Rodziców docenia się dopiero po ich śmierci...
I pochyla się nad grobem rodziców wielu ,a ich starość mieli w głębokim poważaniu, czekali na zgon,by schedę ich roztrwonić, zbliżają się do ich wieku, przemijanie widzą w innych wymiarach ,w skrytości ducha proszą”wybaczcie” ,znicze po wielu,wielu latach zapalają, ,chryzantemy kładą,patrzcie,”to dziadek z babką leżą -mówią swoim pociechom ,a w wieku ich.. brr..lepiej nie mówić.. co z nimi robili..
znam takich wielu ,przepili ich kamienicy, a wspomnę o jednej , kupili jej mieszkanie, a ona w kraju nie chciała pracować, z granicą pielęgniarką była , a jak wróciła ulokować ich w domu starców. chciała, brat udaremnili zamiary.
Jej dzieci odwiedzały dziadków od wielkiego dzwonu,a zastępowali im matkę i ojca.,kiedy zajęci byli romansami , dorastały w atmosferze ich waśni i zdrad
Dziadkowie,czekali na wnuczki ,jak ziemia na wiosnę. ,ich widok twarze im jaśniał, babcia klaszcząc w dłoni mówiła' jaskółeczki pod stretche przeleciały,a dziadek wyciągał z komody zakurzoną harmoszkę grał i śpiewał rosyjskie romanse i nogą kulawą przytupywał,..patrz żono jak z młodych lat harmonia , jak pod oknem twoim,gdy jabłonie kwitły, gram,,czuję ich zapach szeptała,a łza wielka płynęła po jej policzku..no daj scałuje ją może wtedy dasz kieliszeczek na powitanie gości.-takie króciutkie ich tylko radości były ,grosiki uciułane z renty wnuczkom dowali..Może tylko po nie przyjeżdżały?
. Starszy syn w odległym mieście żył, odwiedzał ich, żalili się „ lokatorzy ,nie płacą czynszu i biją”, a młodszy synalek hula po kraju „Wytoczył im sprawę o eksmisje .siostra nie zjawiła się w sądzie , młodszy nawet stanął w ich obronie, podczas ich śmierci byli poza domem . Staruszkowie nie mieli szczęścia z dzieci.
Starszy siedział w więzieniu za politykę , a młodszy podszyty wiatrem, fruwał po kraju z hasłami „Solidarności”. Matka mówiła, że na na Kresach koń kopytem walnął go w głowę . I dlatego zadaje się z głupią „Solidarnością”,zarażony jej ideałami rozwoził ulotki ”,
Matka ze łzami w oczach siedziała przy oknie ,patrzyła na brzozę i pytała jej 'gdzie mój syneczek”, przed jej śmiercią wrócił, biegał z widłami za sąsiadem ,braciszkowi nos rozkwasił.,roztrzaskał psa i powiesił na drzewie.,brat oddał na leczenie.,lecz siostra wypisała ze szpitala i spowodowała, ze dla jej córki przepisał , swoja cześć schedy po rodzicach., zginął pod kolami samochodu z ulotkami , leży zapomniany na dalekim cmentarzu , tylko drzewa mu szumią i liście rozrzucają jak on kiedyś ulotki „solidarności” a siostra starszemu bratu za eksmisję lokatorów , remont domu i opiekę nad rodzicami wystawiła figę, schedę brata i podarowaną jej wnuczkom sprzedała. Zagarnęła też wykupiony przez matkę plac na grób rodzinny
. I jak sowa z opuszczonym dziobem, zamyślona i smutna. zapala znicze,a wiatr je gasi Rozeszła się z mężem, i dzieci wyjechały za granicę ,a wnuczki nie przychodzą i na proszone obiady, chociaż mieszkają od niej na rzut kamienia.
O czym myśli teraz ,jest w wieku swojej matki . O czym myślą nad grobami rodziców marnotrawni dzieci,kiedy i za ich za plecami stoi śmierć w dniu wszystkich świętych?