i Osetyńczykom należy pomóc. Sasza,l ekarz medycyny opowiada śmiejąc się:, ,Gruzja to jedyny kraj w historii, który sam prosił cara o opiekę i sam oddał się w nasze rece. Co prawda jako prawosławni woleli poddać się Rosji niż Turkom ale zawsze...a Gruzini we wszystkich naszych anegdotach zawsze mają opinię cwaniaków, kombinatorów i pederastów" . Gruzini, których w Moskwie są tysiące niezbyt chętnie podejmują rozmowę. Takie same podejście . Żyją tu i zawsze żyli na wysokim poziomie. Sklepy, restauracje, bazary, przeważnie tylko taki biznes bo praca fizyczna raczej nie jest przeznaczeniem tego narodu. Nie mieliby raczej ochoty wracać do ojczyzny. ,,Misza Saakaszwili to twardy, zdecydowany facet, przysięgał pod pomnikiem Stalina w Gori ale chyba aż takim politykiem to nie jest"- jeden się rozgadał. I po rozmowie. Zatrzaskują drzwiczki swoich terenowych samochodów z ciemnymi szybami i wracają do interesów.

 

Faktem jest , że często mieszkańcy Kaukazu nie są darzeni symaptią przez obywateli dawnego ZSRR europejskiego pochodzenia tj. Rosjan, Ukraińców, Białorusinów czy obywateli republik bałtyckich, co jest też właściwie spowodowane odmiennością kulturową. Mówią o nich ,,cziorni" lub pogardliwej ,,cziornożopni" .Wyjątkiem są tu Abchazi. O nich słyszy się, że to bardzo kulturalny, gospodarny naród. Prawdą jest też to, że Rosjanom żyło się w Związku Sowieckim najgorzej w przeciwieństwie do bogatych obywateli południowych republik, zwłaszcza Gruzinów. Nietolerowany jest też ich stosunek do kobiet.a wielu z nich zabiega o względy europejek, zwłaszcza blondynek. Ale tłumaczono mi to tak: ,,nie dziw się , popatrz na ich kobiety" .Krąży o tym wiele dowcipów ,ja czesto słyszałem taki na Ukrainie, jak to pracujący w Gruzji mężczyzna udał się do fotografa a ten mówi- ,,jakie zadziwiające podobieństwo do mojej żony, gdyby nie te wąsy to prawie identyczni. .i twarz i sylwetka."...-,,Ale ja nie mam wąsów-"odpowiada zdziwiony klient.,,Pan nie,ale moja żona ma". Śmiałem się z tego jak z każdego kawału dopóki nie wziąłem kiedyś w Odessie udziału w pewnym spotkaniu biznesowym z Gruzinami. Uczestniczyło w nim oprócz nas trzech mężczyzn z Tbilisi i jedna starsza kobieta. W czasie luźnej rozmowy zorientowałem się, że ona ma 40 lat! W dodatku przez cały czas korciło mnie żeby zapytać ją dlaczego siedzi w taki upał w klimatyzowanym pomieszczeniu w czapce a to była jej fryzura i taki typ urody.

 

Życie toczy się normalnym trybem. Nie czuje się tu , że kraj jest stroną konfliktu. Wybieram się na spacer do centrum, a tu jak zwykle tłumy turystów, kolejka do Lenina, ruch na straganach sprzedających pamiątk

 

i gadżety. Idę kawałek dalej. Mijam pomnik Żukowa, kolejne rzędy straganów i jestem na małym placyku a tu coś intrygującego. Czerwone sztandary, ludzie w różnym wieku, są i młodzi ale emeryci w przewadze,

 

z poprzypinanymi czerwonymi kokardami i z opaskami takiego samego koloru na rękawach. Na pobliskich ławkach porozkładane książki, pisma, ordery z tamtej epoki, taki jarmark w pierwszej chwili pomyślałem. Ale nie, to manifestacja komunistów a te starocie i materiały do dla propagandy i dla wymiany z towarzyszami. Na jednej z ławek szybko zaimprowizowano mównicę. Przemawia kilka osób po kolei a później czyżby to był sam Ziuganow? Chyba tak. W przemówieniach krytyka władzy ale ani słowa o wojnie z Gruzją. Następnie lider łapie flagę-szturmówkę, za nim kilku robi to samo i formuje się pochód. Z głośników płynie międzynarodówka i inne pieśni rewolucyjne. Maszerują w stronę Kremla,na Plac Czerwony. Staruszki z bukietami kwiatów skandują,,Związek Radziecki nie zginął i nigdy nie zginie! On żyje w nas!" Handlujący na straganach nie zwracają uwagi,turyści fotografują. Ja sam jestem pod wrażeniem, bo takie coś znam tylko z filmów i literatury. Na widok zbliżającego się pochodu i Ziuganowa na czele machającego flagą , milicjant odsuwa barierkę, tam gdzie formuje się kolejka do mauzoleum, i przepuszcza manifestantów. Ja oczywiście za nimi. Ale po odśpiewaniu kilku pieśni, krótkich tyradach, których zresztą nie dosłyszałem, komuniści rozchodzą się. Gruzja nie była w kręgu ich zainteresowań, w przeciwieństwie do pozostałej reszty świata, która o konflikcie nadawała na wszystkich kanałach.

