JustPaste.it

Podróż w jedną stronę

Są chwile, które pamięta się długo, a może nawet do końca życia.

Są chwile, które pamięta się długo, a może nawet do końca życia.

 

To jest fragment mojego pamiętnika, który pisałam będąc opiekunką pewnej wspaniałej kobiety. Chciałabym zadedykować to blackader nawiązując do mojego artykułu "Zgoda na eutanazję".

Początek maja był bardzo trudny. Moja Wandzia dostała wylewu krwi do mózgu. Kolejny szpital już nie skończył się zwycięstwem. Choroba pozostawiła po sobie (apraksję) bezwładną rękę, (afazję) trudności w mówieniu, (dysfagię) trudności w połykaniu nawet płynów. Jej stan z każdym dniem się pogarszał. W końcu musiała zostać oddana do hospicjum. Nie wiem czy był to dobry pomysł, ale kto by się nią opiekował, przez 24 godziny na dobę, a takiej opieki potrzebowała. Jeździłyśmy z koleżanką do niej dwa razy dziennie, żeby nie czuła się samotna i żeby wiedziała, że mimo tego iż nie jest w domu, jest wśród "swoich".

Dzisiaj byłam w szkole, miałam bardzo ważny egzamin i chciałam go mieć z głowy jak najszybciej, bo spieszyłam się do hospicjum. Przyjechałyśmy z koleżanką do tego hospicjum około godz. 18:30.

Moja Wandzia leżała bardzo ciężko oddychając. Jej oddech był szybki i nierówny. Małymi kroplami, wstrzykując napój strzykawką do  jej ust podałyśmy jej Nutridrink do picia i małymi łyczkami wypiła prawie całą butelkę, chociaż widziałyśmy, że sprawia jej to trudność, cieszyłyśmy się, że połyka, bo ostatnio już niczego nie połykała (dysfagia po udarze mózgu).

Cały czas trzymałyśmy ją za ręce, ja za jedną a moja koleżanka za drugą. Głaskałyśmy jej policzki i coraz bardziej pocące się ciało. Cały czas mówiłyśmy do niej. Z każdą minutą była bardziej spocona, a jej ciało było rozpalone jak w wysokiej gorączce.

Do pokoju weszła jedna z pielęgniarek i zaczęła się modlić. Głośno. Próbowałyśmy się modlić razem z nią, ale łzy zbyt mocno dławiły nasze gardła. Nie zdążyłyśmy skończyć modlitwy i moja Wandzia odeszła.

Kilka urywanych oddechów i udała się w podróż w jedną stronę. Do swojej babci i dziadka, do swoich rodziców i do swojego ukochanego wnuka.

Pożegnałyśmy się z nią.

Przytuliłam się mocno do jej ciepłego jeszcze policzka, a moje łzy spłynęły na jej włosy.

Zawsze mówiła, że boi się śmierci, bo nie chce umierać w samotności, że chciałaby, żebym trzymała ją za rękę jak będzie umierać.

Spełniło się jej życzenie.