JustPaste.it

Dlaczego ludzie, a także kapłani, popełniają samobójstwa?

Bł. Matka Teresa z Kalkuty mówiła: "Jeżeli chcemy być zdolni do miłości, musimy się modlić. Modlitwa sprawia, że nasze serce staje się czyste.

Bł. Matka Teresa z Kalkuty mówiła: "Jeżeli chcemy być zdolni do miłości, musimy się modlić. Modlitwa sprawia, że nasze serce staje się czyste.

 

abcfc18ca97438f3b38e8a27079ed74b.jpg

A czyste serce potrafi zobaczyć Boga. Jeżeli odkryjemy Boga, Jego miłość natychmiast zacznie działać w naszym duchu i poczujemy, jak ogarnia nas pragnienie kochania, ale nie słowami, lecz czynami".

Presja niemożliwa do zniesienia a tajemnica zabierana zwykle do grobu

Szokuje fakt, że ksiądz, którego powołaniem i misją było wspieranie życia bliźnich, sam je sobie odbiera. Winien przecież dawać przykład. To prawda. W niczym jednak nie zmienia to faktu, że wszyscy jesteśmy tak samo kruchymi ludźmi, którzy mogą załamać się pod ciężarem własnego cierpienia, poczucia odpowiedzialności, poczucia krzywdy czy chorego poczucia winy. Nie jest to bynajmniej usprawiedliwienie dla słabości. Głęboka świadomość kruchości należy bowiem do samej istoty posługi kapłańskiej. Zawsze uderzał mnie fakt, że tuż przed Komunią świętą, w momencie najbardziej intymnego spotkana z Jezusem, Kościół wkłada w usta kapłana bardzo osobistą modlitwę o uwolnienie od nieprawości: "Wybaw mnie przez to Przenajświętsze Ciało i Krew Twoją od wszelkich nieprawości moich i od wszelkiego zła i spraw także, abym zawsze zachowywał Twoje przykazania i nie dozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie". Każdemu człowiekowi, a w tym każdemu księdzu, grozi zawsze to samo niebezpieczeństwo: nieprawość, zło, zlekceważenie przykazań i odłączenie się od Boga.

Ponieważ księża występują wobec ludzi jako świadkowie Pana Boga, "nauczyciele wiary", którzy chcą im przekazać, jak należy żyć, co jest w ludzkim życiu dobre, a co złe; co zgodne z Bożymi nakazami, a co niezgodne. Księża – jak nakazuje to św. Paweł – karcą wiernych w porę i nie w porę. Zasiadając w konfesjonale, osądzają (bywa, że surowo) grzeszne wybory, decyzje, słowa i uczynki, które wierni wyznają z pokorą.
Trudno się zatem dziwić, że z najwyższą uwagą obserwują ich życie, pytając się, na ile oni sami podejmują wysiłek, by wcielić w codzienność to, czego nauczają i o czym nieustannie przypominają innym. Wierni nie dzielą życia księdza na publiczne i prywatne, parafialne i pozaparafialne, spędzone w świątyni i poza nią. Dla nich ksiądz jest księdzem przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. I mają rację.

Z danych wynika, że w 2010 roku na swoje życie targnęło się 4087 osób, w tym 3517 mężczyzn i 570 kobiet.
Jak widzieliśmy z przytoczonej statystyki, to mężczyźni są przede wszystkim zagrożeni ryzykiem samobójstwa. Oczywiście wszyscy mężczyźni – w tym i księża. Mężczyznom, nierzadko dumnym i twardym (co wielu umiejętnie skrywa i maskuje), trudno jest pogodzić się z własną słabością, "wewnętrznym kalectwem" czy też poniżeniem ze strony innych. Księżom, którzy bywają nieraz kreowani (do czego przyczyniają się nieraz sami) na osoby doskonałe i nieomylne, o wiele trudniej jest znosić upokorzenie i porażkę. Przed rokiem małopolska prasa opisywała przypadek samobójczej śmierci księdza dokonanej dzień po spowodowaniu wypadku samochodowego pod wpływem alkoholu. Prawdopodobnie ciężar upokorzenia i konieczność poniesienia konsekwencji okazał się zbyt wielki.
Publiczne – często niesprawiedliwe – piętnowanie księży przez polityków i media, silny nacisk środowiska koleżeńskiego, gorszenie się parafian i klimat plotek (zwykle wyolbrzymiających problem), niekiedy autorytatywne rządy w diecezji czy w prowincji zakonnej pozbawione dialogu konsultacji personalnych – wszystko to stwarza napięcie, którego księża słabsi psychicznie po prostu nie wytrzymują. Do tego dochodzi jeszcze "od wewnątrz" silna presja zalęknionego i źle uformowanego sumienia.
Czyż trzeba aż tak bardzo temu się dziwić i tym gorszyć, że w takiej sytuacji osoba sobie nie radzi? A ileż brutalnej wręcz presji istnieje wobec księży w szkole? Mało odporni i nieprzygotowani pedagogicznie stają przed nastolatkami, którzy wyczuwając ich słabość poniżają ich, ośmieszają, a nawet zastraszają. Otoczenie, w tym grono nauczycielskie, nierzadko przygląda się temu z pewną obojętnością. Jeden z księży katechetów opowiadał mi reakcje pewnego gimnazjalisty: "Proszę uważać, bo księdza oskarżę o molestowanie". Ksiądz długo nie mógł sobie poradzić z taką groźbą. Bezradność tę dobrze oddaje cytowany na wstępie list: "Wszystko przerosło moje siły i mój umysł". W jakich sprawach "przerosło" – to pozostanie tajemnicą tragicznie zmarłego. W tej sytuacji, nie obwiniając nikogo wprost, wszyscy winniśmy robić sobie rachunek sumienia ze sposobu traktowania księży. Samobójstwo bywa też formą ostatecznego protestu. Już dość!

