JustPaste.it

Z cyklu PeKaeS - Sonet listopadowy (1)

...a słodycz wypełnia każde wiatru tchnienie... (F.Petrarka, przekład. A.Asnyk)

- Co mam ci napisać kochana?

To pytanie było nieostrożne, bo skazało mnie na ukierunkowaną twórczość.

- Przestań się wyzłośliwiać na wszystko i pisz sonety - odrzekła żona z niewymuszoną szczerością - i przynajmniej jeden na miesiąc a najlepiej o miłości.

Nie ukrywam, że trochę zbiła mnie z tropu. Do miłości bowiem mam stosunek, no powiedzmy, lekko refleksyjny. Ale z żoną się kłócić nie będę, bo jak mówi zwrotnicowy Józek W.: - żona to rzecz święta, której się nawet tknąć nie godzi .. 

Mówisz – masz (wprawdzie nie będą to Stepy Akermanu, co najwyżej  Małopolska) ale słowo się rzekło i będę tak co miesiąc…

1db1d196b54dd29b5c0096817d1c1c2e.jpg

Nie płyń pod falę, gdy płótno umyka
i nie jest lotne, z kierunkiem skłócone.
Twoja samotność nie zniesie ryzyka
gdy ją zapętlisz w pustki drugą stronę.

Nie szukaj echa  w zaułkach zmęczonych
gdzie kłamią ciszą zagubione usta.
I nawet miłość błąka się speszona
w szyderstwie śmiechu pozostając pusta.

Nie chcę Cię gonić czółnem pełnym wiatru
i łowić iskry w przeciągach rozchwiane,
co było - będzie do… zawsze kochane.

Odwróć się – biegnie za Tobą czekanie
snów niespełnionych w modlitwach wyklute,
skomląc o Ciebie jak grzech o pokutę.