JustPaste.it

Real to hologram-maja, sen uważany za jawę ?

Astralni podróżnicy mogą opuścić ciało za zgodą Wyższego Ja. W strefie Astralu, zwanego systemem przekonań, mogą myślą kreować własne światy jak w filmie "Incepcja"

Astralni podróżnicy mogą opuścić ciało za zgodą Wyższego Ja. W strefie Astralu, zwanego systemem przekonań, mogą myślą kreować własne światy jak w filmie "Incepcja"

 

518215f99efb45653629682c34e9f782.jpg

Wstęp Marcina

Ten artykuł przekonuje mnie i wyjaśnia mi dlaczego JP II był fenomenologiem. Fenomenologia, część nauk filozoficznych mówi że "świat nam się jawi". Uwaga! świat nam się jawi w sposób jaki go widzimy a nie taki jakim jest. Bo świat, czyli to co dookoła nas jest nie jest określone, ale właśnie takie jak spostrzegamy. Znaczy to, że każdy widzi i odbiera "rzeczywistość" inaczej. Różnym ludziom różne sprawy różnie się jawią. Oznacza to że ta sama rzecz, sprawa czy wydarzenie jest różnie odbierane przez różne osoby.

Najnowsze badania fizyki kwantowej dowodzą że fotony przepuszczane przez dwie baaardzo wąskie pionowe szczeliny ustawione bardzo blisko siebie - zachowują się falowo, tworzą obraz fali na światłoczułym ekranie. W chwili kiedy postawiono kamery tuż przy tych szczelinach żeby zaobserwować zachowanie fotonów przechodzących przez te szczeliny to na ekranie fotony 'rysują' tylko dwie pionowe kreski odzwierciedlając ich przechodzenie przez dwie pionowe szczeliny! Po usunięciu kamer obserwacyjnych obraz na tymże światłoczułym ekranie ponownie pokazuje falowe zachowanie fotonów (światła) ???????  Co to oznacza?? A no to że jeśli obserwujemy fotony, to one inaczej się zachowują niż powiedzmy naturalnie, czyli wtedy kiedy nie są obserwowane. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo dlaczego tak jest.... Ale tak jest!

Więc przyjmując że obserwacja świata zmienia jego naturę to można wnioskować że to co naprawdę istnieje nie jest takie jakie widzimy. Patrząc dookoła nas widzimy coś innego niż jest w naturze (filozoficznie). Dlaczego??? Na razie nie wiadomo.

Prawdopodobnie dlatego że jest coś w ludzkim umyśle co zmienia cząstki partylkularne, cząstki atomowe w obrazy które widzimy.

Jeśli tak jest to znaczy że z tzw. "zupy atomowej" lub z mieszaniny najmniejszych cząstek elementarnych, które są energią i nie posiadają masy naszą ludzką myślą, obserwacją, osobą, hmmm,,, tworzymy świat dookoła nas. Nasz Świat!

(równania matematyczne dotyczące cząstek, składników atomów, fotonów stały się ostatnio zagwostką dla naukowców ponieważ poszczególne cząstki atomów nie posiadają masy a połączone razem już można zważyć i brakuje wyjaśnienia dlaczego 0+0=1 !!! WoW!) Również teoria Wielkiego Wybuchu w równaniach matematycznych się nie zgadza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wracając do artykułu i diabła i egzorcyzmów. Jeśli uwierzymy w diabła, w piekło, w opętanie to stanie się to naszą, naszą rzeczywistością i będzie nam dane. Jeśli uwierzymy w Niebo i zbawienie to to będzie naszym światem, otrzymamy to!

Jeśli uwierzymy w nirwanę i wędrówkę dusz to będzie naszą rzeczywistością! Jeśli uwierzymy że nic nie ma po śmierci to nic nie będzie, rozpłyniemy się w świecie energii. Ale i to nie jest pewne ponieważ energia naszego życia zmieni się w inną energię. Być może zachowamy świadomość albo otrzymamy inną świadomość albo i nie.

