JustPaste.it

Pochwała subiektywizmu prawdziwego

choć przecież nie tylko... obiektywnie

choć przecież nie tylko... obiektywnie

 

 

                                                                                                   Pochwała subiektywizmu prawdziwego.

 

                   Kochani, czy wiecie jakie znaczenie ma termin „subiektywizm”? Ja oczywiście zdaję sobie sprawę z względności odbioru słowa „kochani”. Ale używam tego przymiotnika bezwarunkowo, ponieważ inaczej zadrżałbym już przed naciśnięciem pierwszej litery na klawiaturze.

                  Nie chodzi mi oczywiście o subiektywizowanie czasu odjazdu tramwajów, autobusów, kolei transsyberyjskich , czy np. odlotów samolotów interkontynentalnych i przylotów samolotów smoleńskich. Nie. Chodzi mi o subiektywizm bezwzględny, , ale wysublimowany z negatywnych doświadczeń. Nie chodzi mi również o pierwotny subiektywizm działań kontrolera biletów, a co dopiero marszałkini sejmu, czy zwykłego posła i jego powrotu z partii do partii .

                     Otóż subiektywizm jest tym co oglądamy codziennie w lusterku, i to, czego wieczorem przy lampce widzieć byśmy nie chcieli. Jeśli nawet do tego pojemnego pojęcia zapakujemy parę zapożyczonych lub wręcz cudzych poglądów, to , jeśli daje nam spokój w rachunku doświadczeń i uczciwą równowagę ducha, jest obiektywizmem wybiórczym, czyli subiektywizmem konstruktywnym (mówiąc po polsku – budującym). Nie wystarczy wyindywidualizować się z rozentuzjazmowanego tłumu na koncercie Dody, lub na placu św. Marka., aby zasłużyć na godny szacunku subiektywizm. Bo ten prawdziwie indywidualny jest gotów, mimo nonszalancji, na koszty niezrozumienia. Przepraszam (albo raczej nie), ale kto gotów jest znosić codziennie zrzędzenie Ksantypy oraz niechęć władz miasta za darmowe wykłady na rogu ulicy o subiektywizmie wiary lub rozumu? Kolonii karnych u nas nie ma, ale straż miejska i policja jest, a i fundamentalistów skorych do obrazy nie brak z cykutą w głowie lub kieszeni. Subiektywizm jest jak wyznanie osobowości, jak spowiedź indywidualizmu; no bo kto ustali, jak naprawdę każdy nas widzi dany kolor?

                    Nawet nie wspomnę, czym byłaby poezja bez subiektywizmu, bo załatwiły to laudacje do nagród Nobla dla naszych i innych poetów, a każdy człek ma przecież w głowie jeszcze paru swoich - nie nagrodzonych (no, może trochę teraz przesadziłem). Cóż byłoby bez obrazów impresjonistów, czy innych dadaistów, bez paru książek nie do czytania; jak choćby „622 upadki Bunga” Witkacego, „Ulisses” Joysa… poszukiwanie straconego czasu. Albo jak żyć bez subiektywnych wytworów takiego Chopina, lub Pendereckiego, które dla nas przecież istnieją. Wrażliwość – oto bezcenny zdrój tych wartości, które ujęte myślą i oprawne w talent poparty wiedzą daje nam tak niepowtarzalne minerały.

                   Czym byłaby np. eioba bez subiektywizowania wartości obiektywnych programów nauczania w wydaniu koryfeusza wrażliwego Jana Stasicy, subiektywnej optymalizacji tematów damsko-męskich w złośliwych felietonach TM, albo pikantnych rozważań wtrąconych Grzegorz Większego, humanitarnej misji poprawczej Teresy z Rembielińskich , albo Edenu kwiatów ze Skalniaka ? Pominę całą resztę oceanu oryginalnego subiektywizmu literackiego, czego nie jeden Husarz, Bachir, czy Grazza mi nie daruje, ale dzisiaj nie o tym. Moja pochwała subiektywizmu wspiera wszystkich tych i tylko tych, którzy są jeszcze sobą (w sensie ja – to naprawdę ja) bez względu na poklask i koszty. Nie wiem czy można obiektywnie być uczciwym indywidualistą wjeżdżając złotym Hammerem do ogrodzonej betonowym płotem willi z kamerami, przekroczyć granice prędkość i ekshibicjonizmu na rowerze. Wiem jednak, że można zachować interesujący subiektywizm, wnosząc ów rower mimo zepsutej windy na któreś tam wieżowca - byle nie za wysoko.

                Jednak to wszystko pryszcz wobec indywidualności w urzędach. Sami wiecie ileż tam można znaleźć fascynujących zapatrywań na rzeczywistość! Wszak demokracja systemowo obiecała to prawo każdemu obywatelowi. W ZUSie albo skarbówce interpretacja ustaw i rozporządzeń miewa wszelkie znamiona twórcze. Kreatywny subiektywizm prokuratora, czy sędziego bywa równy „Wielkiej improwizacji” w wykonaniu samego autora na paryskich salonach. Ale co tam klasycy. Debaty sejmowe są kaskadami przeróżnych stylistyk poetyki od pierwotnego symbolizmu, po manieryczny surrealizm i fantastykę naukową. Czy jesteście sobie w stanie wyobrazić jakim unikatem stanie się wydruk tych popisów myśli publicznej za choćby pół wieku?

                 Indywidualna oryginalność u źródeł subiektywizmu jest aspołeczna i; paradoksalnie, społecznie inspirująca. Dlatego pewnie tak często fałszują ją środowiska opiniotwórcze, ponieważ ich zawodowy subiektywizm z oryginalnością nie ma nic wspólnego. W czym tkwi tajemnica? To proste: trzeba mieć w sobie owo „coś” i umieć przez to patrzeć na siebie i okolice, i jeszcze umiejętnie je eksponować. A poza tym reszta otaczających pop subiektywizmów obiektywnie się nie liczy! Lecz subiektywizm, choć momentami apetyczny, ba - nawet upajający, bywa per saldo nieefektywny, bo prowadzi do konfliktów i wywołuje ludożerców z industrialnego lasu. Tak czy owak: smacznego.

                 Na polanach tolerancji wypasają się stada nieuniknionych priorytetów, jedynie słusznych prawd oraz racji nadrzędnych. Niewiele tam miejsca. Czasem więc lepiej być zwyczajnie solidnym, uczciwym w komunikacji, niż silić się na oryginalny subiektywizm, bo ponoć w zamian za to można otrzymać od współczesnych bardzo wysokie noty, albo nawet stanowiska. I święty spokój: czego i Wam kochani, po dłuższym milczeniu, z całego serca życzę.

                                                                                               5c41982421a13e8cd41609ef2290bd19.jpg