JustPaste.it

Powrót na rafy

Podwodny świat, błękitny, jak ze snu, zaprasza niczego nie oczekując. Przyjęłam to zaproszenie i... wracam do podmorskich głębin, w których odnajduję siebie.

Podwodny świat, błękitny, jak ze snu, zaprasza niczego nie oczekując. Przyjęłam to zaproszenie i... wracam do podmorskich głębin, w których odnajduję siebie.

 


0b1b04f440192f3f7e2c7290c1256e0f.jpg

Maja pierwsza zimowa wyprawa na rafy, pierwsza samotna tak daleka podróż, ale to dla mnie ważne, aby znów usłyszeć ciszę, popatrzeć w wielkie oczy, wpłynąć w nieznane, poczuć lekkość ptaka lecącego pod chmurami.

3779a03bd69b3962ccfb2356abb9eb2f.jpg

1f26f06578a7ca599a15d546ae5a2204.jpg

Egipcjanie

Egipcjanie to prości ludzie. Żyją w bardzo trudnych warunkach. Nieraz głód i ubóstwo zaglądają do ich domów. Mężczyzna próbuje utrzymać rodzinę, kobieta pozostaje w domu zajmując się dziećmi, często sporą gromadką. Liczy się każdy grosz, a głównym źródłem dochodów są turyści. Walczą więc o każdego, tocząc wojny między sobą. Pracują ze schylonym czołem, nie zważając na to, czy jeszcze choć odrobina godności pozostała. Czuję ogromny ucisk w sercu, gdy to dostrzegam. Jak oni bardzo się starają, są mili dla każdego turysty, licząc na odrobinę zrozumienia.

Moja rozmowa ze znajomym:
"Wczoraj rozmawialiśmy o psach, które walczą między sobą i atakują inne zwierzęta.
Wczoraj też byłem świadkiem jak duża grupa taksówkarzy naparzała się między sobą dobre pół godziny. Działo się to bezpośrednio przed posterunkiem policji na Starym Mieście. Brak jakiejkolwiek reakcji.
Zapytałem znajomego Egipcjanina: co się dzieje?
Odpowiedział: ludzie nie mają pieniędzy, więc wzrasta agresja i tłuką się o każdego klienta, tak jak psiaki przy śmietniku o dostęp do niego..."
"Takie jest życie, gdy bieda doskwiera, maleje wrażliwość, oni walczą o byt. To smutne, naprawdę."
"Tak, masz rację. Większość z nich jako jedyni utrzymują rodzinę, przeważnie wielodzietną.
Rozmawiałem z jednym z dostawców pizzy na motocyklu. Ma czwórkę dzieci i nie wie co robić, bo pensja śmiechu warta, a napiwków nie dostaje - ludzie pieniędzy nie mają..."

Człowiek, który każdego dnia sprząta mój pokój, wygląda na bardzo zmęczonego. Nie zapominam o napiwkach dla niego, wystarczy euro, albo dolar. Gdy jednego dnia rezygnuję ze sprzątania, widzę w jego oczach tak potężny smutek... Już nigdy tego nie robię. Jeśli ten grosz ma uszczęśliwić jego dzieci, to ja chętnie się podzielę. Sama nie mam zbyt dużo i ciężko pracuję, ale pomogę mu... bo tak trzeba. Jeśli masz cokolwiek, a ktoś nie ma nic, zrób to... przez chwilkę zapomnij o sobie, a poczujesz prawdziwe szczęście.

bf581dc94ed490cb2ea4bfa1b48432e5.jpg

139af9f0cf9c4a2a481b4e4f7667579f.jpg

f6c2141c9b19acd004dc9c627b97c77d.jpg

Pierwszy dzień

Pierwszy dzień nurkowy... dwa długie nurkowania. Woda około 25 stopni, niesamowita widoczność, piękne Słońce, powietrze 27 stopni, pod wodą po prostu cudownie... Ten ogród, do którego się wkradam, wita mnie kolorami i przebijającymi się promykami Słońca. Za to ciepło jestem mu wdzięczna.