Wydaje się że JPII miał rację, będąc fenomenologiem. Nic co obserwujemy i czego doświadczamy nie jest takie jakie jest a jedynie takie jak to widzimy, jak obserwujemy, czyli jest jedynie projekcją naszej świadomości.

Jeśli zatem tak jest i jeśli jesteśmy tego świadomi to znaczy że możemy chcieć widzieć inaczej niż do tej pory. To znaczy że jeśli zechcemy widzieć inaczej to nasz świat, nasza rzeczywistość i nasze życie zmieni się tylko dlatego że tak chcemy, nawet jeśli nic 'mechanicznego' nie zrobimy żeby to zmienić. Samo się zmieni, samo się stworzy i będzie inaczej, tylko dlatego że zaczniemy inaczej myśleć i patrzeć inaczej niż do tej pory.

Patrzmy na Świat, na to co dookoła nas inaczej niż do tej pory, patrzmy na rzeczy tak, jak byśmy chcieli żeby one były a one się zmienią dokładnie tak jak chcemy!

Tyle Marcin.

Dalej nawija Antek

Nasza wiedza jest eklektyczna a najważnejsza jej część to przekonanie, wiara, że jesteśmy "w drodze", że ten świat nie jest miejscem docelowym, i że gdzieś tam czeka na nas nasz Ojciec.


Wiara w Boga daje specyficzny układ odniesienia wszelkim docierającym do nas informacjom, porządkuje je. Ale okazuje się, że najważniejszą informacją, niejako porządkującą pozostałe, jest Miłość. Gdy tej zabraknie w systemie wiedzy, w światopoglądzie pojawia się chaos i zaczyna brakować sensu. Wiara i miłość przedziwnie wspierają się, nawet wtedy gdy momentami brak sensu w strumieniu napływających informacji. Pamiętaj o tym. 

Światopogląd nie jest wiedzą w rozumieniu Nauki. Naukowcy mają wiele pretensji by uważać się za lepiej poinformowanych, jednak w życiu nie jest ważne co się wie, lecz w co się wierzy. Jest to paradoks, którego oczywiście nie potrafią wyjaśnić, bo pojęcie wiary należy do "źle zdefiniowanych". Dlatego uprawiana przeze mnie fenomenologia nie jest zdobywaniem wiedzy tylko budowaniem systemu mądrości. W objawieniach Jezus powiedział wyraźnie, że żadnego teologa nie obdarował nieomylnością, dlatego przy budowie tego systemu możesz oprzeć się na cząstkowości i niepełności wiedzy jak na pewniku. To nie paradoks tylko cecha myślenia systemowego, które z czasem stanie się dla Ciebie jasne i zrozumiałe. Już teraz pewnie wyczuwasz, że mądrość każdego z nas jest inna i nie wynika to z niepewności i cząstkowości naszej wiedzy, lecz z faktu, że słowo "obiektywny" w teorii systemów nie istnieje, zatem obiektywna wiedza z punktu widzenia mądrości jest nieporozumieniem. To w co wierzysz, warunkuje to co widzisz. Twoja wiedza będzie rozwijała się stosownie do  Twojej wiary a nie odwrotnie. Jeśli Twoje oko Cię oszukuje to módl się o uzdrowienie wiary a nie oka. Oczywiście w tym momencie mam na myśli "wiarę w istnienie". Filozofowie i naukowcy od zawsze spierali się o istnienie: Boga, świata, granic poznania, a tymczasem teoria systemów załatwia te sprawy "na dzień dobry" bo z definicji przyjmuje istnienie systemów, któreodczuwamy, czyli również takich, których istnienia jeszcze nie odnotowaliśmy ale wierzymy, że istnieją. Teoria systemów pokornie każe nam wierzyć, że potencjalnie w otoczeniu systemu może istnieć wszystko! Oczywiście teoria systemów to dla nas sposób podejścia do budowy światopoglądu a nie "teoria wszystkiego", jak o swoich ostatnich pomysłach mówią Naukowcy.

