JustPaste.it

Degeneracja ludzkości i koniec człowieka.

Świat zdąża do samozniszczenia i to wszelkimi możliwymi krokami.Ludzkość wymiera, a jednocześnie degeneruje się pogrążając się w chorobach. Okres poczłowieczej historii.

Świat zdąża do samozniszczenia i to wszelkimi możliwymi krokami.Ludzkość wymiera, a jednocześnie degeneruje się pogrążając się w chorobach. Okres poczłowieczej historii.

 

 

Degeneracja ludzkości i koniec człowieka.

 

 

 

Przyczyniłem się do założenia państwa dziecięcego, co było marzeniem Janusza Korczaka, poznałem szczegółowo życiorys ks. Markiewicza, żyjącego 13.VII.1842 - 29.1.1912 założyciela ks. Michaelitów i hiszpańskiego księdza Eseviwa de Balanguera y Albasera żyjącego 9.1.1902 - 26.VI.1975 założyciela Opus Dei. Trzecim księdzem, którym się zainteresowałem to powrót do punktu wyjściowego, mianowicie prof. Januszem Tarnowskim jedynie jeszcze dzisiaj żyjącym współcześnie, profesorem uniwersytetu warszawskiego, nie ze względu na jego nastawienie religijne, a naukowe, które może mam wrażenie tylko opóźnić czarny koniec i degenerację ludzkości, na którą nie będzie trzeba długo czekać, gdyż anihilacja rodu ludzkiego już się zaczęła.

 

Miałem osobisty i bardzo bliski kontakt z Ojcem Świętym Janem Pawłem II i jego Świętobliwością XIV Dalajlamą z dalekiego Tybetu, jako przedstawiciel rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego miałem poza tym kontakt z setkami ludzi z wyższym wykształceniem z uczelni z całego świata i doszedłem do przekonania, że zbliża się koniec człowieka jak przewidział to światowej sławy uczony prof. Międzynarodowej Ekonomii na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w USA, Francis Fukuyama. Drugim wielkim uczonym, który twierdzi podobnie jest prof. Michio Kusili wraz ze swoją małżonką również pracownikiem nauki dr Aweline Kushi.

 

Ludzkość wymiera, a jednocześnie degeneruje się pogrążając się w chorobach co ma miejsce nie tylko w Europie, ale również w Stanach Zjednoczonych. Degenerację ludzkości i niekontrolowane rozprzestrzenienie się chorób przedstawię na przykładzie Stanów Zjednoczonych jako państwa reprezentującego nie tylko postęp, ale i przykład jak wśród ogólnego dobrobytu można dążyć do unicestwienia.

 

Stany Zjednoczone, gdzie mam wielu przyjaciół na wyższych uczelniach mają 225 min obywateli, którzy nagminnie chorują i mimo przodującej medycyny kroczą ku zagładzie jedynie dlatego, że medycyna ta nie leczy chorób, ale przoduje przy usuwaniu objawów. Jeżeli się tego nie zmieni, to ludzkości grozi zagłada, której wymierne skutki można będzie w sposób widoczny zaobserwować już za 50 lat.

 

Jako prezydent Organizacji Medycyny Alternatywnej i Rozwoju Duchowego w Annie, jako rezydujący w Pałacu Pudgetów przy ulicy Starowiślnej 13 w Krakowie, dużo jeszcze młodszy, koncentrowałem się na sposobach przedłużenia życia ludzkiego i nie dostrzegałem degeneracji ludzkości w całej pełni, a to co dostrzegałem przypisywałem ustrojowi panującemu w Polsce Ludowej. Jeżeli dostrzegałem nieopanowane rozprzestrzeniania się chorób, to myślałem, że należy to przypisywać biedzie w naszym kraju, ale to co obserwuję teraz to można przypisywać najwyższej ignorancji na wszystkich frontach nauki, polityki, gospodarki i zdrowia publicznego.

 

Nie będę rozważał niedouczonych posunięć naszej gospodarki, polityki i służby zdrowia, bo po prostu uważam, że na to szkoda czasu i wszelkich starań. Będę zastanawiał się nad losem 225 milionowego narodu, który kroczy do unicestwienia, a jak na warunki USA to ma możliwości rozwoju i dążenia do zdrowia, a ludzie tam latami ciężko pracują, aby beznadziejnie się rozchorować, w czym pomaga im tam istniejący system zdrowotny i przemysł farmaceutyczny.