Rzecz znamienna, że najwięcej aktów samobójczych popełniają ludzie bardzo młodzi między szesnastym a dwudziestym pierwszym rokiem życia. Jakimi motywami kieruje się samobójca w konkretnym przypadku? Czy był to świadomy wybór, postanowienie, decyzja, a może tylko jakiś tragiczny niekontrolowany i nieświadomy impuls? Któż z żyjących może to rozeznać i ocenić? Za samobójstwem – jak podkreślają psychiatrzy i psychoterapeuci – kryje się zwykle "choroba". Z pewnością głęboka choroba duszy. Z samobójstwem związane jest odczucie ciężaru życia, depresja, lęk przed odpowiedzialnością, brak nadziei, niezmierzone cierpienie, wstyd, chore poczucie winy, bezdenna samotność, a to wszystko połączone jakąś egzystencjalną pustką i brakiem fundamentalnego oparcia w "drugim": w człowieku i w Bogu.

Co było zasadniczym motywem samobójstwa w konkretnym przypadku? Tę tajemnicę samobójca zabiera zwykle do grobu. Samobójstwo to ostateczna intymna decyzja człowieka. Samobójcy zostawiają niekiedy listy, wyjaśnienia, ale te najczęściej nie oddają rzeczywistych powodów ich tragicznego czynu. Są szczere, a jednocześnie bardzo ogólne i zawoalowane.

Możemy domyślać się powodów, ale najczęściej nie jesteśmy w stanie dotrzeć do istoty tajemnicy. I tak winno pozostać. Nie mamy prawa osądzać zmarłych i odzierać ich z ich tajemnic. Dawny zwyczaj kościelny, który odmawiał samobójcom kościelnego pogrzebu i pochówku na poświęconej ziemi (bardzo surowy – zwłaszcza dla rodziny), nie wyrażał jednak potępienia dla osoby. Była to raczej przestroga i napiętnowanie społeczne skierowane do żyjących.

Powszechnie szanowany kapłan, który odebrał sobie życie, napisał list do swoich parafian, w którym przeprasza ich oraz rodziców i biskupa za swój czyn: "Niech Bóg miłosierny przebaczy mi moje postępowanie. Wszystko przerosło moje siły i mój umysł. Przepraszam mój Kościół Święty i Księdza Arcybiskupa, któremu winienem posłuszeństwo, prawdę i cześć. Przepraszam w końcu wszystkich moich parafian".

tyle psycholog modernista o. Józef Augustyn http://religia.onet.pl/publicystyka,6/dlaczego-ksieza-popelniaja-samobojstwa,40923,page1.html

 

Gdyby kapłani kochali Jezusa i ufali Bogu, a także mieli wiedzę,

co Jezus mówi w objawieniach, nie popełniali by gwałtu na swoim ciele.

 

Jezus rozmawia z Judaszem o samobójstwie

«Nie wolno zadawać gwałtu nikomu – również samemu sobie. Samobójcy żle postąpili. Przy niedoskonałej znajomości dobra zaznaliby jeszcze, w niektórych wypadkach, miłosierdzia Bożego. Kiedy jednak Słowo oświeci całą prawdę i da siłę duchowi przez Swego Ducha, od tej chwili nie będzie już wybaczone temu, kto umiera w rozpaczy: ani w chwili sądu szczegółowego, ani po wiekach Gehenny, ani w czasie sądu ostatecznego, ani nigdy. Czy to surowość Boga? Nie, to sprawiedliwość. Bóg powie: “Osądziłeś, człowieku – wyposażony w rozum i wiedzę nadprzyrodzoną, stworzony przeze Mnie jako istota wolna, aby chodzić wybranymi przez siebie drogami – i powiedziałeś: ‘Bóg mi nie wybaczy. Jestem na zawsze oddzielony od Niego. Uważam, że sam muszę sobie wymierzyć karę za moją zbrodnię. Odbieram sobie życie, aby uniknąć wyrzutów sumienia’. Nie pomyślałeś jednak, że te wyrzuty nie dotknęłyby cię, gdybyś przyszedł na Moje ojcowskie łono. Niech się stanie według twego osądu. Nie gwałcę wolności, którą ci dałem.”

