JustPaste.it

...... rozum i absurd. Część czwarta.

               W poprzednich częściach eseju pojawiły się rozważania na temat genezy zła w XX wieku. Wiele miejsca poświęciłem książce Ericha Fromma "Mieć czy być", pracy Eckharta Tolle'a "Potęga teraźniejszości". Nawiązywałem też do dzieł niemieckiego filozofa Fryderyka Nietzschego. Tym, co łączy wszystkich wymienionych myślicieli, tak przecież różnych w swoich poglądach i żyjących w innych czasach, jest przekonanie, że jeśli nie zdołamy jako ludzkość wypracować całkowicie nowego, nieinwazyjnego paradygmatu istnienia, grozi nam globalna apokalipsa.

              Na początku wieku XX w przestrzeni dyskursu filozoficznego pojawiły się pytania o sposób istnienia człowieka europejskiego.

              Edmund Husserl, twórca fenomenologii, jest autorem pracy "Die Krisis der europaischen Wissenchaften und die transzendentale Phanomenologie" (!936). Niemiecki filozof dostrzega znamienne symptomy kryzysu nauk - rozproszenie w obszarze koncepcji filozoficznych, atomizacja wspólnoty badawczej, wielość różnorakich relatywizmów prowadzi do rozbicia "jedności duchowej przestrzeni", przewartościowania powszechnie obowiązujących norm teoretycznych i praktycznych, zwątpienie w filozofię jako naukę ścisłą i uniwersalną. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest zwątpienie w rozum i racjonalność działań we wszystkich sferach kultury i cywilizacji. Istnieje potrzeba stworzenia programu reformy, której celem byłoby "radykalna przemiana ludzkości", bytowe przeobrażenie europejskiego sposobu bycia człowiekiem. Zalążki tego programu formułuje Husserl w "Die Krisis...":

Istnieją tylko dwa wyjścia z kryzysu europejskiego sposobu istnienia: upadek Europy przez wyobcowanie ze swego własnego racjonalnego sensu życiowego, popadnięcie we wrogość wobec ducha i barbarzyństwo albo też odrodzenie Europy z ducha filozofii poprzez heroizm rozumu...Największym niebezpieczeństwem dla Europy jest zmęczenie. Jeżeli jako "dobrzy Europejczycy" będziemy walczyć z tym niebezpieczeństwem nad niebezpieczeństwami z takim męstwem, które nie lęka się również walki nieskończonej, to wtedy z niszczącego pożaru niewiary, z wezbranego ducha zwątpienia w ogólnoludzkie posłannictwo Zachodu powstanie Feniks nowego uduchowienia i skierowania życia ku wnętrzu jako rękojmia wielkiej i odległej przyszłości ludzkości ( "Archiwum historii filozofii i myśli społecznej" - przekład J. Sidorek).

Upadek wiary w uniwersalną filozofię to - według Husserla - rys współczesnej epoki. Prowadzi to do zwątpienia w racjonalność rzeczywistości we wszystkich jej wymiarach. Czy w tej sytuacji możliwy jest powrót do źródeł?

Właściwe walki duchowe ludzkości Europy rozgrywają się jako walki miedzy filozofiami, mianowicie między filozofiami sceptycznymi, albo raczej zaprzeczeniami filozofii, które zatrzymały tylko słowo, nie zaś jej zadanie, a rzeczywistymi, żyjącymi jeszcze filozofiami. Ich żywotność polega właśnie na tym, że walczą o swój prawdziwy, autentyczny sens, a tym samym o sens autentyczny ludzkości. Doprowadzić utajony rozum do zrozumienia jego własnych możliwości i tym samym uczynić oczywistą możliwość metafizyki jako autentyczną możliwość - to jest jedyna droga, żeby metafizykę względnie filozofię uniwersalną wprowadzić na pracowitą drogę urzeczywistnienia (podkreślenie moje - Jan Stasica). Przez to jedynie rozstrzyga się pytanie, czy ów telos, wraz z narodzinami greckiej filozofii wrodzony europejskiej ludzkości (...) jest jedynie historyczno-faktycznym urojeniem, przypadkową zdobyczą przypadkowej ludzkości, wśród całkiem innych ludzkości i innych dziejów, albo czy to raczej w greckiej ludzkości ujawniło się to, co jako entelechia jest zawarte w sposób istotny w ludzkości jako takiej.