 

Jeżeli chodzi o choroby serca i układu krążenia, to jak stwierdził Michio Kushi twórca nowoczesnej makrobiotyki założono tam 177 tyś stymulatorów serca na bateryjkę operacyjnie wymienianą, a zasilaną energią atomową. Przeprowadzono 159 tysięcy zabiegów transplantacyjnych, a mimo to rocznie umiera na te choroby 1,5 mln młodych Amerykanów na atak serca. Obecnie śmierć dotyczy w tym kraju co drugiego człowieka, a dawniej w roku 1920 umierał co 9-ty człowiek.

 

Jeżeli rocznie w ten sposób umiera 1,5 mln to za 50 lat umrze na choroby serca i układu krążenia 75 milionów osób, gdyby choroby te nie rozwijały się lawinowo. Ja przewiduję, że z 225 mln nie zostanie nawet połowy, a więc może 100 mln więc warto się zastanowić, gdzie zdąża ten wspaniały naród i czy grozi mu degeneracja. Otóż degeneracja mu grozi bo na chorobach układu krążenia i serca problem wcale się nie zaczyna, ani nie kończy!

 

Stanowi on tylko problem zagadnienia. Drugą chorobą jest rak na którą umiera rocznie 440 tysięcy Amerykanów, a więc prawie obecnie około 0,5 min. Za 50 lat umrze więc 25 mln. Dalszą chorobą jest zapalenia stawów, na które się wprawdzie nie umiera, ale choroba kończy się paraliżem i obecnie choruje na nią 7,3 mln Amerykanów.

 

Obecnie nie obce Amerykanom są choroby umysłowe na które cierpi w Stanach Zjednoczonych 29 mln. Są to choroby objawiające się stanami lękowymi i schizofrenią. Do tych chorób można też zaliczyć choroby Alzheimera na którą w USA cierpi obecnie l mln ludzi, a atakuje ona chorych w przedziale 40 - 70 lat i dotychczas nie opracowano skutecznego leczenia tej choroby.

 

Ostatnio nasila się w Stanach Zjednoczonych choroba nabytego upośledzenia odporności AIDS. Wprawdzie choroba ta nie przekroczyła oficjalnie l mln ludzi, ale ilość ta podwaja się co 6 miesięcy, a więc do roku 2050 przekroczy ona kilkanaście milionów, a dotychczas nie opracowano żadnej metody, aby wyzdrowieć. Choroba ta będzie się rozprzestrzeniać, gdy przyjmiemy do wiadomości, że 14 min Amerykanów to alkoholicy, a wśród tych alkoholików nie brak narkomanów.

 

Innym problemem to epilepsja, na którą cierpi 2 mln Amerykanów, a 1,5 mln na chorobę Parkinsona, oraz niecały mln na stwardnienie rozsiane. Niemożna pominąć wiadomości, że na choroby weneryczne cierpi 30 mln amerykanów.

 

Poza tym co 5-ta para jest tam bezpłodna i nie należy myśleć że dotyczy to tylko ludzi w Stanach Zjednoczonych. Otóż choroby te dotyczą także zwierząt domowych, a przede wszystkim psów. Od weterynarzy dowiedziałem się, że psy w Stanach Zjednoczonych w 70 % cierpią na choroby krążenia i serca degeneracyjną chorobę, która rozpatrywałem jako gnębiącą ludzi. Odnośnie drugiej choroby gnębiącej ludzi to również ona atakuje psy, która to choroba wśród psów również epidemicznie wzrasta przypuszczalnie dlatego, że właściciele psów dzielą się z nimi konserwowaną żywnością, w wyniku czego czworonogi żywią się nieracjonalnie tak jak ich właściciele.

 

Naturalnie warto zastanowić się nad tym wszystkim tym bardziej, że to co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, dzieje się na całym Świecie, a więc i u nas. Warto więc bliżej zapoznać się z tym, co powiedział Prof. Francis Fukuyama, czy powiedział do mnie Prof. Dekada w Kyoto University. Po prostu nastąpił gwałtowny rozwój biotechnologii i dziedzin pokrewnych co prowadzi do degeneracji ludzkości. Nie trzeba mieć nieprzeciętnego umysłu, aby przewidzieć, że medycyna i biotechnologia rozwinęła się w nieprawidłowym kierunku szykując koniec społeczeństwa i cywilizacji.

 

Ja chciałem zwrócić uwagę na niekorzystne zmiany i zbyt nagłe w sposobie naszego odżywiania. To na co zwrócił uwagę Prof. Michio Kushi ze swoją małżonką, też naukowcem również twierdzę, że jesteśmy tym co spożywamy. Małżeństwo to wskazało, że sposób odżywiania determinuje nasz stan, nie tylko fizyczny, ale psychiczny i duchowy, a szczególnie ten ostatni wg wymienionych uczonych decyduje o naszym zdrowiu i rozwoju.