 

Przechadzając się po starym Arbacie, na którym panuje atmosfera taka jak zawsze, czyli turystyczno-artystyczna i knajpiana, zauważam kafejkę internetową. Wejdę, poczytam, sprawdzę wiadomości-pomyslałem, chociaz obiecałem sobie w czasie urlopu odwyknąć od internetu. A na polskich portalach inna propaganda:,,agresja rosyjska", ,,gruzińska ludność cywilna cierpi", ,,rosyjskie hordy", ,,dzielny naród gruziński odpiera agresję"...itd. Jakaś starsza kobieta mówi, któremuś z reporterów-,,oni mordują i robia to co u nas jak do nas weszli w 1939 roku do Lwowa". Ogólnie rzecz ujmując wielkie poparcie dla narodu gruzińskiego i wielka nienawiść do Rosjan umiejętnie podsycana we wszystkich informacjach. Głos zabierają eksperci od spraw Kaukazu a prym wiedzie pewna artystka kabaretowa. Długo jeszcze kiedy tylko powiedziałem coś wcale niepopierającego Rosję w tym konflikcie ale coś całkiem obiektywnego, zwymyślany byłem od ,,ruskich,putinowskich agentów,szpiegów" o innych, mniej cenzuralnych epitetach nie wspomnę. Opinie zmieniać zaczęły się gdy już trochę opadły emocje, po ogłoszeniu wyników komisji Unii Europejskiej o przyczynach i sprowokowaniu konfliktu uznającej Gruzję za agresora a po rzekomym zamachu i strzałach oddanych w kierunku prezydentów Gruzji i Polski na pograniczu zaczęto nawet opowiadać dowcipy o dawnych sprzymierzeńcach nazywanych przez prezydenta Kaczyńskiego-,,strategicznym partnerem". Bo czy właściwie polski czytelnik ma pojęcie o problemach Kaukazu? Wielu naszych rodaków nie do końca zna i rozumie historię Polski a szczególnie niewygodnych faktów nie chce znać i nie przyjmuje do wiadomości, co dopiero ma wiedzieć o tak dalekim i skomplikowanym regionie? Rosja to zawsze najeźdźca i ciemiężca a Gruzini to miłujący pokój łagodny naród? Dla innych znowu to walczący z Rosjanami Czeczeńcy są z tego powodu stroną wzbudzającą sympatię ale takie narody jak Osetyńcy i Abchazi już nie bo zbuntowali się przeciwko Gruzji przyjmując pomoc i protekcję Kremla. Ale czy wszystkim jest wiadomo, że w jednym z konfliktów gruzińsko-abchazkich po stronie Abchazów Gruzinów zabijali właśnie Czeczeńcy i sam Szamil Basajew? W ostatniej wojnie Czeczeńcy również walczyli po stronie Rosjan ale o tym już później. Otóż bardzo upraszczając problem można śmiało mieszkańców tego regionu podzielić na takich , którzy:najbardziej nienawidzą Rosjan a na drugim miejscu Gruzinów, takich co nienawidzą najbardziej na świecie Gruzinów a potem Rosjan a oprócz tego nienawidzą się nawzajem i od wieków walczą ze sobą, bywało,że bardzo krwawo, różne plemiona, klany , rody,ugrupowania itp. Poznałem wielu Kaukazców w tym kilku, którzy byli instruktorami narciarskimi, alpinistami, milicjantami czy kierowcami. Nazywali siebie Alanami lub Bałkarcami dziwnie więc brzmiało w moich uszach jak młody dziennikarz objaśniał polskim telewidzom, że to też Północni Osetyńczycy i są bardzo krwawym, wręcz bandyckim narodem jak ich ziomkowie z południa. Być może ale ja osobiście mogę im zarzucić jedynie dziwny stosunek do kobiet ale to raczej sprawa tamtej kultury i obyczajów islamu. Pamietam też środki bezpieczeństwa, patrole milicji i OMONU , pozamykane place i ulice wokół Kremla podczas wizyty w celu podjęcia mediacji prezydenta Francji Nicolasa Sarkozyego. Warto o tym pamiętać bo to właśnie we Francji znalazła się większość emigrantów politycznych z Gruzji, przeciwników obecnego prezydenta, który z opozycją rozprawił się podobnie jak znienawidzony na Zachodzie ,,dyktator" Łukaszenka. Tak przynajmniej przedstawiają ten problem emigranci, chociażby zamkniecie niezależnych mediów-prasy i telewizji. Polska oficjalnie i bardzo energicznie poparła na arenie międzynarodowej Gruzję a my w związku z tym mieliśmy tylko jedną przygodę. Podczas zwiedzania Muzeum Pobiedy(Zwycięstwa)na piętrze ze zbiorami malarstwa pracujące tam panie w bardzo zaawansowanym wieku ,gdy dowiedziały się, ze jesteśmy Polakami zaczęły wyrażać swoje zdanie i pretensje. Widać było od razu stalinowskie wychowanie i system nauczania:-,,Polacy...Jak wy tak mozecie? Myśmy wam pomagali w czasie wojny.. Kraków wyzwoli,od zagłady uratowali... .Związek Radziecki nigdy na nikogo nie napadł... i teraz też nie napadł tylko broni ludzi..." Udało się jednak spór zakończyć w atmosferze można powiedzieć całkiem dobrej, pożegnały nas słowami bynajmniej niestalinowskimi ,,niech was Bóg prowadzi".