Wspaniałym wprowadzeniem w ewolucyjną teorię poznania, w oparciu o teorię systemów, jest książka Konrada Lorenza Odwrotna strona zwierciadła . Jest to rozprawa zarówno z naukowcami jak i filozofami o "obiektywne istnienie", bo kością niezgody jest nie tyle ich wzajemny brak zrozumienia, co zupełna nieznajomość cudzych dokonań. Obydwie strony są głęboko przeświadczone, wierzą w to, że ci drudzy nie mają nic do zaoferowania. Jest to podstawowy problem zrozumienia docierających do nas informacji.

Znalazłem w sieci tekst, który dobrze ilustruje co mam na myśli mówiąc o uwarunowaniu naszego postrzegania:

Podmiot hipnozy poddany został sugestii, że po obudzeniu nie będzie widzieć trzeciej osoby obecnej w pokoju, która - jak zostało zasugerowane - stała się niewidzialna. Przekazane zostały właściwe dla tego celu sugestie, coś w rodzaju "nie będziesz widział X" i tak dalej - w różnych formach. Gdy podmiot hipnozy został obudzony, sugestia NIE DZIAŁAŁA!

Dlaczego? Ponieważ sugestia ta była sprzeczna z jego systemem wiary. Nie mógł on uwierzyć, że ktoś może stać się niewidzialny.

Przyjęto wówczas inną taktykę. Podmiot poddany został hipnozie jeszcze raz i tym razem zasugerowano, że ta trzecia osoba z powodu ważnej sprawy właśnie opuściła pokój. Hipnotyzer opisał scenę nałożenia płaszcza i kapelusza przez osobę opuszczającą pokój. Drzwi zostały otwarte i zamknięte, aby dostarczyć "efektów dźwiękowych". Następnie wybudzono podmiot z transu i zgadnijcie, co się stało. Podmiot NIE ZOBACZYŁ tej Trzeciej Osoby. Dlaczego? Ponieważ jego system wiary został "urzeczywistniony" w sposób "zadowalający" dla przetrwania jaźni. Przetrwanie jaźni jest ustanawiane we wczesnej fazie naszego życia przez rodziców i przez społeczne programowanie w zakresie tego, co JEST, a co NIE JEST możliwe. Uczymy się tego przez obserwację, które przekonania zadowalają naszych rodziców oraz społeczeństwo. Gdy dziecko widzi "wróżkę", całkiem szybko uczy się ignorować tę obserwację, ponieważ rodzice mówią mu, że jest to "niemożliwe" lub "bezsensowne". Umiejętność obserwacji takich aspektów przynosi dezaprobatę. Aprobata rodzica jest bardzo ważna dla małego dziecka, które czuje się całkowicie uzależnione od swoich opiekunów.

Wróćmy jednak do naszej krótkiej historii. Trzecia Osoba zaczęła chodzić po pokoju, podnosić różne rzeczy i potem odstawiać je na swoje miejsce. Jednym słowem Trzecia Osoba zaczęła wykonywać różne czynności mające na celu zbadanie świadomości podmiotu co do jej obecności. Oczywiście podmiot wpadł w histerię wywołaną przez te wszystkie "niezwykłe" wydarzenia. Widział obiekty poruszające się w powietrzu, drzwi otwierające się i następnie zamykające - jednak NIE MÓGŁ zobaczyć ŹRÓDŁA tych wydarzeń, ponieważ podmiot nie wierzył, że w pokoju był jeszcze ktoś inny.


Podstawowym problemem możliwości zrozumienia docierających do nas informacji jest problem "otwartości" umysłu. Jeżeli do wysłuchania drugiej osoby podchodzimy z uprzedzeniami, a prawie zawsze tak się dzieje, wówczas nie tylko nie potrafimy przyjąć przekazu, ale nawet nie potrafimy go właściwie zrozumieć. Jest to niby oczywiste ale bardzo rzadko brane pod uwagę w życiu. Tylko naukowcy dużej klasy potrafią słuchać bez uprzedzeń, tylko humaniści o wielkiej kulturze wysłuchują swych adwersarzy uważnie, ale największy problem jest z teologami bo oni przekonani o swojej wyższości moralnej z pogardą traktują osiągnięcia uczonych, a rzadko sami nimi zostają. A słabość teologii przekłada się na dwoistość naszego mózgu, który nie potrafi połączyć wiedzy z wiarą.

