JustPaste.it

Wierzę więc jestem

Wierzę, więc mogę przemieniać rzeczywistość. Potwierdzenie tej zależności znajdujemy wszędzie; od mitologii po współczesną psychologię i coaching.

Wierzę, więc mogę przemieniać rzeczywistość. Potwierdzenie tej zależności znajdujemy wszędzie; od mitologii po współczesną psychologię i coaching.

 

Rolę wiary we własne siły podkreślają psychologowie, pedagodzy, specjaliści od rozwoju osobistego, a także ci, którzy pomagają odnieść sukces sportowcom tej miary, co Adam Małysz. Wszyscy wiemy z doświadczenia, że pozytywne nastawienie jest niezwykle istotne. Kiedy zabieramy się za coś bez przekonania, zwykle nic nam nie wychodzi. Za to kiedy jesteśmy przekonani, że nam się uda - z powodzeniem pokonujemy nawet spore trudności.

Wiliam Blake jest autorem słynnego powiedzenia: "„Gdyby słońce i księżyc zaczęły wątpić, natychmiast by zgasły.”

Jezus powiedział:  „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: <<Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!>>, a byłaby wam posłuszna."

Kiedy wierzymy, uruchamiamy jakieś tajemnicze pokłady energii i mocy, które są zdolne wpływać na rzeczywistość, kształtować otaczający nas świat. Wygląda to tak jakbyśmy otwierali się na działanie mocy, których stajemy się narzędziem. Nie bezwolnym narzędziem, ale świadomym i współpracującym, a nawet nadającym kierunek działaniu. 

Niemniej jednak, niezwykle ważne jest to na jaką moc się otworzymy, co lub raczej Kto będzie przez nas działał. I ten podstawowy fakt, obok intencji (przynajmniej tej deklarowanej) decyduje zarówno o wartości moralnej naszej pracy, jak i o owocach naszych działań. 

Być może taki jest sens powiedzenia "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane", którego przyznam szczerze bardzo nie lubię, a raczej nie lubię jego cynicznej interpretacji. 

Każdy z nas ma niezwykłe możliwości działania, czynienia dobra lub zła. Możemy przenosić góry. Cóż więc prostszego niż opowiedzieć się po stronie dobra, zacząć wypędzać złe duchy, uzdrawiać i czynić cuda? Co nas powstrzymuje? Dlaczego tak często wielu z nas wybiera zło lub staje w rozkroku, nie potrafiąc się ostatecznie zdecydować?

Odpowiedź kryje się chyba w Tajemnicy Cierpienia. Zło mami nas fałszywą obietnicą życia bez cierpienia, całkowitego uwolnienia się od bólu, lub zminimalizowania i unieważnienia cierpienia, co jak nietrudno się przekonać jest iluzją, ale bardzo chcielibyśmy w to uwierzyć,  i tę naszą słabość łatwo wykorzystać.

Tymczasem Łaska Boża przychodzi do nas w prawdzie o Krzyżu, o tym, że droga do zbawienia prowadzi tylko przez Krzyż. Nieunikniona obecność cierpienia w życiu człowieka jest do tego stopnia jawna i nieskrywana w nauczaniu Jezusa, że właśnie Krzyż, a nie na przykład pusty grób stał się symbolem chrześcijaństwa.

Jezus nie odpowiada na pytanie o sens cierpienia. On robi coś znacznie więcej - cierpi razem z nami i cierpi za nas. Dzięki temu cierpienie, którego i tak nie unikniemy, ma zbawczy sens, choć często trudno nam go dostrzec. Bez Chrystusa - jest tylko pusty krzyż i nagi absurd niepotrzebnego mozołu oraz ostateczne zwycięstwo bólu i śmierci.

Tak sobie to wszystko poukładałem dzisiaj, jadąc rowerem do pracy. Spodobał mi się efekt tej spontanicznej refleksji i pomyślałem, że może to komuś się przyda choć trochę.