JustPaste.it

Gdański sąd ukarał Kopernika

Archiwa zawierają jeszcze sporo niespodzianek. Nieznaną historię wyszperał młody archiwista.

Kopernik

Archiwa zawierają jeszcze sporo niespodzianek. Nieznaną historię wyszperał młody archiwista. Wydaje się ona dość zabawna i nieprawdopodobna z dzisiejszej perspektywy, ale nie zapominajmy, że było to kilkaset lat temu, w dobie jaśniejącego renesansu z wolna zakrywającego ciemne oblicze średniowiecza.

Pewien archiwista dotarł do zatęchłych papierzysk, pośród których znalazły się pisma sądowe, z których wynika, że nasz wielki rodak - astronom Mikołaj Kopernik (łac. i ang. Nicolaus Copernicus, niem. Nikolaus Kopernikus, fr. Nicolas Copernic, ital. Nicolò Copernico, hiszp. Nicolás Copérnico, węg. Nikolausz Kopernikusz, esper. Nikolao Koperniko) miał poważne problemy, które ongiś piętrzył pewien pieniacz a konfabulant, niejaki Magduś Chłamuszko, w niektórych kręgach określany z niemiecka jako Magdus Chlamuschko. Niestety, omamy tego pana były rozszyfrowane dopiero po wielu latach jego lawirowania i powoływania się na idiotyczny (ale niepodważalny, bo niezawisły!) wyrok sądowy wydany przez sędziego Adalberta Cupruma.

Oto fragmenty owej sprawy z zamierzchłej przeszłości, oznakowanej jako Gedanum IC692/1515.

Acan Nicolaus Copernicus!

To że Acanowi wydaje się, że Ziemia obiega Słońce, to jest Pańska prywatna sprawa. Wszystkim wiadomo, że to Słońce okrąża naszą Ziemię i każda inna opinia będzie tępiona oraz ścigana przez nasz Sąd i jego kompetentnych a niezawisłych sędziów.

Ponieważ Waszmość opublikowałeś swój pogląd, który nasz niezawisły nadmotławski Sąd uważa za nieprawdziwy, przeto musisz Acan publicznie odwołać to kłamstwo oraz przeprosić naszego wielkiego uczonego Magdusia Chłamuszkę, który poczuł się urażony zarówno na niwie naukowej, jak i religijnej.

Ten znakomity naukowiec, autor szeregu publikacji i dzieł, w tym monumentalnego astronomiczno-muzycznego dzieła „Simphonica”, współautor kilku znakomitych teorii oraz wychowawca, jakże oddany żakom, doznał dotkliwego uszczerbku na swym honorze wskutek czepiania się Waszmości nie tylko problemu co kogo okrąża, ale także opisania rzekomego fałszerstwa podpisu w wykonaniu sławnego doktora Chłamuszki, co jest całkowicie nie na miejscu – ten obywatel ma tyle zasług, że fałszerstwo nie wchodzi w rachubę, jako zupełnie nieprawdopodobne. Zresztą nasz sędzia Cuprum uznał je za omyłkę, wydał wyrok, który się uprawomocnił, zatem - Acanie Kopernik, sugestie, że ogólnie szanowany przez nas Magduś Chłamuszko pisywał dowcipy nazbyt przaśne oraz kpił sobie z przysięgi naszego uniwersytetu, to Pańska niewłaściwa opinia, która nie miała prawa być rozpowszechnioną. Ponadto, jako wielce prawy i religijny obywatel, nie mógł wypisywać niewybrednych żartów na temat prawników, pedałów, dziwek i Boga oraz nie mógł Waszmości zwyzywać od ohydnych i psychicznych typów, bowiem mu na to jego wrodzona moralność oraz nabyta etyka nie pozwalały.

Ponieważ Acan publicznie omówiłeś jakieś dowcipy (i to bez zgody autora!) oraz skrytykowałeś czcigodnego Chłamuszkę, przeto nasz niezawisły sędzia Cuprum wydał wyrok, na podstawie którego musisz Waćpan na głównym rynku przeprosić ogólnie szanowanego doktora nauk wszelakich, któren ma bardzo dobre notowania na gdańskiej uczelni i pośród wydawców dzieł drukowanych, z którymi doskonale współpracuje. Ponadto wzorowo wychowuje swoje dzieci, które zeznały przed Sądem, że ich ojciec bardzo przeżywał niezasłużone duchowe katusze spowodowane nieuprawnioną krytyką. Pacholętom w płowych główkach się nie mieści, aby ich ojciec mógł niegodnie zachowywać się podczas publicznej dyskusyji. Również w swej dydaktycznej działalności jest niezwykle uprzejmy, zatem wszelkie uwagi dotyczące jego niewłaściwego zachowania są nieprawdziwe i – co najważniejsze – od dzisiaj są zakazane po wsze czasy!

