JustPaste.it

Kryzys wartości i rozsądku - postawa wobec islamistów

Początek XXI wieku podobny do lat 30 XX wieku.

Początek XXI wieku podobny do lat 30 XX wieku.

 

Obrazy z fali antyamerykańskich i antyizraelskich demonstracji, które pokazują mainstreamowe media jest dla nich kompromitujące i świetnie odzwierciedla ich brak doświadczenia historycznego oraz bezradność, wobec celów do jakich zamierzają i osiągają islamiści.

Warto przypomnieć, że we wrześniu minęła kolejna rocznica uderzenia Al Kaidy na Stany Zjednoczone. Nie chcąc dopuścić do szerszego rozpamiętywania w mediach tamtej zbrodni, co oczywiście stawia islamizm w złym świetle w całym pozamuzułmańskim świecie, postanowiono znaleźć pretekst do rozpętania antyamerykańskiej histerii.

Nie jest to pierwszy przypadek podobnego działania. Wystarczy przypomnieć sprawę Salmana Rushdiego czy duńskich „karykatur”.

Tym razem za ten pretekst posłużył jakiś kiepski film, o marnej oglądalności, jakich powstają na świecie tysiące. Dla totalitarnych ideologów jakość pretekstu nie ma żadnego znaczenia. Jak pamiętamy bywało nawet tak, jak w Gliwicach  w 1939 r., że pretekst został stworzony na własne potrzeby, żeby wilka przedstawić jako owcę.

Dopóki będzie istniała wolność słowa, zawsze będzie można znaleźć powód do oburzenia. Mało tego, zawsze można wypaczyć intencje twórców dowolnej formy przekazu. Na przykład duńscy duchowni islamscy nakręcając spiralę nienawiści, dodali karykatury, które nie miały nic wspólnego z tymi publikowanymi przez pismo duńskie, żeby nasilić gniew „ludu”.

Tak więc i tym razem powodem demonstracji nie był jakiś akt „islamofobii” (tak politycznie poprawnie określa się często zwyczajnych ludzi walczących o swoje podstawowe przyrodzona prawa), ale agitacja grup rewolucyjnych islamistów, które pracują systematycznie każdego dnia nad budowaniem antyamerykanizmu, nienawiści do Zachodu i odrazy do Żydów oraz chrześcijan. Problemem nie jest jakieś kulturowe nieporozumienie czy mniej lub bardziej urojona wina Zachodu, ale islamistyczna ideologia dążąca do przejęcia lub umocnienia władzy państwowej w swoich krajach i przyczółków na Zachodzie. Przywódcy w świecie islamskim (zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy radykałów) zdają sobie doskonale sprawę, że podsycanie histerycznej nienawiści przeciwko Stanom Zjednoczonym, Zachodowi, chrześcijanom, Żydom i Izraelowi przynosi im wymierne korzyści.

Chichotem historii jest fakt, że protesty zaczęły się w Libii, którą rządzi wspierany przez USA rząd , któremu Stany pomogły pozbyć się Kadafiego. Rząd, który nie był w stanie zapobiec morderstwom dyplomatów amerykańskich i pełnej kompromitacji Baraka Obamy, a szerzej Stanów Zjednoczonych. Sterowany motłoch zamordował bestialsko ambasadora i innych dyplomatów, a on ich jeszcze przeprasza. Jest to doskonały przykład na to, że dotychczasowa polityka obłaskiwania islamistów ponosi fiasko dziś i jak łatwo przewidzieć nie przyniesie żadnych rezultatów w przyszłości. Z doświadczeń historycznych jasno wynika, że spolegliwość w stosunku do ideologicznych radykałów nie daje pozytywnych rezultatów. Np. w 1938 r. był taki, który sprzedał czeskie Sudety za pokój, warto o tym pamiętać i także jak tragicznie się to skończyło.

Dlatego też przejawem zadziwiającej naiwności czy raczej zwykłej głupoty mediów jest analizowanie i epatowanie widzów, słuchaczy i czytelników faktami z życia twórców filmiku, przy jednoczesnym całkowitym pomijaniu mechanizmów nakręcania spirali nienawiści i tego, kto na tym zyskuje.

P.S. Na czarną komedię zakrawa fakt, że w Pakistanie zmarł demonstrant, który zatruł się dymem z palonej flagi amerykańskiej. Jakie to CIA sprytne ;) i może to być to następny pretekst do przedłużenia oburzenia.