JustPaste.it

"Ksiądz Paradoks. Biografia Jana Twardowskiego"

„Ksiądz od początku zacierał ślady. Nie chciał, aby cokolwiek po nim zostało. Niszczył po sobie dokumenty, rwał zdjęcia. Wszystko wyrzucał, niczego nie zbierał".

„Ksiądz od początku zacierał ślady. Nie chciał, aby cokolwiek po nim zostało. Niszczył po sobie dokumenty, rwał zdjęcia. Wszystko wyrzucał, niczego nie zbierał".

 

43a69c0e0e1249cb07c25b80336b0518.jpg

"To było jego idee fix, żeby zostały wiersze, nic o człowieku".

Trudne miała zadanie autorka Magdalena Grzebałkowska, absolwentka historii na Uniwersytecie Gdańskim, od trzynastu lat reporterka „Gazety Wyborczej”, mieszkająca w Sopocie.

 Zebrała w notesie ponad 60 nazwisk i słuchała każdego, kto miał dłuższy  kontakt z księdzem Twardowskim „...bo taka miała być ta książka – opowiedziana przez innych.”

 

Na 358 stronach autorka pisze o życiu księdza poety.  O narodzinach 1. czerwca 1915 roku, a więc jeszcze w okresie zaborów, w Warszawie. O rodzinie, ulicy i domu w którym mieszkali. O ojcu urzędniku na kolei, matce i siostrach. Kamienicy w której nie było elektryczności, łazienki i buszowały pluskwy.

Autorka podaje w jakich szkołach uczył się przyszły poeta i gdzie spędzał wakacje oraz, że  zadebiutował w piśmie „Kuźnica Młodych” w wieku 15. lat wierszem „Skarga”.

Że w rodzinie uchodził za ponuraka „Mówiono, ze to dziwak, nieudany chłopiec.” a wśród kolegów okazywało się, że ma poczucie humoru. Już jako dojrzały poeta życzył czytelnikom „Zdrowia i karetki pogotowia, aby zdążyła na czas”.

 

Dowiadujemy się, że pierwszy tomik z 16. wierszami wydał w 1937 roku.

O tym, że w czasie II wojny światowej okno mieszkania rodziny Twardowskich wychodziło na getto „Myśl o śmierci rozbudziła mnie duchowo, a równocześnie oddaliła od chęci zakładania domu.”

I, że wybrał studia polonistyczne ku niezadowoleniu ojca.

 

Autorka opisuje pracę duszpasterską Jana Twardowskiego w kolejnych parafiach i jego początkowe wątpliwości czy nadaje się do kapłaństwa. Potem: „Kapłaństwo było dla księdza Twardowskiego kotwicą, poręczą, bez niego się nie ruszał.”

Nie był nachalnym kapłanem, w wierszu „Wyjaśnienie” napisał „Nie przyszedłem pana nawracać...”

Otrzymujemy też relację ze spotkań i rozmów księdza z funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa. „Uważał, że nie ma spotkań przypadkowych i każdy człowiek przychodzi od Boga.”

Dowiadujemy się jakie znał języki obce i gdzie był poza granicami Polski.

 

Grzebałkowska opowiada także o kontaktach księdza-poety z kobietami. Z równolatkami, opiekunkami i młodymi, które nazywał wnuczkami. Jedna z nich została jego spadkobierczynią.

O tym jak tworzył i że „Wiersze były z nim wszędzie. W tramwaju, w drodze do chorego, przy kolacji.”

Helena Zaworska – krytyk literacki, przyjaciółka księdza Jana w liście do autorki napisała: „Ksiądz Jan Twardowski pisał proste wiersze o najprostszych sprawach i zwykłych ludziach, a my nie widzimy, że szedł za nim cały wielki uniwersytet prostoty.”

 

„Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą...” ale tylko o niektórych powstaną książki.

 

Wydawn. „Znak” Kraków 2011