Wiedz i przyjmij Acan, że określenia „antygejowskie” i „seksistowskie” nie są znane naszemu - poważanemu w Europie – Sądowi, zatem zarzuty tego typu nie będą w ogóle rozpatrywane! Możliwe, że w dalekiej przyszłości będziemy zajmować się takimi problemami, ale musimy dostać wytyczne ze stolicy na Wawelu w tej materyji.

Nasi nadmotławscy niezawiśli sędziowie, niejako przy okazji, uprzejmie informują również, że rozpowszechnianie opinij typu „Słońce czasami miewa kolor zielony” będą karane z całą surowością naszego Sądu. Mamy wprawdzie postępową konstytucyję, w tym wolność słowa, jednak rozpowszechnianie prywatnych opinij, sprzecznych z ogólnymi ustaleniami, to szkodliwa praktyka i poważny dyshonor oraz uszczerbek dla powagi Temidy naszej i porządku Królestwa Polskiego.

I prosimy nie wysyłać już więcej odwołań do sądów wyższych instancyj, bowiem termin składania przez Waćpana wszelakich apelacyj już dawno minął i nie ma żadnego znaczenia, że miałeś Acan kłopoty zdrowotne, słusznie postrzegane przez mecenasa Łokietka jako nieudolne kuglarskie sztuczki i próby uniknięcia odpowiedzialności. Miałeś Acan listę naszych medyków, aleś ją zignorował – nie chciało się tłuc furmanką z Fromborka nad Bałtyk, no to i zachodzi teraz sytuacyja patowa, wszak nawet Najwyższy Sąd Koronny w stołecznym Krakowie, niczego już nie jest w stanie zmienić, bowiem dochowanie procedur jest w naszym przyjaznym Królestwie rzeczą najważniejszą.

Nie ma znaczenia, jaka jest prawda – to nasz Sąd ustala, co nią jest. A onże ustalił, że Magduś Chłamuszko nie sfałszował podpisu, nie pomówił, nie pisał rubasznych żarcików, nie popijał okowity, nie szydził z przysięgi, nie był niegrzeczny w swoich komentarzach, a ponieważ na czas nie wpłynęła apelacyja, to najmniej istotna jest obiektywna prawda, bowiem to my, Sąd, ją kreujemy.

PS  Po kilku latach, kiedy wynaleziono wariograf, okazało się, że jednak doktor Chłamuszko sfałszował podpis Kopernika, zniesławił go, wykpił żakowską przysięgę, dodawał otuchy żakom podczas żenujących dyskusji i popierał ich, wpisywał wulgarnawe dowcipy (w tym seksistowski i antygejowski – słowa te zostały przyjęte nie tylko do słownika, ale też prawnicy poszerzyli swoją wiedzę w tej dziedzinie, uprzednio im nieznanej), a do tego pognał do straży miejskiej i pieniacko rozwłóczył kilka spraw po okolicznych sądach. I nic dziwnego, że na jego cześć (o której obronę, poniewczasie, uporczywie walczył z sił wszelakich) utworzono eponim „chłam”, który jest stosowany w polszczyźnie po obecne czasy (początkowo oznaczał bezwartościowy wyrok wydany po kompromitującym prowadzeniu procesu przez togowca, zaś obecnie ma szersze znaczenie - jest to jakikolwiek bezwartościowy przedmiot). Po wielu procesach poczynanych z inicjatywy mecenasa Łokietka, w końcu wielce zirytowany wysoki przedstawiciel Sądu Koronnego, postawił zaporę w postaci tzw. wała, od tej pory zwanego łokietkiem, a którego po kilkuset latach (podczas igrzysk w moskalowej stolicy) ponownie wylansował obywatel Rzeczypospolitej, zwany nad Wisłą Kozakiem, i od tego wiekopomnego wydarzenia, ów niezbyt elegancki gest przyjął owego mistrza imię. Co bardziej złośliwi, po kuriozalnie spapranym przez sędziego Cupruma procesie, wywiedli określenie „to jest do kupra”, czego nie należy tu przekładać na współczesną polszczyznę, bowiem etykieta do czegoś w końcu zobowiązuje, a niedopowiedzenia niech pozostaną tajemnym woalem.