JustPaste.it

Eksperymenty z wielkoskalową integracją

Bez większego oporu, bez jednego wystrzału setki milionów ludzi w Europie poddaje się ochoczo wielkoskalowemu eksperymentowi maszerując na komendę do swoich baraków.

Bez większego oporu, bez jednego wystrzału setki milionów ludzi w Europie poddaje się ochoczo wielkoskalowemu eksperymentowi maszerując na komendę do swoich baraków.

 


70a3cc84f8ac9c1c0d8da2fb720dc5be.jpgŻaden naród w Europie nie może osiągnąć samodzielnie najwyższego poziomu wolności ekonomicznej współmiernej z wymogami socjalnymi… Musi istnieć gotowość do podporządkowania własnych interesów…  interesowi wspólnoty.

skazany w Norymberdze minister gospodarki III Rzeszy Walther Funk

W poruszeniu wokół ACTA jeden minister palnął prawdę uwagą że rząd może sobie układ podpisywać lub nie ale będzie on i tak obowiązywał gdy go przyjmie unia. Przynajmniej raz wiadomo po co nam była potrzebna. Gdy teraz równie ochoczo co ACTA podpisany przez premiera Tuska „pakt fiskalny” wejdzie w życie kraj utraci te resztki suwerenności które mu jeszcze zostały.

Aż strach podsumowywać tę listę „osiągnięć” na drodze ku euro integracji. Kraj uznaje prymat praw obcego państwa nad własnymi. Obce państwa mogą łapać i deportować jego obywateli  czy niszczyć ich biznesy jednostronnymi zarzutami rzekomego łamania praw autorskich. Premier przebiera nogami ze zniecierpliwienia aby kraj pozbawić jak najszybciej suwerenności nad własną walutą. Obce państwo będzie wkrótce zatwierdzało budżet kraju i dyktowało na co wolno wydać a na co nie. Będzie też nakładało kary za przekroczenie limitów. Ujednolicane będą podatki jako wstęp do grupowego orgazmu integracjonistów – podatku wspólnotowego. Aby procesowi integracji nikt nie przeszkadzał armię narodową zredukowano profilaktycznie do poziomu kiepsko uzbrojonych sił porządkowych.

Po co w takim razie komuś jeszcze państwo? Konstytucja jest przecież i tak martwym słowem, z oczywistymi nonsensami typu prezydenta stojącego na straży niezależności prowincji czy też na czele praktycznie nieistniejących sił zbrojnych. Dawny kraj staje się potiomkinowską atrapą pozbawioną atrybutów niepodległego bytu państwowego. Po co jeszcze utrzymywać tę fikcję? Aby jeździć  jakiś czas na tzw. „polskich” numerach rejestracyjnych? Aby wymachiwać flagą z orzełkiem, wkrótce i tak na obowiązkowym niebieskim polu? W końcu nikt nikogo z domu nie wyrzuca, Bruksela się o to troszczy. Co najwyżej nazwę ulicy z Kościuszki zmienią na Barroso. Zresztą jakby wyrzucali to i tak armia polska mu nic nie pomoże. Mówić po polsku Bruksela też  nikomu zabraniać nie będzie,  nawet jak szkoły i urzędy przejdą na oficjalny język wspólnoty.

Czy nie lepiej w takim razie rozpuścić Sejm i po prostu z automatu stemplować płynące z centrali dyrektywy wykonawcze? Dużo taniej a nikt przecież najmniejszej różnicy nie zauważy. W dodatku zgodność wszystkiego z prawem unijnym gwarantowana. Pozamykać też na trzy spusty ambasady bo przecież nie reprezentują one już nic i nikogo,  przeszkadzając jedynie unijnej służbie dyplomatycznej. Północna Dakota też nie ma osobnej ambasady w Warszawie a jakoś żyje. Czemu niby prowincja polska musi mieć coś w Waszyngtonie? Chyba nie do rozdawania folderów turystycznych. Czas też skończyć ze szczególnie kuriozalną rozrzutnością utrzymywania ambasad w innych prowincjach imperium. Na co to komu teraz? Widział ktoś ambasadę Teksasu na Florydzie?

Ironią w tym wszystkim jest to że tzw. „dwudziestolecie międzywojenne” po z górą 120 latach „integracji” pod zaborami nie wydaje się dłużej aberracją historyczną. Ze skończonym właśnie drugim dwudziestoleciem po którym znowu straciliśmy niepodległe państwo wygląda to prędzej na prawidłowość. Najwyraźniej 20 lat względnego samostanowienia to maksimum tego na co stać naród.

