JustPaste.it

Coś na koniec świata

Przed nami ostatni dni 2012 roku. To wyśmienita okazja do dokonania kinowego podsumowania. .
Oto creme de la creme.

Przed nami ostatni dni 2012 roku. To wyśmienita okazja do dokonania kinowego podsumowania. .
Oto creme de la creme.

 

Współcześni rycerze mroku

Końcówka roku w kinach nie musi być nudna, malkotencka i przejedzona. Mocne, realistyczne produkcje wywierają duże piętno na swoim odbiorcy. Głównymmi bohateram4 filmu Davida Ayera "Bogowie wojny" są dwaj stróże prawa pilnujący porządku w LA - Brian Taylor (Jake Gyllenhall)i Zavala (Michael Pena). W tym czasie wojna trwa w najlepsze. Przedstawiciele mafii nie wiedzą, co to litość. Bo każdy dzień służby może okazać się tym ostatnim. 


Fabuła filmu prowadzi na trop krwawej masakry. Za tym wszystkim stoi a jakże tajemniczy gang narkotykowy. 
Bliskie ujęcia rejestrowane na cyfrowe kamery sprawiają, że kule świszczą nad głowami poruszonej widowni. Nagrania sprawiają, że ból, cierpienie i rozlewająca się krew towarzyszyła im przy każdym codziennym patrolu.

Wszystko zło tego świata wylęga się na ulicy Los Angeles. Jednocześnie to idealiści, którzy po sługiwali się legendarną cienką, niebieską linią, oraz ci, którym zawód policjanta wszedł bardzo w krew i traktują to jak narkotyczny nałóg.

Liczą się dobre związki

Miłość i przyjaźń to te relacje, o które chcemy dbać najbardziej. Chcemy by były silne i zawsze odzwierciedlały stan ludzkiej duszy. O tym, też pragniemy oglądać najczęściej. Podłoże psychologiczne tych międzyludzkich więzi również wypadałoby poznać. Najlepszą ku temu okazją będzie projekcja filmu pt "360".

Jeśli chodzi o piękne, ponętne i namiętne kobiety, rzadko kiedy przejdą niezauważone przez mężczyznę. Krótkie chwile zapomnienia i różnorakich fizycznych doznań bohaterzy filmu przeżywają w kilku odległych miejscach, które słyną w świecie ze swojej romantyczności - Wiedeń, Paryż, Londyn, Bratysława, Rio, Denver.
Takie dziwne zdarzenia losu spotka m.in. Anthony'ego Hopkinsa, Rachele Weisz, Jude'a Law'a, czy nawet rapera Eminema. Duża dawka humoru sytuacyjnego.


O jednym takim, co nauczył się kraść

Gdy w grę wchodzi piękna kńbieta oraz cenny łup, którego posiadanie splata ze sobą przedziwne zbiegi okoliczności, produkcja może okazać się arcyciekawa. Dzisiejsza recenzja dotyczyć będzie filmu "Gambit, czyli jak ograć króla". 
Plan w swoim zamyśle był prosty - zdobyć najcenniejszy skarb będący własnością Lionela Shahbamdara (Alan Rickman), jednego z najmajetniejszych ludzi na globie. Ma to być popiersie słynnej monarchini, dostępne w jego przepastnych zbiorach kolekcjonerskich. Tym niecnym rzezimieszkiem i złodziejaszkiem jest Harry Deane (Colin Firth). Jedyne, czego mu brakuje do realizacji skoku stulecia to przynętna w postaci pięknej kńbiety. Harry znajduje ją zupełnie przypadkiem, wydaje mu się wprost idealna. Niestety Deane jest również mężczyzną, który nie będzie mógł się oprzeć jej wdziękom. 
Nicole (Cameron Diaz) jest zawodową tancerką gogo w Honkongu.

Zbrodnia doskonała

Parafrazując wers znanej polskiej piosenki Piotra Szczepanika pojawia się film podobnie zatytułowany, a mianowicie „Zabić, jak to łatwo powiedzieć”. Przy tego typu kreacjach.

Reżyserem kreacji jest ANDREW Dominik. Rzecz dzieje się w miescie, które tez nigdy nie zasypia, czyli Nowym Jorku. Pierwszoplanowym bohatetemn staje się platny morderca Jackie Cogan – w tej roli nie kto inny jak tylko boski Barat Pitt. Zlecenie realizuje szybko, bez okazywania lirtosci swoim ofoartom. Jest najlepszy, co wiąże się z bardzo wysoką ceną za wykonanną „pracę” to zadanie polega na tym, że musi pozyskac pieniadze podczas mafijnych gierek za pokerowym stolikiem.

Cogan jest bezwzględny, niższy dosłanie wszystkie, co stanie na jego grodze. Brad Pitt w roli seryjnego zabójcy wygląda i prezentuję śię hardo i bardzo mesko, a tym samym niewątpliwie seksownie.
Film wart polecenia, długo trzyma w przyjemnym dreszczu emocji.

