JustPaste.it

Mówisz Jezusie, że dusza jest wieczna.

Sokrates powiedział, że jest nieśmiertelna. Czy znasz te słowa greckiego nauczyciela?

d2c3e71e633b5b6452455aceaa263c0f.jpg

«Witaj, Nauczycielu!» – odzywa się jakiś szacowny starzec.

Ma na sobie rzymską szatę, wychodzącą spod małego okrągłego płaszcza z kapturem na głowie.

«Rozmawialiśmy dziś z Twoimi uczniami, ale nie potrafili nam udzielić wielu wyjaśnień. Chcieliśmy rozmawiać z Tobą.»

«To wy daliście tę hojną jałmużnę? Dziękuję wam w imieniu ubogich Boga – mówi Jezus i zwraca się do pani domu: – Niewiasto, wychodzę z nimi. Powiedz Moim, żeby przyszli Mnie odszukać na nabrzeżu, bo – o ile dobrze widzę – ci ludzie są kupcami ze sklepów...»

«I żeglarzami, Nauczycielu. Dobrze zauważyłeś.»

Wszyscy wychodzą razem na drogę rozjaśnioną pięknym jasnym blaskiem księżyca. Jezus [pyta:] «Z daleka przybywacie?»

Jest pośrodku grupy. U boku ma starca, który przemawiał jako pierwszy. To piękny starzec o wyraźnym rzymskim profilu. Z drugiej strony znajduje się inny, w średnim wieku. Ma twarz wyraźnie hebrajską. Obok idzie kilku [mężczyzn] raczej szczupłych o oliwkowej cerze, o oczach bystrych i nieco ironicznych, a dalej – inni, potężnie zbudowani, w różnym wieku. Dziesięć osób.

«Jesteśmy z rzymskich kolonii w Grecji i w Azji. Po części żydzi, po części – poganie... Z tego powodu nie ośmielaliśmy się przyjść... Jednak nas zapewniono, że Ty nie gardzisz poganami... jak inni... małoduszni żydzi, to znaczy, ci z Izraela. Gdzie indziej też są żydzi... mniej rygorystyczni, do tego stopnia że ja, Rzymianin, poślubiłem żydówkę z Likaonii, a on, Hebrajczyk z Efezu, poślubił Rzymiankę.»

«Ja nikim nie gardzę, lecz trzeba być wyrozumiałym dla tych, którzy nie potrafią jeszcze myśleć o tym, że skoro jest jeden Stworzyciel, to wszyscy ludzie posiadają tę samą krew.»

«Wiemy, że Ty jesteś wielki pośród filozofów. To, co mówisz, już to potwierdza: wielki i dobry.»

«Dobry jest ten, kto czyni dobro, a nie ten, kto dobrze mówi» [– odpowiada mu Jezus.]

«Ty mówisz dobrze i działasz dobrze. Zatem jesteś dobry» [– stwierdza mężczyzna.]

«Co chcecie wiedzieć o Mnie?» [– pyta Jezus.]

«Dziś... Nauczycielu, przebacz nam, jeśli męczymy Cię naszą ciekawością. Ale jest dobra ciekawość, która szuka Prawdy... Dziś chcieliśmy się dowiedzieć od Twoich [uczniów] prawdy o nauce, o której już wspominali filozofowie starożytnej Grecji. Ty zaś – jak nam powiedziano – pouczasz o niej w sposób szerszy i piękniejszy. Eunika, moja małżonka, rozmawiała z żydami, którzy Cię słuchali, i powtórzyła mi ich słowa. Wiesz, Eunika, Greczynka, jest wykształcona i zna słowa mędrców swej ojczyzny. Znalazła podobieństwo pomiędzy Twymi słowami, a słowami wielkiego greckiego filozofa. Słowa, które mówiłeś, dotarły nawet do Efezu. I tak, przybywszy do tego portu, jedni dla handlu, inni – z powodu obrzędów, spotkaliśmy się w gronie przyjaciół i rozmawialiśmy. Interesy nie przeszkadzają myśleć o sprawach wznioślejszych. Po napełnieniu magazynów i załadowaniu statków mamy teraz czas, aby rozwiać tę wątpliwość. Mówisz, że dusza jest wieczna. Sokrates powiedział, że jest nieśmiertelna. Czy znasz te słowa greckiego nauczyciela?»

