... czyli rozważania starego człowieka.
TROCHĘ MNIE
Mało kto wie,
że nie znoszę paplania głupstw;
i bezczelnych kłamstw polityków;
i zdawkowych grzeczności;
i pustych konwenansów.
Uwielbiam szeroki, swobodny
i szczery uśmiech,
i proste, mądre słowa.
Nie lubię chemicznego smaku codzienności,
z trudem i bezradnością godzę się
na powszednie nienormalne
determinanty, które zafundowała
od dawna chora cywilizacja.
Żal mi wnuków i prawnuków,
którzy - oby z dobrym skutkiem -
będą zmagać się z niewesołą przyszłością.
By wygrać, każdy musi zaprzęgać
Pegaza do swojej gwiazdy
i orać ziemską rzeczywistość,
aby przywrócić wyrwaną z serc nadzieję...
W świecie marnowanych możliwości
polubiłem swoją samotność wśród wielu.
Towarzyszą mi stare prawdy;
odkrywam je w zapomnianych książkach,
niepopularnej poezji,
myślach mądrych ludzi.
Ich dziś nikt nie słucha w głuchym
i ślepym konsumpcyjnym pędzie
do posiadania skazującym na bezsens
pogoni - wyścig, w którym meta
biegnie szybciej niż chcący ją dopaść.
Jeśli się tego nie rozumie, to cóż -
kupujcie, kupujcie, gromadźcie, gromadźcie,
pilnujcie, pilnujcie, zagarniajcie
jeszcze i jeszcze, brońcie, brońcie,
odbierajcie, odbierajcie, aż przywali was
ten rosnący bez miary śmietnik...
Zostały mi tylko marzenia
już nie do spełnienia -
chciałbym zobaczyć na własne oczy
przepastną głębię czarnego Kosmosu
z różnokolorowymi światami gwiazd,
dotknąć powierzchni Księżyca i Marsa
i nawet tam zostać,
bo coraz bardziej mdłe i bezradne ciało
ogranicza materialne możliwości
i pragnienia, chociaż...
duch młody ciągle się miota...
autor: Piotr Stanisław Issel