Dzisiaj pod wodą jest nawet zabawnie... Trochę spieram się z instruktorem, bo nowych znaków zaczyna używać i za nic nie mogę go zrozumieć. To pewnie śmiesznie wygląda, wisimy w toni i machamy rękami. W końcu oboje sobie odpuszczamy.
To nurkowania w dryfie, więc dwa razy bojkę wypuszczam, wychodzi idealnie. A na koniec słyszę pochwałę: trym osiągnięty, jest po prostu idealny (ale co to trym? wypada wyjaśnić... pływalność i pozycja w wodzie). No i tutaj zostaję zaskoczona, bo jeszcze do niedawna stanowiło to dla mnie spory problem. Wcześniej nie byłam zadowolona ze swoich wyczynów, a tutaj taka niespodzianka, po półrocznej przerwie krok do przodu, zamiast wstecz.

Na koniec instruktor zdradza mi jakie są plany na kolejne dni. Specjalnie dla mnie wyszukał jaskinie w parku Ras Mohammed, może już jutro...
Czuję dreszczyk emocji.

9b63ee6689ae09131734ef2fa50a84d0.jpg

2e60350d827e19b7c724fa4b718053d8.jpg

80c8aa2a248531f157ee2cec41cd6890.jpg

Drugi dzień

Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, park Ras Mohammed, a w nim Shark i Jolanda Reef na głębokości do 43 metrów, a potem... Jackfish Reef i... dwie przepiękne jaskinie.

Podczas pierwszego nurkowania marzy nam się, aby ujrzeć rekiny, ale nie pojawiają się. Za to widzimy dwie ogromne mureny. Do jednej z nich podpływam bardzo blisko. Chyba nie jest zachwycona, a ja nie próbuję jej... głaskać. Docieram do głębokości 43 metrów. Taką głębokość można rozpoznać bez przyrządów. Gdy przekraczasz 30 metrów... robi się ciemno, jest inaczej, wydaje się, że wkradasz się w obszar nieznany, nowy, nienaruszony... Cisza się pogłębia. Dla niektórych taka głębokość jest nieosiągalna. Reagują na azot i muszą uważać. Ja mam zrobione uprawnienia na głębokie nurkowania i już wiem, że nie ma dla mnie różnicy, 10 czy 40 metrów. Gdy pierwszy raz (to było latem) zeszłam na głębokość 44 metrów, myślałam, że popsuł mi się manometr. Później jednak instruktor potwierdził głębokość. Latem planujemy wypłynięcie na Tiran. Jest tam niezwykła kotlina na głębokości ponad 40 metrów. To dość wąska szczelina w rafie, wygląda jak rozpadlina. Tym razem chcemy przepłynąć dołem, a więc na około 50 metrach. Sama nie mogę schodzić tak głęboko, ale z instruktorem to co innego. Ja mam licencję do 40 metrów. Ta rozpadlina jest niesamowita...

Drugie nurkowanie, tak wyczekiwane jaskinie, zachwycający widok. Wyobraź sobie, że wpływasz do niewielkiej (wydawałoby się) jaskini. Gdy wkradasz się do wnętrza, jest przed Tobą ciemność, ale już po chwili otoczenie staje się widoczne. Wąskie przejścia, dziwnie ułożone korytarze, skałki o niezwykłych kształtach, promienie Słońca przebijające się miejscami z powierzchni... To wszystko daje tak niesamowity efekt... I ławice ryb, niewielkie, bardzo kolorowe, wyjątkowy spokój, harmonia... idealny dom... dlaczego ludzie nie uczą się od zwierząt jak żyć? W tych zakamarkach widzę czerwonego świecącego anemona. To niesamowite, gdy kolory nikną i nagle dostrzegasz coś bardzo barwnego. To cud natury... Jest pięknie...