«Nie. Nie uczyłem się w szkołach Rzymu ani Aten, ale mów. Mimo to, rozumiem cię. Nie jest Mi obca myśl greckiego filozofa.»

«Sokrates – przeciwnie do tego, w co wierzymy my z Rzymu, i przeciwnie do tego, co sądzą wasi saduceusze – przyjmuje i utrzymuje, że człowiek posiada duszę i że jest ona nieśmiertelna. Mówi, że – ponieważ dusza jest taka – śmierć jest dla niej jedynie wyzwoleniem i przejściem z więzienia do miejsca wolnego. Tam łączy się z tymi, których kochała, i tam poznaje mędrców, których myśli słyszała, i wielkich, i herosów, i poetów... Nie znajduje tam już niesprawiedliwości ani bólu, lecz wieczne szczęście w miejscu pokojowego pobytu, otwierając się na nieśmiertelne dusze, które żyły sprawiedliwie. A co Ty mówisz, Nauczycielu?»

«Zaprawdę powiadam ci, że grecki nauczyciel, choć był [wyznawcą] religii błędnej, która nie jest prawdziwa, mówił prawdę [twierdząc], że dusza jest nieśmiertelna. Jako poszukiwacz Prawdy i miłośnik Cnoty odczuwał w głębi swego ducha szept Głosu Boga nieznanego, Boga prawdziwego, Boga jedynego: Ojca Najwyższego, od którego przychodzę, aby ludzi przyprowadzić do Prawdy. Człowiek posiada duszę. Jedną. Prawdziwą. Wieczną. Panią. Godną nagrody lub kary. Całą Jego. Stworzoną przez Boga. Przeznaczoną, w Stwórczej Myśli, do powrotu do Boga. Wy, poganie, zbytnio oddajecie się kultowi ciała. Zaiste wspaniałe to dzieło, na którym znajduje się pieczęć wiecznego Palca.... Wy [jednak] nazbyt podziwiacie umysł, klejnot zamknięty w szkatule waszej głowy i wydzielający stamtąd delikatne promienie. Wielki to dar, najwyższy dar Boga Stwórcy, który was uformował według Swej Myśli i zgodnie z nią. Jest dziełem doskonałym pośród organów oraz członków ciała. I dał wam podobieństwo do Swojej Myśli i Umysłu... Jednak doskonałość podobieństwa znajduje się w duchu. Bóg bowiem nie ma członków ani nieprzejrzystości ciała, jak nie ma zmysłów ani zarzewia rozwiązłości. To Duch najczystszy, wieczny, doskonały, niezmienny, niestrudzony w Swym działaniu. Bez przerwy odnawia się w Swoim działaniu, które po ojcowsku dostosowuje do drogi wznoszenia się Swego stworzenia. Duch [ludzki], stworzony we wszystkich ludziach, biorąc początek od tego samego Źródła mocy i dobroci, nie zna różnic w początkowej doskonałości. Jeden jest tylko Duch Niestworzony, doskonały, który takim pozostał. Trzy zaś są duchy stworzone jako doskonałe...»

«Ty jesteś jednym z nich, Nauczycielu.»

«Nie Ja. Ja w Moim ciele mam Ducha, który nie został stworzony, lecz zrodzony przez Ojca dzięki obfitości miłości» [– wyjaśnia Jezus.]

«Któż więc?» [– pytają Go.]

