JustPaste.it

Ciało w którym żyję

Historię tę można opowiedzieć jak bajkę. Za daleką wodą i wysoką górą żyło dwóch ludzi: Jakub i Kuba. Nie było im w życiu dobrze. Wyruszyli w świat szukać siebie.

Historię tę można opowiedzieć jak bajkę. Za daleką wodą i wysoką górą żyło dwóch ludzi: Jakub i Kuba. Nie było im w życiu dobrze. Wyruszyli w świat szukać siebie.

 


Musimy porozmawiać nie tylko o Kevinie

 Kuba popełnił samobójstwo. Jakub sześć razy próbował się zabić. Matka Kuby mówi, że syn zawsze był dziwny i ona, w przeciwieństwie do innym matek, nie potrafiła żyć jego życiem.

- Jak mogłam się cieszyć jego sukcesami, skoro czułam, że wszystko, co robi – czyni po to, by szybciej znaleźć się na cmentarzu. Jej Kuba mówił o śmierci tak, jak o swojej starej, dobrej znajomej.

Mama Kuby ma nieruchome oczy i twarz, jakby artysta życia zapomniał tchnąć ducha formę odlaną z gipsu..

- W dniu, kiedy Kuba zabił się, podszedł do mnie, pocałował w rękę i powiedział:

Żegnaj mamo. Tak trzeba.

- A ja nie protestowałam, bo już nie miałam sił – dodaje kobieta. Jej syn zaliczył 27 mgnień wiosny. Ona przeżyła już lat 60 i wciąż szuka sensu w rodzeniu dzieci, które nie chcą żyć.

O pasji kłaniania się śmierci, mówi kolega Kuby: - nieustannie się uczył, On nie czytał, on pochłaniał książki. Obserwując go z boku miało się wrażenie, że jest mitycznym Jazonem, który, aby zdobyć złote runo, stara się pokonać wszystkie przeszkody. Ale to były tylko pozory – dodaje kumpel ze studiów. – Naprawdę chciał znaleźć  naukowe ubranko dla swej tęsknoty do śmierci. I znalazł.

Serce szuka racji

Kilka lat wcześniej z małego, prowincjonalnego  miasteczka z południowej Polski przyjechał Kuba na studia do Krakowa. Z początku, w natłoku wrażeń i obaw przed nowym otoczeniem, nie myślał o śmierci. Potem każdej napotkanej na swojej drodze osobie opowiadał o swoim losie. O tym, że nie będzie długo żył, że wkrótce umrze. Kuba pytał ludzi, jaki jest sens życia, kochania, umierania. Ale ludzie nie traktowali go poważnie. Klepali po ramieniu i mówili, że lepiej aby poszedł na wódkę albo poszukał sobie fajnej dziewczyny. Ale Kuba chciał zrozumieć tajemnice świata i pytał, dlaczego ci, którzy siebie kochają, wciąż się tak bardzo ranią.

- Gdy dowiedziałem się o jego samobójstwie, to przez kilka dni nie mogłem dać sobie rady. Zawsze miałem do niego słabość. Był fajnym facetem, który, niczym nakręcona lala, zawsze recytował ten sam tekst. Ciągle zadawał te same pytania, a nikt nie miał ochoty szukać odpowiedzi. Patrząc na Kubę trochę mu zazdrościłem tego dziecinnego obrazu świata – twierdzi Wojtek, który przez dwa lata wraz z innymi kolegami mieszkał z Kubą w akademiku. – Na każdej imprezie Kuba chodził i gadał. Mówił; „Słuchaj, ja niedługo umrę, ale wcześniej chcę zrozumieć życie. Powiedz, jak to właściwie jest z...”

Dawni koledzy Kuby siedzą w pokoju na podłodze. Ciszę przerywa zachrypnięty głos:-

Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że on to wszystko na poważnie............

- To i tak niczego by nie zmieniło - dopowiada koleżanka. Kuba chciał umrzeć i w dodatku dopracował sobie do swojej śmierci naukową ideologię.

Kuba  skoczył ze skały. Życie kumpli nie zmieniło swojej trajektorii. 

Cień siódmej góry

 I teraz powinnam napisać  jakąś mądrą sentencję o życiu, umieraniu, obojętności. O tym, że rodzimy się z płaczem i umieramy we łzach. Ale nie zrobię tego. Do  ostatniego aktu naszej historii wkracza bowiem Jakub – druga postać naszego dramatu.

Jakub, tak jak Kuba nie umiał żyć swoim życiem i dlatego chciał umrzeć. Ale zawsze, ktoś go ratował w ostatniej chwili.

- Gdy po szóstej próbie samobójstwa zrozumiałem, że nie tylko  życie, ale i śmierć nie ma sensu, postanowiłem zniszczyć wszystko i wszystkich. Znęcałem się nad żoną, dzieckiem, rodzicami. Wiedziałem, że kiedyś ci moi najbliżsi tak mnie znienawidzą, że sami mnie zabiją – mówi Jakub.

Jest ciemna, zimna noc. Siedzę na krakowskich Plantach i słucham opowiadania mężczyzny, którego kilka godzin wcześniej poznałam u znajomych. Gdy Jakub opowiada swoje dawne życie, czuję mróz z sercu.

- Ćpałem, piłem, brałem prochy, robiłem wszystko, co najgorsze i nic. Ciągle żyłem. I nagle umarłem.

Jakub zamilkł. Ciszę rozerwał jego krzyk: UMARŁEM!

Siedzę naprzeciwko jego wykrzywionej twarzy i patrzę . Czuję, że o nic nie mogę pytać. Wiem, że facet żyje. Słyszę, jak  mówi o własnej śmierci. Czekam.. Ale on milczy. Gdy pierwsze promyki słońca przedzierają zasłonę nocy, bierze mnie za rękę i odprowadza do samochodu.

- Widzisz, żyję dzięki temu, że kiedyś jechałem w tramwaju i nie wiadomo dlaczego podszedł do mnie jakiś facet i zaprosił mnie do siebie na mate, taką herbatę. Przez całą sączyliśmy różne napoje, słuchaliśmy muzyki. Nikt nic nie mówił. Czułem się dziwnie, ale nie bałem się. Od nieznajomego emanował jakiś dziwny rodzaj spokoju i pokoju. Rankiem, gdy już miałem wychodzić, przemówił. Opowiedział mi historię śmierci swojego kolegi. I wtedy, niczym w zwierciadle ujrzałem swoje życie. Swoje miotanie, zakłamanie, granie na pozorach. Im dłużej  nieznajomy opowiadał mi o swoim kumplu, o Kubie, tym gorzej się czułem. Zobaczyłem wtedy, jaki ze mnie gnojek. I wtedy właśnie umarłem. Nie chciałem być, żyć i umrzeć jak tamten.   

- I jak się wtedy urodziłeś – dopytuję.

- Wybrałem siebie.

Jakub zatrzasnął drzwi auta, odwrócił się na pięcie i poszedł samotnie . Do domu, do baru, na wódkę – nie ma znaczenia. Gdziekolwiek będzie – jest sobą. Swoje wyobrażenia, marzenia, pretensje i oczekiwania, dawno pogrzebał. Jakub żyje, bo pewien przechodzień – pasażer nie minął go obojętnie.

I pewne jest, że Jakub żyć będzie długo i szczęśliwie. Jak w bajce, tylko, że w prawdziwym życiu będzie żył nawet, gdy jutro umrze na zawał serca. Jego oczy bowiem zobaczyły innego człowieka, a serce – zrozumiało, że każdy wieczór jest końcem a poranek – początkiem wędrówki do siebie samego.