wszystkim oburzonym cnotom z TWA i jednemu skrzywdzonemu działkowiczowi.
Prawdziwa cnota nie boi się krytyk
Dopóki jakiejś nie znajdzie o sobie
Wtedy z cierpieniem na twarzy wyrytym
Donos w imieniu społecznym wyskrobie
Że oto wszystkie cnoty się spotwarza
Gdy się tę jedną odejmie z ołtarza
I w dzwon uderzy , krzycząc rzewnym głosem:
Pora zuchwałość u nas karać stosem!
Żeby się znowu w dobrej woli scalić
Niech każda cnotka świeczkę weźmie w dłonie
I pod bluźniercą niech drzazgę zapali
W świętej świętego spokoju obronie
Zawsze dobitniej będą brzmieć frazesy
Gdy im przestaną dogadywać biesy
Wszystko w harmonii zostanie jak dawniej
Byle o cnotach mówić tylko ładnie.
Jak po tym jednak nie wyciągnąć wniosku
Że takie cnoty są robione z wosku.