JustPaste.it

Kowale swego losu....

"Każdy jest kowalem swego losu" - to powiedzenie znane od dawna jest sloganem na większość życiowych niepowodzeń.  Czy nie jest nam wpajane? - masz wpływ na swoje życie, o wszystkim możesz decydować, masz prawo wyboru! - tak! a co maja powiedzieć ci co urodzili się z porażeniem mózgowym, Downem, kaleki, upośledzeni i całe życie zależni od innych?

Wszystko jest dobre, ale w treści i jak nas osobiście nie dotyczy, jednak kiedy mamy to już jako swój krzyż i problem, sprawy wcale nie wyglądają tak oczywiście i są jednoznaczne.

Jaki ma wybór na swój Los ktoś dotknięty chorobą, ułomnością, brakiem perspektyw? On został skreślony na stracie, nie dane mu było się wykazać, rywalizować z innymi. Jest bo jest, jak ma świadomość to niejednokrotnie zadaje sobie pytanie - po co? Jako dziecko widzi, ze jest inny od rówieśników, że inni chodzą a on siedzi na wózku.

Kiedyś jeden chłopiec przywieziony ze szkoły i zapytany normalnym pytaniem rodziców - jak było w szkole? odpowiedział -  dobrze, tylko czemu wszyscy chodzą normalnie a ja jeżdżę na wózku? Mama przytuliła synka i odpowiedziała ze łzami w oczach, bo  Bóg cię kocha i wybrał! A on w swej prostej  dziecinności odrzekł - To ja chcę, aby wybrał kogoś innego! Logiczne, dziecko rozumuje jak dziecko, nie ma w nim ułudy, fałszu, ono widzi jak wygląda i widzi też jak wyglądają koledzy. Co mu po obietnicach typu - jesteś wybrany! Bóg cię kocha! jak on widzi swoja inność, trudności i politowanie w oczach rówieśników.

Takie dziecko: czy jest kowalem swego Losu? Nie- ono jest bardziej pomiędzy młotem a kowadłem! Jak dany jest mu rozum to z niego korzysta, widzi jak wyglądają inni jakie mają możliwości, jak żyją, a jak  żyje - on!

Normalnie to jest nie do ogarnięcia. Niby wszystkich Bóg ukochał jednakowo, wszyscy stworzeni na obraz i jego podobieństwo, ale jak wytłumaczyć to dziecku, co dany jest mu rozum a wygląd odbiega od reszty?

Jest to krzyż dla dziecka i tym samym dla rodziców. Ile jest ojców co sobie nie poradziło  z tym problemem i zwyczajnie uciekło. Nasuwa mi się znany celebryta -  Wawrzecki. Ma córkę z Downem i nie podołał obowiązkom i zwyczajnie dał nogę. A wszystkie mądre książki piszą jakie to dwójki najlepsze na życie:( kiedyś to wszystko zweryfikuję;)

Przeważnie matka (kobieta) zostaje z tym upośledzonym dzieckiem i dźwiga swój krzyż każdego dnia i na pewno niejednokrotnie zadaje sobie pytanie, dlaczego ja? Czemu mnie? I jest to jak najbardziej ludzkie i normalne. Inni mają normalne życie, a inni schody z każdej strony. Zwyczajnie po ludzku budzi się odruch niesprawiedliwości i nie wiem na jakim trzeba być etapie ewolucji rozwoju, aby przejść nad tym do porządku dziennego.

Człowiekowi, jeżeli dany jest rozum na na ludzki sposób powinien z tego przywileju korzystać. Widzi jak mają inni, a jak ma on i jak wygląda jego życie.

Czemu nawet start nie jest równy dla wszystkich, co komu po obietnicach! Jak teraz życie przemyka pomiędzy palcami, jak dzień podobny do dnia i nie widać przysłowiowego światełka w tunelu.

Mało jest ludzi ufnych jak biblijny Hiob i większość na swój ludzki i zwyczajny sposób odbiera rzeczywistość. Jeżeli ona odbiega od standardu to zapala się lampka ostrzegawcza, nie ja wybrany a....tylko zwyczajnie po ludzku pokrzywdzony!