Po tych dwóch nurkowaniach na łodzi pojawia się jedzonko, pyszności... A potem odpoczynek, no i ostatni wyczynowcy startują do trzeciego nurkowania. My po tych głębokościach nie możemy, bo potrzebujemy więcej czasu na uwolnienie azotu z organizmu. Odpuszczamy sobie i odpoczywamy. Leżymy na Słoneczku, wietrzyk powiewa, czujemy lekkie falowanie łodzi... Ja w tym czasie biorę aparat i fotki zaczynam robić, kolejna przyjemność... Czuję, że żyję, chociaż nogi w siniakach, a mięśnie bolą...

cd15576ec215b8f9a5742c08b744c85b.jpg

abad461b0c51ae80520f505284cd652e.jpg

 

Trzeci dzień

Jestem w niezwykłym miejscu, błądzę po podwodnym świecie, wkradam się w zakamarki jaskiń. To ostatni dzień roku, a ja odwiedzam podwodne głębiny.

Kolejny dzień pełen wrażeń, Ras Goshlani... miejsce, w którym pod wodą ukryły się skałki, a w nich podmorski świat. Wędruję po zakamarkach jaskini przez 22 minuty. Pierwszy raz tak długo. To niesamowite odczucie... Spoglądam na płetwy instruktora, które znikają w dziwnych miejscach. Podążam za nimi... Nurkowanie w zamkniętych przestrzeniach nie jest łatwe, trzeba umieć panować nad pływalnością. Nie wolno dotykać piasku, który jest na dnie. I tak naprawdę w ogóle nie powinno się niczego dotykać, bo w ukryciu może czaić się niebezpieczeństwo, skorpena, skrzydlica, czy coś innego parzącego. Nie można też ocierać się o to co jest nad nurkiem, mogą tam być ostre skałki, można się zaplątać, albo uszkodzić sprzęt. W takich warunkach, pomimo bliskości instruktora, trzeba liczyć przede wszystkim na siebie. W takim miejscu można sprawdzić swoją odporność, kontrolowanie emocji, umiejętność podejmowania decyzji. Można poznać samego siebie...

Nurkowanie na Shark i Jolanda Reef jest pełne niespodzianek. Dostaję zadanie do wykonania. Robię przecież kurs Stres i ratownictwo. Tym zadaniem jest wyciągnięcie spod wody nieprzytomnego nurka. Troszeczkę się obawiałam, że mi nie wyjdzie, bo tym nieprzytomnym człowiekiem ma być instruktor, który jest prawie dwa razy większy ode mnie... Ale okazuje się, że to nie o posturę chodzi, ale o myślenie. Robię więc wszystko tak jak powinno być. Nurek zostaje uratowany, wyciągam go na powierzchnię i odwracam na plecy, jacket napełniam powietrzem, a potem choluję do łodzi. Jestem z siebie dumna, naprawdę... Zaskakuję samą siebie. Trochę się obawiałam, ale... udało się. Więc każdy kto będzie ze mną nurkował, powinien czuć się bezpiecznie, na pewno go uratuję. Podam mu nawet tlen na powierzchni i zadzwonię po transport do komory dekompresyjnej. Widać, że słuchałam wykładu? Pomiędzy nurkowaniami instruktor prowadzi zajęcia, a ja chłonę jak gąbka... Instruktor chce nauczyć mnie bocznego podpinania butli. To metoda wykorzystywana w jaskiniach. Na lipiec planujemy większe jaskinie, to będzie niesamowite...

Może w tych jaskiniach, w ekstremalnych warunkach, przestanę myśleć o smutkach. Tak właśnie będzie... Świat podwodny jest mi bliższy niż świat ludzi, nie ma w nim fikcji, obłudy, kłamstwa i żadnych masek. To mój świat...

511a913f4ea6f450f269c2677f13580c.jpg

69e82e2e07bdf73ec8a96297766c3797.jpg

019dfd74cccb41458ff16353cc130734.jpg

Czwarty dzień

Pierwszy dzień roku, a ja na rafach. Coś mnie tam ciągnie, w te otchłanie ciszy, spokoju, autentycznych doznań, lekkości ptaka przemierzającego przestworza. Rafy są dziś opustoszałe, nie ma zbyt wielu chętnych na spotkanie z niezwykłością korali i stworzeń podwodnych. Wypływa tylko parę łodzi. Rafy są nasze...