 

Jak zawsze podczas ważnych wydarzeń międzynarodowych pojawiają się różnorakie teorie spiskowe i plotki. Ulice aż huczą a , że obecnie dyskusja z ulicy przenosi się na fora internetowe tam też nawiązują się polemiki i często bardzo zawzięte dyskusje:,,Kaczyński zawiózł Saakaszwilemu w walizce 3 miliony dolarów",,,Saakaszwili to agent CIA, Mossadu, Żyd",,, lotniska w Gruzji mają być udostępnione lotnictwu Izraela bo stamtąd będą mieli świetnie położone strategicznie bazy przeciwko Iranowi" ,,,Amerykanie chcą przejmować stopniowo kontrolę nad rejonem i stąd ta wojna-jak zwykle chodzi o rope,gaz i pieniądze".......

 

i wiele, wiele innych równie ciekawych i intrygujących. Temat do dzisiaj pozostaje w sferze zainteresowań geopolitycznych czy militarnych wielu osób. Zdania pozostają nadal bardzo podzielone. Za przykład podam może wydarzenie mające miejsce latem tego roku. Jeden znajomy intelektualista gruziński, zawzięty przeciwnik Rosji zgodził się na udział w telekonferencji z polskimi studentami. Pytania i opinie tam wyrażane przez młodych ludzi musiały być dla niego bardzo niewygodne i drażniące gdyż po jej zakończeniu usunął mnie ze wszystkich kontaktów i zablokował do siebie dostęp tak, ze w żaden sposób nie mogę mu odpowiedzieć a pozostawił mi na pożegnanie wiadomość, której treść tu właśnie wklejam. Pisana jest w języku rosyjskim tzw. translitem czyli łacińskimi literami, usuwam jedynie słowa uznawane powszechnie za niecenzuralne:

 

,,

poslushai menia,kto neliubit gruzin pashol on na h...,vot skoro vas vsiu evropu russkie v j..u traxnut potom posmotrite a mne po h.. kak vi dumaite onas vam prosto zavidno chto mi smogli russkix sdes viebat a vi mochites ot straxa pered russkimi"a w tłumaczeniu brzmi to mniej więcej tak:posłuchaj mnie,kto nie lubi Gruzinów poszedł na ch.....Niedługo wam całą Europę Ruscy w d.....ę w.......ą,potem zobaczycie..a mnie po ch....jak myślicie? Wy po prostu zazdrościcie ,że myśmy dali radę Ruskim tu wj...ć a wy męczycie się od strachu przed Ruskimi. W jego więc rozumowianiu to Gruzja zwyciężyła podobnie jak w Iraku Saddama i Libii Kadafiego-jeśli wróg nie zajął kraju i nie zniszczył to znaczy, że został pokonany. Raczej azjatycki tok myślenia nie mający niczego wspólnego z Europą i NATO, do których Gruzja aspiruje.. Postarajmy się więc obiektywnie i bez emocji poznać przyczyny i przebieg konfliktu a wnioski niech każdy wyciągnie sam.