Skulona w cieniu własnych wspomnień,
przykryta deszczem nieistnienia
nie pragnie wieszczów, ich napomnień,
jedynie karty zapomnienia.
Zaszczuta myślą, słowem, gestem,
blaskiem poranku zubożona,
nie śmie unosić się w proteście,
lecz kwili kopią ugodzona.
Kopią pouczeń, ocen, sądów,
co pod sztandarem moralności,
wiary, nadziei i miłości
uczyć właściwych ma poglądów.
Wybór dość prosty jej pozostał...
Przyjąć z pokorą jej nauki,
zapomnieć rolę swego życia
z dość nieudanej, nędznej sztuki...
Lub grać wciąż hardo, ale z sercem,
rozdartym, ale jakże żywym,
improwizować w jego rytmie,
patrzeć w zwierciadło okiem krzywym...
Nie...
umrzeć przyjdzie,
dla potomnych.
Niepokonanych oddać zbroję.
Koniem trojańskim u bram stanąć
i atakować własną Troję.
Kopię z pokorą przyjąć przyjdzie...
Najukochańsza Persefono,
zjedz już granatu słodkie ziarna
i bądź Hadesa wieczną żoną.
™
"Porwanie Persefony"
obraz zapożyczony z netu