Dołączamy do włoskiej bazy nurkowej. Wynajęta łódź jest bardzo duża, mamy naprawdę komfortowe warunki. Na górze miejsca do odpoczynku, można się między nurkowaniami trochę poopalać. Na dole duża przestrzeń na sprzęt i jadalnię.
Jest to... naprawdę włoskie nurkowanie, bez pośpiechu, z dużą ilością czasu na pogawędki i wyjątkowo dobrym makaronem, do którego sos robią sami Włosi, bo to podstawa, aby dobrze się najeść. Po pierwszym nurkowaniu zazwyczaj jest godzina przerwy, a potem drugie nurkowanie i obiadek. A tutaj... nikt się nie spieszy. Łódź dopływa na rafę, a Włosi... dalej cieszą się życiem i rozmawiają o wszystkim tylko nie o nurkowaniu. No to my pod wodę, bo przecież rafa czeka. Gdy wracamy z powrotem, to co niektórzy dopiero wskakują do wody. Niesamowite to włoskie nurkowanie, pełen luzik... A potem... nic kompletnie się nie dzieje, cisza... przed czym? Przed obiadkiem. Na hasło obiad wszyscy Włosi robią się nagle bardzo aktywni i zaczynają pochłaniać makaron. Gdy w końcu zjadają już wszystko, znowu robi się cisza. To sjesta, coraz bardziej nam się to podoba... Po godzince łódź przepływa w inne miejsce, na inną rafę. A potem spokojnie, bez pośpiechu, wskakujemy do wody na kolejne spotkanie z głębinami. Muszę częściej nurkować z włoską bazą, oni mają w sobie taki spokój, no i jeszcze ten melodyjny włoski język, to jak terapia...

Pierwsze nurkowanie to Timple Reef. Pod wodą są dwie ogromne czapy rafy. Pływa się wokół nich, obserwując życie podwodnych stworzeń. Pomiędzy tym czapami jest sześciometrowy tunel. Można w niego wpłynąć. Przyjemne uczucie...

Drugie nurkowanie to Ras Umm Sid, czyli piękna ścianka z półeczką na niewielkiej głębokości, a potem duży spad. To moje ostatnie nurkowanie przed wyjazdem. Instruktor chce, abym je zapamiętała. Wybiera więc to co ciekawe i dość trudne. Najpierw docieramy do półeczki. Rafa jest tutaj przepiękna, mnóstwo kolorowych świecących anemonów. Potem schodzimy w dół. Zauważam, że widoczność się pogarsza, kolory znikają. Intuicyjnie, bez patrzenia na przyrządy, wiem, że przekroczyliśmy już 30 metrów. Płyniemy przy ściance, widzimy mureny i przepiękne gorgonie, jest ich tutaj bardzo dużo. Schodzimy do 36 metrów. Potem powolutku, robiąc przystanki bezpieczeństwa do dekompresji, płyniemy w górę. Docieramy do skałek. Są dość silne prądy, płyniemy więc blisko dna. Teren jest jednak nierówny, trzeba bardzo uważać, aby nie zniosło nas na rafę. Nie chcę jej przecież zniszczyć, a sobie krzywdy też nie zamierzam zrobić. Docieramy do niewielkich jaskiń, wpływamy do środka. Promienie Słońca rozświetlają wnętrza, przepiękny widok. Na dnie czai się skorpena. Jest wąsko, trzeba bardzo uważać, niczego nie dotykać... Cudowne było to ostatnie nurkowanie.

8b3bf8e4a7ddae90378779665a47e03c.jpg

4a549cfac3928ff5e0f280c4d5ca70bc.jpg

aeffbf07860ee6147c8225b9c3b2820e.jpg

Podwodny świat, błękitny, jak z bajki, jak ze snu, zaprasza niczego nie oczekując, ma tak wiele do zaoferowania. Przyjęłam to zaproszenie i... wracam do podmorskich głębin, w których odnajduję siebie.

cf2f231d3779390776d3d256b95955ff.jpg

17073fd79801258c8040c392616bfa0c.jpg

1efcb7f7cf580784ca48777cea0cd5e0.jpg