zawitał kiedyś do bratanka
S: ludzi trzeba uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać.
S: nie widzisz co ludzie robią w imię boga?
nn: ano widzę.
S:to po co wierzyć?
nn: ano nie wierzę... w człowieka
S: ? jak to? To Bóg im przecież kazał?
nn: ano widzę ze ty im wierzysz.
S: Wcale nie. mówię żę Bóg jest niepotrzebny.
nn: to prawda
S:To po co wierzyć?
nn: ano, bo nie wierzę w siebie - w człowieka.
S: tak to nic nie osiągniesz. Jest tyle gór do zdobycia.
nn: a co ja tam będę z innymi sie przepychał.
S: bzdury, nikt sie tu nie przepycha, na szczycie.
nn: to prawda, mało tu śmiałków dociera. reszta ginie po drodze.
S: ale ty mozesz, tylko uwierz w siebie.
nn: a i owszem, jednak bardziej Bogu niż sobie wierzę.
S: tak to zycie między palcami ci przeminie.
nn: ale za to nie zajmę komuś miejsca na tym doczesnym szczycie.
S: ale są też inne, mógłbyś w imię miłosci innym pomagać
nn: tak to dobra rzecz i sprawa.
S: no widzisz ile mógłbyś zrobić?
nn: ano widzę że i tak nie zbawię świata, a zgubiłbym duszę.
S: widzę że się boisz o życie swoje.
nn: tak. Boga się boję, to parciem na szkło nie będę go kusił.
S: wcale nie musisz, mozesz w imię swojego boga to robić.
nn: to i robię, mówiąc ze nie interesuje mnie ta posada.
S: tak to nie wiele zrobisz
nn: podobno wystraczy u siebie pozamiatać
S: o własnie! dobrze mówisz. czy nie o to chodzi?
nn: tak, tylko ani ja ani ty nie bedziesz u mnie zamiatał.
S: nie obrażaj tu wujka!
nn: a czy Sam tego nie uczysz?
S: ale ja tylko chciałem pomóc?
nn: w czym?
S: byś lepiej żył i posmakował swiata
nn: tak, tak, tylko że jestem już nn-ką i nie wskrzesisz mnie życiową szansą i inną bajerką.
nn: tym samym umarłych w Panu serdecznie pozdrawiam.