„Atlas chmur” już czaruje i przenika światy

Wprawdzie od kinowej premiery tego filmu mija już przeszło 3 tygodnie, a branżowych recenzji wciąż nie ubywa, to i ja dołożę swoją opiniotwórczą cegiełkę. Nie przerywając tym samym trwającą od 1. października serie artykułów kulturalnych.

„Atlas chmur” to opowieść oparta na klasycznej epopei Davida Mitchella, w której  pojawiają się bohaterzy z przełomu wieków i epok. Ich losy mają bezpośredni wpływ na to, co dzieje się teraz, jak i na to, co było i ma się wydarzyć. To taka podroż w czasie, w jaką nas zabierają rodzeństwo Wachowskich i ich przyjaciel Tom Tykwar często rozpatrywane aspekty filozoficznego bytu i przestrzennego podczas której często rozpatrywane są aspekty filozoficznego bytu i przestrzennych wizji, które wprost zniewalają. Umiejętność postaci do przenikania form wielowątkowych zapożyczonych z różnych znanych obrazów jest bogato. Narracyjne opowieści dzielą lata świetlne.

Chodzi tu o nieustanną zmianę miejsca w szerokiej czasoprzestrzenni. Pojawiające się tam postaci są wrzechstronne i inne zarazem, a obsada aktorska wciąż jest ta sama. Najbardziej porywający jest sam fakt wcielania się w tak wiele różnych od siebie ról. Było to możliwe tylko przy zaangażowaniu najlepszych - Halle Berry, Tom Hanks, Hugh Grand. Ich majstersztyk polega na tym że nie wszystkich daje się rozpoznać. Co czyni tą produkcję wyjątkową. 


Wyśmienita obsada  tylko wzwyzkuje doborową i jeszcze lepszymi opiniami. Na taki splendor posluguje jedynie najlepszy i najlepiej wypromowany obraz. Taki jest właśnie Atlas Chmur. Opowieści, które utkane są w takim zawieszeniu czasoprzestrzennym. Prezentowane wizje świata nie mają ani swego początku, ani swego końca.


Operacja ARGO

Tematem przewodnim jest relacja akcji ratowniczej amerykańskich żołnierzy z okresu starć z 1979 roku. 


Główny bohater, specjalista od afer w CIA, Tony Mendez (Ben Affleck) chce zorganizować niebezpieczną akcję, żeby odbić jeńców. Ich pierwszym azylem staje się dom ambasadora Kanady. Mendez to typowy pracownik CIA, wyzuty z osobistych uczuć ze względu na trudy swej pracy, zawsze z nierozłącznym rekwizytem - rzażącym się jeszcze niedopałkiem papierosa. W międźyczasie popada w konflikt między głosem rozsądku, a lojalnością i poczuciem ludzkiej przyzwoitości. Taką wojnę wewnętrźną jest trudno wygrać będąć pozostawionym sam sobie.


Dokładny zarys scenariusza podlega trzem podstawowym zasadom:


* dokładne planowanie


* zebranie perfekcyjnie zgranego zespołu


* wielki, spektakularny atak
Dzięki temu zachowany jest ogólny porządek fabuły. 



Film opisujący prawdziwe zdarzenia, będący na faktach autentycznych wzbudza zawsze ogromne zainteresowanie. W akcje filmu gęsto wplecione są kwestię polityczne. Tłem historycznym staje się przełom lat 70 - 80. Każda minuta filmu przynosi zaskakujące zwroty. Tak jak rodzynki w domowym wypieku. 


Kasa i seks

„Bo top co nas podnieca, to się nazywa kasa … to również też jest seks” – tak śpiewa nie kto inny jak tylko Maryla Rodowicz. Tak już jest ułożony ten cały świat. Nie rzadko się o tym mówi oraz rozpisuje się tu i owdzie, a nawet kreci się na ten intratny temat filmy.

Produkcja reżyserii Stephen Frearsa. Pod tytułem „Rządze i pieniądze” opowiada historię byłej striptizerki Beth (w tej roli Rebecca Hall). Jej głównym celem jest zdobycie Las Vegas, miasta, które migoczące tysiącami tęczowych lampek. Znajduje zatrudnienie jako krupierka. Dzięki swoim niezwykłym umiejętnościom oraz nietuzinkowej, nieprzeciętnej urodzie udaje się jej oczarować pewnego gracza. Wkrótce poznaje Dinka (Bruce Willis), który tajemniczymi korytarzami wprowadza ją w mroczny półświatek hazardu. Beth pogada w nagła i nieznaną sobie intrygę. Komedia zawsze skutecznie poprawiają mocno skwaszone nastroje. A dobrego humoru nigdy dość

Iście oskarowa obsada aktorska przyniosła dumę i sławę samemu reżyserowi. Dlatego tez film ten ogłada się bardzo przyjemnie. To sprytna zapowiedz rychło rozpoczynającego się karnawału.

Kino to najczęstsza, najprostsza i o dziwo najtańsza forma spędzania wolnego czasu