JustPaste.it

Dzik jest dziki

Kilka dni temu dzik zaatakował trzynastoletniego chłopca. W centrum miasta przy głównej ulicy.

Kilka dni temu dzik zaatakował trzynastoletniego chłopca. W centrum miasta przy głównej ulicy.

 

 

Blady strach padł na mieszkańców Kędzierzyna-Koźla. Właściwie Kędzierzyna i dzielnic na wschód. Kędzierzyn-Koźle, a ściślej rzecz biorąc Kędzierzyn (dawniej było to osobne miasto) był kiedyś wraz z przyległościami miastem typowo przemysłowym, w dodatku „stał chemią”. Lasy były zatrute, rzeka (Kłodnica) też, jednym słowem mieszkańcy wdychali rozmaite świństwa z domieszką powietrza.

Od pewnego czasu jednak sporo się zmieniło. Zakłady chemiczne zaczęły kłaść ogromny nacisk na ochronę środowiska. Wykonano potężne inwestycje w tym temacie i dzisiaj koszmarem tego miasta nie są zanieczyszczenia zakładów, a palenie wszystkiego w piecach przez mieszkańców. Niemniej jednak, nie licząc śmieci, którymi nasze lasy są właściwie wyścielone, pod względem atmosfery nastąpiła ogromna poprawa. Na efekty nie trzeba było długo czekać.

Naprzeciw mojego osiedla, przez ulicę (jeśli chodzi o mnie, to nawet naprzeciw mojego domu), jest spory las. Kiedy miałem psa, zawsze chodziłem z nim do tego lasu. Jakie było moje zdziwienie, kiedy pewnego zimowego poranka zobaczyłem stado saren. Są tam do dzisiaj. Tzn. przychodzą tam chętnie, bo ten las, połączony jest z innymi kompleksami leśnymi, o wiele większymi. Dzieli je jedynie albo kanał, albo droga, albo działki rekreacyjne, rzeka (z kładką), nieużytki… Potem zobaczyłem lisa i wiele razy później widziałem lisy buszujące nad ranem w naszych osiedlowych śmietnikach. Jest więc cała masa zwierzą, które coraz śmiele sobie poczynają i podchodzą „do miasta”. Nie musimy też już jeździć dziesiątki, a nawet setki kilometrów na grzyby. Grzybów ci u nas bowiem dostatek w swoim czasie i to niemal pod domem. Od prawdziwków po podróżniczki – skolko ugodno. O opieńkach nie wspomnę można zbierać „tonami”.

Nikt jednak nie przypuszczał, że do miasta przyjdą dziki. Wiele lat temu idąc do pracy (pracowałem w firmie umiejscowionej blisko skraju lasu) widziałem ślady stada dzików, chyba matki z młodymi. Ale to wszystko. Wszystko się zmieniło jakieś dwa lata temu, kiedy pod zakładami chemicznymi, dosłownie pod bramą i na osiedlu mieszkaniowym pracowników, pojawiły się dziki w biały dzień. Jest to jednak dość daleko od centrum, ładnych kilka kilometrów. Mieszkańcy Blachowni (bo tak się ta dzielnica nazywa) mieli atrakcję, a reszta po prostu cieszyła się, że nasze miasto ożyło, że przyroda wróciła. Aż zeszłego lata pojawił się dzik z centrum miasta. Przed południem, dosłownie pod sklepem, naprzeciw przystanku autobusowego, pod ośmiopiętrowym blokiem. To był szok. Widziano go (nie wiem czy to był ten sam dzik) od tamtej pory kilka razy. A do lasu od tamtego miejsca jest spory kawałek, dobre kilkaset metrów.

a46ca4cd7d31a0d7ff688bb6eb8746b7.jpg

Kilka dni temu dzik zaatakował trzynastoletniego chłopca. W centrum miasta przy głównej ulicy. Chłopiec spacerował koło centrum rekreacyjnego, naprzeciw osiedla mieszkaniowego (przez ulicę) tzw. NDM-u. Wyrósł przed nim niczym zjawa i ruszył na chłopca, powalając go na ziemię. Na szczęście nieopodal spacerował spory pies ze swoim właścicielem. Pies był spory jak wspomniałem i ruszył na dzika zajadle szczekając. Dzik widząc nie byle jakiego przeciwnika ustąpił i uciekł w kierunku lasu.

Robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Chodząc codziennie ze Śródmieścia do domu wieczorem, od dawna omijam leśny skrót, w obawie przed dzikiem. Idę naokoło, właśnie przez ową ulicę i centrum rekreacyjne. Jak tak będzie dalej, trzeba będzie jeździć autobusem, chociaż nie jest daleko i pieniędzy szkoda na bilety. Ale… dzik jest dziki, dzik jest zły. Lepiej nie kusić losu. Chciałoby się, żeby jakieś służby zajęły się tym dzikiem, czyli żeby go odstrzeliły. Z drugiej jednak strony, szkoda dzika, on tylko chce jeść i chce być bezpieczny.

Zaśmiecone lasy. To główny powód odwiedzania miast przez leśne zwierzaki. Miasto, bardziej niż las pachnie jedzeniem.