(Refleksja rzeźbiarska)
Idąc za ogólną modą
pochwyciłem w ręce dłuta,
by wyrzeźbić w mej jabłoni Orła albo Marabuta.
Jęty szałem twórczej myśli i talentu ...(bez nauki)
z kunsztem niemal mistrza Wita
rzecz powstała –ZNAKOMITA!
Niepodobna choć do godła, ale w stylu nowo-modo, arcydzieło:
rekonstrukcja kopalnego ptaka DODO.
Dodo, jak historia głosi, ponoć wykluł się w karbonie.
Twórca nie miał informacji o organach i ogonie,
hipoteza jest więc taka, że miał status obojnaka.
Ciężka rola jest rzeźbiarza,
który nigdy się nie zraża, ale musi w ciemno tworzyć,
by wawrzynu laur nałożyć,
oczekując hołdów, grandu -
tworząc w końcu ptaka NANDU.
Nandu, kuzyn - Dodo ptaka,
choć daleka parantela,
łypiąc okiem wybujałym dzień radośnie rozwesela,
zdobiąc gąszcze mej jabłoni
sławi twórczość mojej dłoni.
Rzeźba w drzewie mym wykuta,
choć ma cechy MARABUTA, PINGWINA i KORMORANA
cieszy oko już od rana.
Jednak zawsze pozostanie, zgodnie z nurtem nowo-modo,
emblematem mej hacjendy,
tajemniczym PTAKIEM DODO!!!
Posłowie:
To życzenie mej kobiety, która wierząc w moje racje, oraz w talent mego dłuta
tchnęła we mnie inspiracje,
mówiąc: moja wola taka: biorę w ręce losy Ptaka...