Cezary Wodziński pisze, że pytanie Husserla rozpatrywać można i należy w kategoriach eschatologicznych, ponieważ dla niemieckiego fenomenologa drogą zbawienia jest ratio rozumiana jako pierwotna arche, nadająca trwałość ludzkiej kulturze, spełniająca zarazem funkcję źródłowego telos, który decyduje o jej ciągłości, a także będąca ponadczasowym eidos konstytuującym jedność tejże.

Lew Szestow podziela diagnozę Husserla. Książka Szestowa "Ateny i Jerozolima" ukazała się w roku 1938, dwa lata po pierwszym wydaniu "Die Krisis...

Obu myślicieli łączy również przeświadczenie o konieczności całkowitego zreformowania "europejskiego sposobu bycia człowiekiem". Jednak źródła kryzysu wskazują radykalnie odmienne. To co dla Husserla jest warunkiem ocalenia, dla Szestowa przyczyną katastrofy. W taki sposób przedstawił dramatyczność alternatywy:

Stoimy między dwoma szaleństwami. Między szaleństwem rozumu, dla którego odkrywane przezeń "prawdy" o potwornościach realnego bytu są prawdami ostatecznymi, definitywnymi, obowiązującymi wszystkich, prawdami wiecznymi oraz szaleństwem Kierkegaardowskiego "Absurdu", który decyduje się rozpocząć walkę wówczas, gdy według świadectwa naszego rozumu i jego oczywistości walka jest niemożliwa, ponieważ z góry skazana na upokarzającą klęskę.

W tradycji filozofii europejskiej, od Kartezjusza, zaczęto utożsamiać prawdy rozumu z prawdami wiecznymi, a obie te kategorie znaczyły po prostu "prawdy konieczne". W związku z tym - jak pisze Szestow - rzeczywistym celem poszukiwań nie była wcale Prawda, ale Konieczność.

             Jak widać, intuicja i obserwacja, które prowadzą do rozpoznania znaków zbliżającej się katastrofy,  wiodą do radykalnie przeciwstawnych wniosków i odmiennego lokowania diagnozy. Husserlowski powrót do źródeł rozumu i Kartezjańskiego cogito jest zrozumiały. W czasach rodzącego się, zbiorowego szaleństwa odwoływanie się do rozumu wydaje się być najwłaściwszą drogą ocalenia. Cóż jednak począć z absurdem Szestowa i jego apoteozą nieoczywistości. Jeśli nawet Szestow ma rację i prawda jest po jego stronie, to jak tę trudną prawdę wyartykułować, by stała się dostępna dla przeciętnie wykształconego Europejczyka, jak można wyjaśnić mu czym jest logika absurdu i dlaczego Abraham ważniejszy jest od Sokratesa. Oczywiście, nie ma takiej możliwości.

           Powrót do źródeł Kartezjańskiego cogito ma przynajmniej tę zaletę, że odwołuje się do zaszczepionego i utrwalonego już dobrze wzorca. Rozum pojmowany jako ostateczna instancja odwoławcza, trybunał, przed którym staje wszystko, odnajdziemy w filozofii Immanuela Kanta. Umysł jest Kopernikańskim, nieruchomym słońcem, wokół którego obracają się rzeczy. I to nie rozum dostosowuje własne metody i narzędzia poznanie do rzeczy, ale to te ostatnie muszą dostosować się do struktury umysłu. Była to, rzecz oczywista, teoria rewolucyjna i porównanie jej do heliocentrycznej koncepcji Kopernika jest jak najbardziej właściwe.

         
           Rozum zatem nabiera cech boskich. Już nie Bóg ani żadna ludzka instytucja (kościół, państwo) nie są ostateczną instancją mojego postępowania, nie są źródłem moich wyborów. Trybunałem rozstrzygającym wszystko: co jest dobre, a co złe; co jest godziwe, a co takim nie jest; co słuszne, a co nie - tym trybunałem jest rozum.

          Jeżeli uczyniliśmy z rozumu boga, to nie pozostaje nam nic innego, jak tylko do niego się odwoływać i postępować zgodnie z jego zasadami. Egoistyczny rozum doprowadził nas do krawędzi przepaści, tenże powinien nam podpowiedzieć, w jaki sposób możemy katastrofy uniknąć. Ma rację zatem - moim zdaniem - Husserl, a nie ma jej Szestow.


autor - Jan Stasica