 

Według mojego rozeznania zmienił się nasz chleb powszedni, bo zamiast ścięte zboże układać w snopki uruchomiliśmy kombajny ułatwiające żniwa. Po prostu, to co robi kombajn nie ma nic wspólnego ze żniwami. Aby zboże ściąć, to nie można doprowadzić do jego pełnej dojrzałości, bo wtedy przy ścinaniu obsypałoby się ziarno. Zboże musi być trochę zielone i wtedy może być ścięte. Ścięcie musi być przy ziemi, aby ścięte zboże uformować w snopki gdzie z długimi łodygami pozwala mu się dojrzeć, a dojrzałe i wysuszone wymłócić. Natomiast kombajn od razu zielone niedojrzałe zboże ścina i młóci co powoduje, że w zbiorniku gromadzi się zielone, niedojrzałe i niewysuszone ziarno, które gromadzone w sąsieku lub elewatorze pleśnieje i wtedy staje się trucizną nienadającą się nawet do karmienia zwierząt.

 

Często w elewatorze suszy się to ziarno spalinami samochodowymi, gdzie na zielonym produkcie żniwa osadza się ołów ze spalin samochodowych. Młynarz który z takiego zboża zrobi białą mąkę odrzucając wszystkie witaminy i mikroelementy, kieruje to do zjedzenia i jest to trucizna dostarczana piekarzowi. Natomiast piekarz ponieważ widzi, że produkt tego rodzaju nie nadaje się do wypieku musi dodać ulepszaczy, aby ciasto podniosło się przy wypieku i produkt końcowy jakkolwiek przypomina chleb, po zjedzeniu do zdrowia nie prowadzi. Tak wiec wyprodukowany chleb, to czynnik chorobowy dla tego kto go zje.

 

Odnośnie produktów zwierzęcych to pogorszyła się ich jakość, szczególnie gdy krowy i zwierzęta domowe zaczęto karmić mączką z padłych zwierząt, a kury gęsi i kaczki karmić antybiotykami, nie mówiąc już nic o sztucznej paszy, stosowania hormonów, nienaturalnych dodatków.

 

Dalszym błędem, to dodawanie do produktów spożywczych trucizn makrobiotycznych, którymi są tłuszcze zwierzęce, sól i cukier, a ponadto chemicznych środków konserwujących.

 

Odnośnie jarzyn to stosowanie sztucznego nawożenia i stosowania środków chemicznych, by umożliwić daleki transport i długie składowanie, powodują, że albo mają minimalne własności odżywcze, albo zupełnie nie nadają się do jedzenia. Innym zagadnieniem jest zmiana spożycia owoców, ziaren i jarzyn w formie konserwowanych soków, względnie produktów z udziałem mleka w formie koktajli słodzonych i konserwowanych, które zawierają resztki owoców nie nadających się do bezpośredniego spożycia.

 

Poza tym w marketach i w restauracjach pojawiły się pokarmy zwane Fast-food, które jakkolwiek są jadalne, to trudno strawne. Są one tłuste jak frytki na oleju, oleiste, mocno solone, aby klient zażądał soków, barwnej lemoniady, kawy, herbaty, lodów lub słodyczy.

 

Poza tym pokarmy bywają zatrute ołowiem, kadmem, cezem, pestycydami i innymi mocnymi truciznami, które do produkcji środków spożywczych dostają się z otoczenia.

 

Ostatnią falę trucizn reprezentuje przemysł farmaceutyczny w formie różnych witamin i preparatów odżywczych oraz lekarstw usuwających objawy chorób. Są to produkty chemiczne, nienadające się do spożycia, po prostu zatruwające organizm.

 

Odnośnie spożywanych pokarmów, to naukowo należy stwierdzić, że wprowadzamy do naszych organizmów nadmierne ilości białka, tłuszczów i węglowodanów o znacznym współczynniku glikenicznym. Przy dużym deficycie błonnika w spożyciu, obserwuje się główny wzrost tłuszczów zwierzęcych. Najbardziej bogatym w negatywne skutki jest radykalny wzrost użycia konserwantów i innych środków chemicznych, nie tylko konserwujących, ale i emulgujących, stabilizujących, barwiących, zapachowych i smakowych.

 

Na koniec obserwujemy duży procent środków przemysłu farmakologicznego w jedzeniu: antybiotyków, hormonów i składników mineralnych.

