JustPaste.it

3D i stare filmy

Coraz częściej na ekrany naszych kin trafiają stare filmy w technice 3D. Czy warto w takim przypadku wydać prawie 30 zł na bilet do kina?

Coraz częściej na ekrany naszych kin trafiają stare filmy w technice 3D. Czy warto w takim przypadku wydać prawie 30 zł na bilet do kina?

 

Technologia 3D w naszych kinach miejskich dzieli odbiorców na dwie grupy: tych co nadal wolą technologię 2D ze względu na brak zdolności postrzegania tego efektu, nieuzasadnioną moim zdaniem cenę biletu lub dowolny inny powód oraz tych, którzy są zwolennikami 3D.

O ile filmy kręcone z myślą o tej technologii rzeczywiście robią wrażenie, jak chociażby Avatar, Hugo i jego wynalazek i wiele innych fabularnych oraz większość współczesnych filmów animowanych, gdzie tę technikę jest łatwo zastosować, to odgrzewane kotlety jak Gwiezdne Wojny, Titanic, czy Piękna i Bestia to już zupełnie inna para kaloszy. Dlaczego?

Przekonałem się o tym przy okazji pierwszej części Gwiezdnych Wojen, gdzie owszem, efekt trójwymiarowości jest, ale moim zdaniem nie robi on żadnego wrażenia i niczego nie dodaje do walorów filmu. Kręcenie filmu w technologii 3D wymaga odmiennego podejścia do kadrowania, ruchu kamery na planie, odpowiedniego oświetlenia itd.  Statki kosmiczne nie "wylecą" z ekranu, gdyż w oryginale uciekają najzwyczajniej poza jego kadr, kosmos jest płaski, planety robiące wrażenia w oryginale tutaj wydają się piłeczkami zawieszonymi w pustej przestrzeni. Owszem, jest kilka ciekawych scen, szczególnie w miastach, ale gdy porównać te sceny z widokiem Paryża z "Hugo...", okazuje się, że to nie to samo.

 Może gdyby bilety na seanse 3D nie były droższe od tych tradycyjnych, warto by wybierać te pierwsze. Póki co dla filmów, które powstały kiedyś nie ma sensu "napalać się" na niesamowite wrażenia głebi obrazu. To po prostu kolejny sosób na sprzedanie po raz kolejny tego samego towaru.