JustPaste.it

Solidarność kontra kryzys

bez „normalnej inaczej” Francji "fun" czyli "ubaw" w Europie byłby dużo mniejszy

bez „normalnej inaczej” Francji "fun" czyli "ubaw" w Europie byłby dużo mniejszy

 

french-garage.png

Coś jakby polowanie bez akordeonu… Drodzy czytelnicy (HT- PO i inni) donoszą o ciągle nowych sukcesach w walce z problemami które rozwiązujący je dzielnie socjał francuski obficie produkuje. Aby walkę tę sfinansować premier Ayrault jakiś czas temu zapowiedział podwyżki cen wszystkiego. Doprowadzi do tego podwyżka VATu. Wyższy VAT jest potrzebny w ramach socjalistycznej „walki z kryzysem”. Podejrzewamy że zwycięzca w tej walce nie jest z góry przesądzony i dyskretnie kibicujemy kryzysowi… ;-)

Tym bardziej że walka odbywać się ma dalej po ciemku bo socjaliści francuscy wpadli właśnie na pomysł oszczędności przez wyłączanie światła w miastach. W ten sposób Paryż ma wreszcie szanse stać się Pyongyangiem Europy.

Innym nowatorskim wynalazkiem francuskim są „solidarne warsztaty samochodowe” zatrudniające bezrobotnych do naprawiania aut innym bezrobotnym. Już z daleka widać w tym błysk geniuszu. Zamiast być bezrobotnym bezrobotny staje się w ten sposób robotnym, odciążając rządowe statystyki bezrobocia. Najbardziej nowatorskie jest to że klienci takiej placówki płacą za naprawy samochodów w zależności od wysokości swoich zarobków lub zasiłków. Solidarny Zakład Naprawczy w Montchanin w Burgundii na przykład już podobno ściąga tłumy niezbyt bogatych kierowców – informuje jego szef Petitville. W jego zakładzie najubożsi klienci płacą aż cztery razy mniej niż w innych warsztatach.

Po co dokładnie bezrobotnym samochody niezupełnie wiadomo. Chyba nie na dojazdy do pracy? ;-) A po zasiłek to prościej i taniej przecież komunikacją zbiorową, n’est pas? Pan Petitville nie zdradził też paru innych szczegółów. Na przykład ilu kwalifikowanych monterów samochodowych, zawodu wymagającego ciągłego doszkalania się i tworzącego swoistą arystokrację, jest tak naprawdę bezrobotnych we Francji? Podejrzewamy że niewielu. Do wymiany byle filtra w nowszym samochodzie potrzebna jest teraz specjalistyczna wiedza, a często i wajcha, nie mówiąc nawet o odczytaniu najpierw z komputera pokładowego gdzie go znaleźć. To trudniejsze niż sprawdzenie czy każdy wozi ze sobą obowiązkowy we Francji alkomat… do czego być może bezrobotni by się nadali.

Podejrzewamy więc że samochody u Petitville’a reperuje co najwyżej regularna bezrobotna wiara tego samego kalibru co ta która układała przed laty chodniki w Czaplinku, na tej samej zasadzie „walki z bezrobociem”… ;-) Nie wiadomo teraz gdzie prościej postradać życie, a przynajmniej wybić zęby – w aucie zreperowanym przez bezrobotnych u Petitville’a czy na chodniku położonym przez bezrobotnych w Czaplinku…

Na szczęście dla naszego uroczego Czaplinka francuska paranoja jeszcze tu nie dotarła. Do chodzenia po chodniku zaświadczenia z urzędu skarbowego nie są jeszcze wymagane. Ale nie u Petitville’a! No bo jak inaczej warsztat może poprawnie wycenić usługę dla klienta po jego stanie majątkowym? Musi przecież wiedzieć na ile jest „biedny” i jak się przedstawia jego siła nabywcza. No więc jest szansa że zamiast z dokumentami wozu na naprawę Francuzi będą wkrótce jeździli z kopiami zeznań podatkowych na pięć lat wstecz. Plus dokumenty pomocnicze…

W warsztacie konsylium bezrobotnych przeglądnie najpierw uważnie papiery klienta i porówna je ze stanem faktycznym. Ee, niby pan nic nie masz a jeździsz pan trzyletnim Audi? A co to, tam na szybie? Winieta z zagranicznego urlopu? Oj, nie dobrze… będzie pełna cena. Jak byś pan był biedniejszy, na przykład 10-letnia Toyota z małą stłuczką, to by była połowa. A jak byś pan zupełnie nic nie miał to solidarnie zrobimy wszystko za darmo. Każdemu wedle możliwości… Ależ przecież gdybym nic nie miał to nie miałbym także samochodu – zauważa w końcu klient. Właśnie dlatego opłacałoby się nam przy nim grzebać…

W końcu klient macha zrezygnowany ręką. Bezrobotny go pociesza: nie martw się pań, za tę sumę to naprawdę coś przy nim zrobimy. Jak to? To za mniejszą sumę nic nie robicie? A coś pan, z choinki się urwał? Niby jak? Ci naprawdę bezrobotni jeżdżą przecież i tak złomem nie nadającym się do naprawy. Same części kosztowałyby więcej niż nasza naprawa! A przecież nie będziemy dokładać do cudzego biznesu. Od tego jest socjał…

No i jak się tu dziwić że Gerard Depardieu prysnął do Rosji? Dziwić się tylko można że nie od razu na Kamczatkę…

 

Źródło: cynik9