To właśnie powie Przedwieczny temu, kto sam się zabije. Pomyśl o tym, Judaszu: życie jest darem, który należy kochać. A jakim jest ono darem? Darem świętym. Trzeba więc kochać je w sposób święty. Życie ziemskie trwa tak długo, jak długo wytrzyma ciało. Potem rozpoczyna się wielkie Życie – Życie wieczne: szczęśliwość dla sprawiedliwych, przekleństwa dla tych, którzy nimi nie są. Życie ziemskie jest celem lub środkiem? To środek. Jest ono ukierunkowane na kres, którym jest wieczność. Dawajmy więc życiu to, co jest konieczne, aby trwało i służyło duchowi w jego zdobyczach. Powściągliwość ciała we wszystkich jego pragnieniach – we wszystkich. Powściągliwość myśli we wszystkich jej pragnieniach, wewszystkich. Powściągliwość serca we wszelkich ludzkich namiętnościach. Przeciwnie, niech bezgraniczne będą pasje pochodzące z Nieba: miłość Boga i bliźniego, pragnienie służenia Bogu i bliźniemu, posłuszeństwo Boskim słowom, heroizm w dobru i cnocie.

Odpowiedziałem ci, Judaszu. Czy jesteś przekonany? Czy to wyjaśnienie ci wystarczy? Bądź zawsze szczery i pytaj, jeśli nie jesteś jeszcze dostatecznie pouczony. Jestem tu, żeby być Mistrzem nauczania.»

«Zrozumiałem i to mi wystarczy. Ale... bardzo trudno wykonać to, co zrozumiałem. Ty możesz tego dokonać, bo jesteś święty... jednak ja... jestem człowiekiem – młodym, pełnym życia...»

«To do ludzi przyszedłem, Judaszu, nie do aniołów. Aniołowie nie potrzebują Nauczyciela. Widzą Boga, żyją w swoim Raju. Znają ludzkie namiętności, bo Inteligencja będąca ich Życiem, udziela im wiedzy o wszystkim. Udziela jej nawet tym, którzy nie są stróżami człowieka.

Ponieważ są [istotami] duchowymi, mogą mieć tylko jeden grzech – jak miał go jeden z nich, pociągając za sobą słabszych w miłości – pychę. To ostrze zniekształciło Lucyfera, najpiękniejszego z archaniołów, i uczyniło go straszliwym potworem Czeluści. Nie przyszedłem do aniołów, których po upadku Lucyfera ogarnęło przerażenie na najmniejszy ślad pysznej myśli. Przyszedłem do ludzi, aby uczynić z nich aniołów.

Człowiek był doskonałością stworzenia. Posiadał z anioła – ducha, a ze zwierzęcia – doskonałe piękno w całym swym jestestwie fizycznym i moralnym. Nie było równego mu stworzenia. Był królem ziemi, jak Bóg jest Królem Niebios. Pewnego dnia – tego dnia, w którym zasnąłby po raz ostatni na ziemi – stałby się królem wraz z Ojcem w Niebiosach.

Szatan odciął skrzydła anioła-człowieka i dał mu zwierzęce szpony oraz pragnienie nieczystości. Uczynił z niego istotę, która jest raczej człowiekiem-demonem niż tylko człowiekiem. Pragnę zmazać szatańskie zeszpecenie, zlikwidować głód zepsutego, brudnego ciała, przywrócić człowiekowi jego skrzydła, doprowadzić go z powrotem do [godności] królewskiej, do dzielenia dziedzictwa Ojca i Królestwa Niebieskiego. Wiem, że człowiek – jeśli ma chęć – może uczynić wszystko, co mówię, aby ponownie stać się królem i aniołem. Nie mówię wam o czymś, czego nie moglibyśmy wykonać. Nie jestem jednym z tych mówców, którzy głoszą doktryny niemożliwe [do wykonania]. Przyjąłem prawdziwe ciało, aby – przez doświadczenie – poznać cielesną naturę i to, czym są ludzkie pokusy.

Państwo chyba demonizuje wypadki drogowe w których w 2010 roku poszkodowanych zostało 52 859 osób, w tym 3 907 poniosło śmierć. Śmierć samobójczą w 2010 r. poniosło 4087. Jest o czym myśleć

świstak



 

Autor: o. Józef Augustyn