Onego czasu pogubiony naród jęknął „mów wodzu !!”
A wódz wstąpił na Olimp prawdy i przemówił takimi słowy:
Jam sumieniem dziś waszym, wyzwalam owacje,
jestem autorytetem wolnej transformacji !
Obdzielam oczekiwań gorącym kotletem
wśród wątpiących gdzie racja - gdzie potrzeba racji.
To przez system zawodny i efekt domina
każda rzecz jest wątpliwa a ocena boli.
I kto może zawłaszcza, kto może urywa
kalecząc naszą godność, poprzez… brak kontroli !
Me słuszne założenia ktoś haniebnie spłaszcza
przez co frustracji krople spływają mi z czoła
i brużdżą naszą godność - głos jedynie słuszny -
zakłócając wzrok orli i czujność sokoła.
Przypadek nienawiści odrywa od łona,
mimo, że moja troska - szansą pojednania.
Nie ma w niej pustych potrzeb i błędnych decyzji,
nasze słuszne poglądy warunkiem przetrwania.
Dziś probierzem wartości jest mój kanon prawdy
zawarty w podstawowym prawie demokracji.
Dlatego rytm wyznaczam - niewolnik narodu,
który żąda ode mnie mego prawa racji.
Nie chcąc być autokratą, unikam dogmatów,
koziegłowej dyskusji o krzywdzie narodu.
Każdy kto szczeka głośno - utracił rozsądek
a niepokorne usta nie spróbują miodu
To apel do rozważnych, nie autorytarnych:
co dziś jest kwestią końca – co prawem początku.
Wzywam do pojednania wszystkich zagubionych
Niech marnotrawni wrócą do granic porządku.
Trzeba obronić godność .Więc rysuję kreskę
bo nam prawdy wyboru nikt dzisiaj nie wzbrania,
inaczej popadniemy w totalną groteskę
na szwank znów narażając… swój stan posiadania.
Cóż nam wtedy zostanie – polityczny pic !
Bo kiedy wódz odchodzi – nie zostaje nic…
Z zasobów google
Tu wódz zapłakał, co widząc naród zaszlochał razem z nim.
I szlochali długo…i szloch piersi im wstrząsał… Eheuuu... eheuu...
© Janusz D.