JustPaste.it

Jak Stefanek wyrąbywał

Ale czego się nie dotknął to spieprzył.

Ale czego się nie dotknął to spieprzył.

 

Tuz polskiej nauki historycznej, prof. Nałęcz, wierny członek PZPR ,do samego jej końca, a obecnie, a jakże by inaczej, doradca pana prezydenta, wydalił z siebie kolejną wiekopomną tezę. Stwierdził był bowiem, że: “Stefan Niesiołowski wyrąbał sobie miejsce w historii”.

Ponieważ dzisiaj pan Nałęcz doradza głowie państwa a głowa państwa rad tych widać słucha to i my, naród też go słuchać powinniśmy dla dobra wszelkiego. Bo zgoda buduje...

A ja w trosce szczególnej o młodzież naszą niekumatą przynoszę jej historyczne, jak najbardziej źródło pisane, które tłumaczą jak należy miejsce w historii sobie wyrąbywać.

“W celu zrealizowania powziętych postanowień w lutym 1969 roku Stefan Niesiołowski na kolejnym zebraniu łódzkiej grupy związku zaznajomił Elżbietę Nagrodzką, Wojciecha Mantaja i innych z koniecznością zdobywania maszyn i powielaczy drogą kradzieży i jednocześnie przekazał im informację , że Jacek Bartkowiak zaproponował dokonanie kradzieży maszyny do pisania z sekretariatu Katedry Fizjologii Roślin Uniwersytetu Łódzkiego, oraz zapewnił, że w czasie kradzieży nie natrafią na większe przeszkody, bowiem gmach Katedry obstawiony jest rusztowaniem, ze względu na remont, po którym będzie można z łatwością wejść do pokoju, w którym znajduje się maszyna.

Zgodnie z podziałem ról Wojciech Mantaj i Elżbieta Nagrodzka pełnili role obserwatorów, w czasie gdy Stefan Niesiołowski i Benedykt Czuma po rusztowaniach weszli na drugie piętro i o godz. 22 przystąpili do cięcia szyby okna pokoju, w którym znajdowała się maszyna. Z przyczyn niezależnych od sprawców, w tym dniu nie doszło do zrealizowania zamiaru. Po upływie kilku dni, w zmienionym składzie osobowym, w którym uczestniczył z ośrodka łódzkiego M.Niesiołowski i J. Kenic, w sposób analogiczny, po rusztowaniach B. Czuma i M. Niesiołowski dostali się do okna sekretariatu Katedry, a następnie po wycięciu szyby, otworzonym oknem weszli do wnętrza pokoju, z którego w uprzednio przygotowanej torbie wynieśli maszynę do pisania marki ,,Optima"wartości 7350 zł. Skradziona maszyna w późniejszym czasie została wywieziona do Warszawy i przekazana do ,,Centrum" związku”.

I drugi kąsek. Smaczny...

“W październiku 1969 miały miejsce działania zmierzające bezpośrednio do uzyskania efektu gotówkowego, mianowicie przez napad na kierowniczkę i jednocześnie kasjerkę sklepu spożywczego PSS nr 431 przy ulicy Źródłowej w Łodzi[...] Omawianą akcję poprzedziły kilkutygodniowe obserwacje sklepu, w których udział brali Stefan Niesiołowski i B.Czuma oraz J.Bartkowiak - na zlecenie oskarżonego Niesiołowskiego.

Celem uniknięcia ewentualnego rozpoznania bezpośredni udział w napadzie mieli wziąć członkowie warszawskiej grupy. Na początku października 1969 w mieszkaniu B. Czumy, przy udziale wszystkich uczestników porozumienia, omówiono sposób realizacji zamierzonego napadu. W szczególności sytuację w terenie referowali A. Czuma B.Czuma i Stafan Niesiołowski. Pierwszy wariant działania przewidywał dokonanie kradzieży w sklepie po obezwładnieniu kierowniczki sklepu. Nie doszło jednak do jego realizacji, ponieważ w dniu i wczasie, w którym zdecydowano się na akcję, w sklepie znajdowali się klienci, w tym funkcjonariusze MO.Ustalenia tego dokonał B. Czuma. W tym stanie rzeczy A. Czuma zdecydował o dokonaniu zamachu na ulicy.

W pierwszym terminie do zamachu takiego nie doszło z uwagi na duży ruch uliczny. W następnym terminie, po podziale ról, na naradzie odbytej znów u B.Czumy, A. Czuma i Stefan Niesiołowski oraz A.Więckowski i W. Mantaj ponownie udali się w okolicę tego samego sklepu. Ok. godz. 18-tej z minutami kierowniczka sklepu Jadwiga Zelazowska opuściła sklep, udając się wraz z córką w kierunku urzędu pocztowego celem zdania utargu, który w tym dniu wynosił ponad 6000 zł. Na ulicy została ona napadnięta przez Andrzeja Czumę i A. Więckowskiego, przy czym A. Czuma usiłował wyrwać jej niesioną torebkę.J.Żelazowska stawiła zdecydowany opór i zaczęła - wraz z córką - wzywać pomocy. W obawie przed ujęciem obaj napastnicy zbiegli.

Ubezpieczający ich Stefan Niesiołowski i W. Mantaj uspokoili Żelazowską zapewnieniem, że podejmą pościg celem uchwycenia rabusiów i w ślad za nimi udali się na miejsce spotkania uczestników przestępstwa, tj. do mieszkania Benedykta Czumy”.

"Kuniec" cytatów z sądowo-policyjnych archiwów. Nie muszę dodawać, że i pisownia, i interpunkcja, i składnia jest też, jak najbardziej, oryginalna... Ale nie to jest tu ważne.

Tak więc Dziurawy Stefek “wyrąbywał” sobie miejsce w historii nie tylko wsypaniem koleżanek i kolegów, własnej, ówczesnej narzeczonej nie wyłączając. To są fakty dość powszechnie znane.


Jak widzisz, młodzieży droga,  Stefanek brał też czynny, koncepcyjny udział, a wykonawczy współudział, w kradzieży z włamaniem a także w bandyckim rozboju. Popełnianym, rzecz jasna, na kobiecie...

Ale, jak zawsze, czego się nie dotknął to spieprzył. I tak mu już widać zostało.

Ucz się więc narodzie i...

I rąb!