Kiedyś go odnajdę
Gamce i Noemi...
Gamce i Noemi...
Niech pachnie malinami
i wanilią senną
goździkami pstrymi
i rosą wiosenną
jasny gdy dzień wstaje
ciepły w wieczór słotny
niech będzie schronieniem
od spraw zbyt istotnych
na skale w dolinie
przy rzece lub lesie
nie ważne gdzie będzie
niech spokój przyniesie
gotowy by przyjąć
strugi niepowodzeń
ukoić przy każdym
potknięciu po drodze
otulić ciepłym kocem
do snu ukołysać
gotowy służyć stołem
by powieść napisać
niech nuci piosenki
stare książki czyta
niech czułym milczeniem
po pracy powita
niech będzie samotnią
pałacem jarmarkiem
uśmiechem od losu
cudownym podarkiem
kiedyś go odnajdę
tak bardzo w to wierzę
lecz teraz jest tylko
kreską na papierze