«Dwoje pierwszych rodziców, od których pochodzi [ludzka] rasa. Stworzeni jako doskonali, potem popadli, z własnej woli, w niedoskonałość. Trzeci, stworzony dla radości Boga i Wszechświata, zbyt przewyższa możliwości myśli i wiary obecnego świata, abym mógł wam go wskazać. Powiedziałem, że duchy pochodzące z jednego Źródła, z tą samą miarą doskonałości, podlegają potem – zgodnie ze swymi zasługami i swoją wolą, podwójnej metamorfozie.»

«Zatem przyjmujesz powtórne życie?» [– pytają.]

«Jest tylko jedno życie. W nim dusza, która miała początkowe podobieństwo do Boga, przechodzi, dzięki sprawiedliwości realizowanej wiernie we wszystkich sprawach, do bardziej doskonałego podobieństwa, powiedziałbym – do drugiego stworzenia samej siebie. Przez nie ewoluuje ona ku podwójnemu podobieństwu do Stwórcy, czyniąc się zdolną do posiadania świętości, która jest doskonałością sprawiedliwości i synowskim podobieństwem do Ojca. Ona jest u błogosławionych, czyli u tych, o których wasz Sokrates mówi, że zamieszkują Hades. Ale Ja mówię wam, że kiedy Mądrość wypowie swe słowa i kiedy je potwierdzi swą Krwią, oni staną się błogosławionymi Raju, Królestwa, czyli Boga.»

«A gdzież są teraz?»

«Czekają» [– odpowiada Jezus.]

«Na co?»

«Na Ofiarę, Przebaczenie, Wyzwolenie» [– wyjaśnia im Jezus.]

«Mówi się, że Mesjasz będzie Odkupicielem i że to Ty... To prawda?»

«To prawda. Jestem nim Ja, który z wami mówię.»

«Zatem będziesz musiał umrzeć? Dlaczego, Nauczycielu? Świat tak bardzo potrzebuje Światła, a Ty chcesz go opuścić?»

«Ty, Grek, pytasz Mnie o to? Ty, w którym królują słowa Sokratesa?»

«Nauczycielu, Sokrates był sprawiedliwym. Ty jesteś świętym. Spójrz, jak ziemia potrzebuje świętości.»

«Ona wzrośnie dziesięć tysięcy razy potężniej dzięki każdemu cierpieniu, dzięki każdej ranie, dzięki każdej kropli Mojej Krwi.»

«Na Jupitera! Żaden stoik nie był większy od Ciebie. Ty się nie ograniczasz do głoszenia pogardy dla życia, lecz przygotowujesz się, aby je odrzucić!»

«Nie gardzę życiem. Kocham je jako coś najbardziej pożytecznego dla uzyskania zbawienia dla świata.»

«Ale jesteś [zbyt] młody, Nauczycielu, aby umierać!»

«Twój filozof mówi, że bogom drogi jest święty... a przecież nazwałeś Mnie świętym. Skoro jestem święty, muszę pragnąć powrotu do Świętości, od której przyszedłem. A zatem nigdy nie jest się zbyt młodym, aby nie odczuwać tego pragnienia. Sokrates mówi także, że ten, kto jest święty, lubi czynić rzeczy miłe bogom. A cóż milszego od oddania w objęcia Ojca dzieci, które wina oddaliła, oraz dania człowiekowi pokoju z Bogiem, źródłem wszelkiego dobra?»

«Mówisz, że nie znasz słów Sokratesa. Skąd zatem wiesz to, co mówisz?»

«Ja wiem wszystko. Myśl ludzka, kiedy jest myślą dobrą, jest tylko odbiciem jednej z Moich myśli. Co nie jest dobre, nie jest ze Mnie, lecz Ja czytałem to przez wieki i wiedziałem. Wiem i będę wiedział, kiedy to było, kiedy jest i kiedy zostanie powiedziane. Wiem.»

«Panie, przybądź do Rzymu, latarni świata. Tutaj otacza Cię nienawiść. Tam otoczy Cię cześć.»