Dlatego głos Boga, przekazywany w objawieniach, uwarunkowany jest wrażliwością Duszy, która potrafi posiadając odpowiedni potencjał empatii, altruizmu i wiary rezonować z Bogiem będącym słowem. Najprostszym wskażnikiem kumania jest dar łez. Czyli umysł zalogował się u Boga Miłości. 

Zasada zachowania energii, a tą jest świadomośc i myśl, upoważnia do nadziei, że Bóg czuwa byśmy nie zostali zresetowani                 


Co zrozumiała Areva

Dlaczego mamy iść za iluzją a nie za prawdą? Fenomelogia uczy, że człowiek poznaje świat po przez iluzję zmysłów-jeśli wiem że to iluzja to po co mam wierzyć iluzji? Biorę pod uwagę ukrytą prawdę, rzeczywistość, którą zakrywa mi iluzja. Nasz mózg też tworzy iluzje, maye co nie którzy bardzo wierzący mylą za objawienia Boga-a to umysł wytwarza obraz wizji Boga ale to obraz wyniku silnej religijności w połączeniu wypartego ze swojego umysłu w podświadomość pozytywnych cech osoby wypierającej. stąd mózg ,,odtwarza" pozytywną postać Boga a objawiającemu wydaje się jakby był pozbawiony swoich pozytywnych cech (uczucie pustości-psychika jest uszkodzona z wyniku permanetnego strachu np (lęk przed piekłem lęk przed bogiem) nabyty przez szkodliwej ideologii czy środowiska, jaźń jest rozbita na elemety superego jest odizolowane od świadomości wierzącego i zamienia się w cudowne objawienie, a pozostaje w świadomości osobowości jest ego i id czyli przyziemny zjadacz chleba pozbawiony wrażliwości i zmysły i instynkt-stąd osobowość czuje, że jest jakby pozbawiony część siebie pozytywnej i modli się do wyekstraktowanej części wypartej ze swojej psychiki.  Tyle Arewa

Wniosek płynący z komentu. Przestała wierzyć w jakąkolwiek prawdę i została na mentalnym lodzie, jeżeli nie ufa Bogu i jego Miłości do niej

Moje spekulacje i wnioski

na temat wymiarów i światów równoległych, zachęcają do ufania Bogu, bo ten jest wszystkim i wszystkiego świadom, każdego kwarka, z którym pozostaje w informatycznym sprzężeniu zwrotnym.

jak mówi wielu fizyków Wszechświat to świadomy sen Boga OOBE. Jak zadzwoni budzik nastawiony na koniec czasu będzie apokalipsa, jak z grecka mówi się o objawieniu, a dla nas tkzw  Dzień Pana, żniwa w winnicy, oddzielenie baranków od kozłów polaryzacja naszej woli komu zaufamy, żywemu Chrystusowi co objawi się duszy każdego człowieka, czy Antychrystowi z jego ziemskimi prawami i egzekwowanymi przez jego armię ludzi i demonów. Antychryst posłuży się wieloma cudami uwodząc duchowych analfabetów nie czujących sercem Biblii.

W objawieniach jest mowa, że Nowy Kościół musi być pokorny i biedny, inaczej nie potrafi być czysty. Aby Kościół mógł się oczyścić musi pozbyć się wszystkiego. Wszystkiego. Ma się zjednoczyć i iść z ufnością do przodu licząc tylko na Bożą opiekę i Boże prowadzenie. Jednak to jest baaaardzo trudne wymaganie. Który ksiądz przyjmie objawienie mówiące, że dla Jezusa ważniejsze jest jego poświęcenie i posłuszeństwo sumieniu, podczas gdy przełożeni rozliczają go z posłuszeństwa władzy i efektów liczbowych? Przecież duszpasterski sukces usprawiedliwi wszystko? Liczy się frekwencja i osiągi! Mówienie z ambony o objawieniach, które nie mają imprimatur to prawie walka z Kościołem. A w objawieniach Jezus mówi, że kto milczy o objawieniach ten popełnia grzech ciężki . Kogo słuchać?