Tym razem utrata niepodległości nie była kwestią walki i przemocy. Była raczej wynikiem kombinacji polskiego chocholizmu  i perswazji gotówką z zewnątrz.   Miałeś, chamie, złoty róg… Nie było też tym razem ministra obiecującego Berlinowi że nie damy nawet guzika. Wręcz przeciwnie, w niedawnych wiernopoddańczych hołdach innego ministra daliśmy Berlinowi, no, mniejsza o to co… Zajęci konsumpcją w supermarkecie tak na dobrą sprawę nie bardzo nawet zauważamy ponowną integrację Europy pod niemieckim przewodem, dziejącą się na naszych oczach.

Pomysł takiej integracji nie jest wcale nowy. Wielcy socjaliści III Rzeszy marzyli przecież o tym bez ustanku. W książce pod tytułem, nomen omen, Wspólnota Europejska z 1940 roku skazany w Norymberdze nazistowski minister gospodarki Walther Funk pisał proroczo o potrzebie „centralnej Unii Europejskiej” i „europejskiej strefy ekonomicznej” akcentując że żaden naród w Europie nie może osiągnąć samodzielnie najwyższego poziomu wolności ekonomicznej współmiernej z wymogami socjalnymi... Formacja wielkich obszarów ekonomicznych jest konsekwencją naturalnych praw rozwoju…. Musi istnieć gotowość do podporządkowania własnych interesów…  interesowi wspólnoty.

Inny nazistowski teoretyk Heinrich Hunke pisał, Klasyczna gospodarka narodowa przestała istnieć… wspólnota przeznaczenia którą jest gospodarka europejska, jej los i zakres europejskiej współpracy zależy od nowego wspólnego planu gospodarczego. Wtórował mu jeszcze inny nazistowski specjalista od wspólnot, Gustav Koenig, Przed nami wielkie zadanie Wspólnoty Europejskiej… Jestem przekonany że ten wysiłek tworzenia Wspólnoty przetrwa koniec wojny.  A najbardziej ze wszystkich przekonany był nie kto inny jak minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels który od teorii przeszedł do czynów. W 1940 nakazał tworzenie wielkoskalowej integracji gospodarczej w Europie wierząc że …w ciągu 50 lat nikt nie będzie myślał w kategoriach państw narodowych.

Pierwsze podejście do „wielkoskalowej integracji europejskiej” pod przewodnictwem niemieckim zakończyło się jak wiadomo niepowodzeniem. Narody europejskie z jakichś powodów nie chciały się zanadto integrować. Z wielkoskalowej integracji został więc głównie wielkoskalowy terror i wielkoskalowe zbrodnie. Ale niestrudzeni proponenci integracji europejskiej tak łatwo się nie zniechęcają. Po historycznym przegrupowaniu sił i powojennych wprawkach z unią znowu są w natarciu.

Sądząc po niedawnym podpisaniu „paktu fiskalnego” w którym 25 prowincji euro imperium dobrowolnie zrzeka się resztek suwerenności na rzecz centrali drugie niemieckie podejście do wielkoskalowej integracji europejskiej może okazać się większym sukcesem niż pierwsze. Tym razem bez większego oporu, bez jednego wystrzału setki milionów ludzi w Europie poddaje  się ochoczo wielkoskalowemu eksperymentowi  maszerując na komendę do swoich baraków. To właśnie niepokoi. Wprawdzie początki wielkoskalowych eksperymentów są często sukcesem ale rzadko sukcesem bywa ich koniec.

Wielkoskalowego terroru jeszcze nie ma.  Jak widać jednak  po ACTA może być on realnie już w drodze. Są już za to wielkie ruchy socjalizmu w postaci choćby wielkoskalowego dymania całych narodów na ratowanie paneuropejskich banków tonących w wielkoskalowym bajzlu wspólnej waluty. Mamy też typowe dla wielkich budów socjalizmu w problemach zaciskanie pasa a wkrótce eskalację apeli o więcej poświęceń i  wielkoskalowe przykręcanie śruby.

Raz jeszcze polski barak ma szanse zostać na wiele lat najweselszym barakiem w wielkoskalowym eksperymencie integracyjnym.  Byle do następnego dwudziestolecia.

—————–

 

Źródło: cynik9