«Ona otoczyłaby tylko człowieka, nie Nauczyciela tego, co nadprzyrodzone. Przybyłem dla tego, co nadprzyrodzone. Muszę to zanieść synom Ludu Bożego, choć są oni najbardziej twardzi wobec Słowa» [– wyjaśnia Jezus.]

«Zatem nie będzie Cię posiadać ani Rzym, ani Ateny?»

«Będą Mnie posiadać, nie bójcie się. Posiądą Mnie. Ci, którzy będą Mnie pragnąć, posiądą Mnie» [– zapewnia Jezus.]

«Ale skoro Cię zabiją...»

«Duch jest nieśmiertelny. Duch każdego człowieka. Czyż nie będzie takim Mój, Duch Syna Bożego? Przyjdę przez Mojego Ducha, który będzie działał... przyjdę... Widzę tłumy niezliczone i domy wznoszone w Moje Imię... Jestem wszędzie... Będę przemawiał w katedrach i w sercach... Moja ewangelizacja nie zazna spoczynku... Ewangelia obiegnie ziemię... Wszyscy dobrzy [przyjdą] do Mnie... I oto... wychodzę na czoło Mojego zastępu świętych i prowadzę go do Nieba. Przyjdźcie do Prawdy...»

«O, Panie! Mamy dusze ogarnięte formułami i błędami. W jaki sposób otworzymy im drzwi?» [– pytają.]

«Ja otworzę drzwi Piekieł. Otworzę drzwi waszego Hadesu i Mojej Otchłani. Czyż nie będę potrafił otworzyć waszych? Powiedzcie: „Chcę”, a rozpadną się one w proch pod wpływem Mojego Promienia jak zamek uczyniony ze skrzydeł motyla.»

«Kto przyjdzie w Twoje Imię?»

«Widzicie tego mężczyznę, który właśnie nadchodzi z drugim – jeszcze niemal chłopcem? Oni przybędą do Rzymu i do [całej] ziemi. A z nimi – wielu innych. Przybędą gorliwi, żeby was odnaleźć, zgromadzić, poprowadzić do Światłości, z miłości do odkupionych Moją Ofiarą. Tak jak teraz [są gorliwi] z powodu miłości do Mnie, nakłaniającej ich u Mego boku do rezygnacji ze spoczynku. Piotrze! Janie! Chodźcie. Skończyłem, tak myślę, i jestem dla was. Czy chcecie Mnie jeszcze o coś zapytać?»

«Nie, Nauczycielu. Odchodzimy, zabierając ze sobą Twe słowa.»

«Niech w was kiełkują i wzrastają, dzięki wiecznym korzeniom. Idźcie. Pokój niech będzie z wami.»

«Żegnaj, Nauczycielu.»


I wizja się kończy...

Jezus mówi jeszcze:

«Jesteś wyczerpana? Ciężkie dyktando, raczej dyktando niż wizja. Ale to był temat, którego niektórzy pragnęli. Kto? Dowiesz się w Moim Dniu. Teraz i ty także odejdź w pokoju.»

Dodaję od siebie, że rozmowa Jezusa z poganami toczyła się przy nadbrzeżu portowego miasta. Było bardzo wyraźne w blasku księżyca. Wiry spokojnych fal zamierały na podwodnych skałach falochronu wielkiego portu pełnego statków. Nie mogłam mówić o tym wcześniej, gdyż grupa nie przestawała rozmawiać i gdybym opisywała miejsce, umknęłaby mi ciągłość wypowiedzi. Rozmawiali chodząc tam i z powrotem po części nadbrzeża, w pobliżu portu. Droga była opustoszała, bez przechodniów, a wszyscy żeglarze powrócili na statki, których czerwone latarnie błyszczą w nocy jak rubinowe gwiazdy. Nie wiem, co to za miasto. Z pewnością jest piękne i znaczące.

 

Źródło: Maria Valtorta