 

Aby przejść od problematyki żywieniowej do medycznej to zmiany muszą dotyczyć nie tylko sposobu odżywiania i jedzenia, ale również leczenia chorych i zabiegów szpitalnych realizowanych w klinikach:

 

  1.  Trzeba zaprzestać usuwania migdałów, polipów, gruczołów, woreczka żółciowego nawet laparoskopowo gdy to nie jest konieczne;
  2. Zlikwidować niektóre szczepienia i lekarstwa;
  3. Przestać stosować protezy zębowe;
  4. Przestać stosować pompy insulinowe;
  5. Przestać sterować pracą hormonów;
  6. Nie usuwać, gdy to niepotrzebne narządów rodnych;
  7. Nie stosować pastylek hormonalnych chroniących przed ciążą;
  8. Nie stosować zabiegów do pozbawiania płodności, tak czasowo jak i całkowicie;
  9. Nie stosować soczewek lub innych elementów gałki ocznej przy zaburzeniu widzenia;
  10. Nie wszczepiać elektrod w uchu celem lepszego słyszenia;
  11. Nie wszczepiać elektrod w mózgu w celu likwidacji całkowitej ślepoty;
  12. Nie usuwać węzłów chłonnych z dołu pochwowego w obawie przed rozprzestrzenieniem się nowotworu w organizmie;
  13. Nie stosować sztucznej skóry przy oparzeniach;
  14. Nie usuwać pewnych narządów lub ich części w mózgu w celu lepszego kontrolowania procesów umysłowych i psychicznych;
  15. Zrezygnować z płodzenia dzieci w probówkach.

 

Są to zalecenia Michio Kushiego wraz z innymi, które nie należy kontynuować w klinikach i szpitalach z tym, że ten japoński uczony jest bardziej rygorystyczny niż ja, gdyż nie wszystkie jego zalecenia podałem i wyżej wymieniłem.

 

Konieczna jest więc pokojowa rewolucja, którą popiera medycyna alternatywna w osobie Yukikazu Sakurazawy, orientalnego filozofa i medyka Dalekiego Wschodu twórcy makrobiotyki, mistrza mojego i Michio Kushiego.

 

Aby skutecznie zmienić świat, trzeba do towarzystwa poprosić podanego wyżej na początku Francisa Fukuyamę. Uczony ten przewiduje, że rozwój genomiki umożliwia firmom farmaceutycznym manipulowanie ludźmi, bo flegmatyków pastylki pozwolą ożywić, introwertyków zamienić można na ludzi otwartych na świat a niezadowolonych będzie można pastylkami uszczęśliwić.

 

Fukuyama twierdzi, że przemysł farmaceutyczny trzeba przywołać do porządku, dokonać jego regulacji, by uniknąć tak strasznych przypadków jakie związane były z sulfanilamidem czy z talidomidem. Naturalnie ma on na myśli te przypadki, które mogą się zdarzyć z klonowaniem ludzi, względnie mogą się wiązać z narodzeniem strasznie zniekształconego dziecka w przypadku nieudanej próby klonowania.

 

Poza tym Fukuyama przewiduje tzw. okres poczłowieczej historii, gdy człowieka zastąpią roboty, względnie człowiek będzie miał wszczepione obwody scalone. Rozważa on problem poczłowieczej przyszłości, oraz jaką człowiek będzie miał wtedy wolność i czym ona będzie się różnić od wolności jaką człowiek ma obecnie. Przewiduje, że świat poczłowieczy, będzie bardziej zhierarchizowany i równie pełen konfliktów społecznych. Jednocześnie może on być innym światem, gdyż na skutek zmian genetycznych nie będzie wiadomo czym względnie kim będzie człowiek. Jedno jest pewne, że nie może być tak jak jest, bo świat zdąża do samozniszczenia oraz unicestwienia i to wszelkimi możliwymi krokami. Poprzez broń atomową, nadmierną emisję dwutlenku węgla, biodegradacji w skali kosmicznej oraz użyciu codziennym, a więc w mikroskali. Trzeba to wszystko zmienić, bo wszystko wskazuje na to, że musi to się smutno skończyć.

 

Jeżeli chodzi o trzech księży wymienionych na początku referatu, to zorientowałem się, że podobnie chcieliby się przeciwstawić tym problemom budując nowe społeczeństwo na bazie państwa dziecięcego, bo na społeczeństwo dorosłe zdążające do zguby niema co liczyć, jak wskazuje na to Biblia w końcowym aspekcie apokalipsy.

 

06.04.2012                                                                                            Prof. Janusz Pułczyński