JustPaste.it

Miłość umiera różnie

Z miłością jak z pogodą nigdy nie wiadomo,a prognozy jak zwykle zawodzą...

Z miłością jak z pogodą nigdy nie wiadomo,a prognozy jak zwykle zawodzą...

 



Miłość umiera różnie, czasami latami, i nie tylko z powodu wódki, niezgodności charakterów. Pogubić się można od nocy poślubnej, a nawet od pierwszego razu, nie zdając z tego sprawy, a potem żyć odmiennymi marzeniami i wartości odbierać na opak swojej połówki!

Jedna szuka szczęścia w różańcu, a druga w owocach tego świata. Zamiast mostów, które łączą, budują ściany i nawzajem się oskarżają, że klocki rozleciały się, bo ty nie taki jak byłeś, a ty obiecałaś, przysięgałaś, a teraz dupa blada. Irytacja i złość zamieniają się we wściekłość. A wściekłość małżonków potworna i głupia, że szkoda słów!

Tłumienie jej w miejscach publicznych - wybuchnie w domu wulkanem. Na ile jest realistyczna, na ile zasłużył ten, kto ją wywołał, tego się nie ocenia, a wali się z grubej rury! Złość szkodzi piękności, jest bólem wywołanym głupotą innych. Uwolnić się całkowicie od nich trudno. Wolność od gniewu leży u podstaw szczęścia.

We mnie gniew, jestem rozgniewany, wołamy. Jaką energią tłumić, jak przekształcić w spokój - zadaję pytania. Głębokie oddechy, gdy tylko w porę ich chwycisz, pomagają! Matką złości bezradność, bezsilność i wtedy pojawia się ból duszy, trudny do stłumienia. Wyzwolenie daje tylko alkohol, albo skok w bok!

Tylko zmiany nawyków i środowiska mogą wtedy pomóc. Siły do zamiarów są niestety ograniczone, a pokus do picia i bzykania wiele.

Zmiana wnętrza mieszkania na sanktuarium ciszy, akwarium i oczko wodne w ogrodzie balsamem duszy są, ale ból samotności, kiedy serce chce kochać i żyć, kiedy kończą się dni bez miłości, niby szara, tląca się nić, doskwierają jak wszy za pazuchą. Czemu trwają pod jednym dachem? Nie dogonią i w sto koni dnia, który przeminął, a naprzód iść tak nie uchodzi, no czemu, może dzieci, majątek, prestiż, opinia, powodów nie tylko do rozwodów w życiu jest wiele. I w ten sposób wykańcza się wiele osób, wegetują na krawędzi nihilizmu i udręki.

W samotności dojrzewali geniusze, rodziły się arcydzieła sztuki, powiedział jej wręczając bukiet kwiatów. Samotność oazą złotej myśli jest, z nią będę teraz żyć. Delektować ciszą w Puszczy Kampinoskiej, w ogrodzie, a ty się módl i czyń znak pokoju, to co było, nic dwa razy się nie zdarza, szkoda czasu, szybko nam umyka. Od kłótni skronie posiwiały, razem, a osobno, możemy być, może czas rozstrzygnie za nas. Ojcowizny nie zostawię, jeśli chcesz to odejdź z modlitwą w pokoju. Modli się, a on w ogrodzie z gwiazdami rozmawia, patrzy im w oczy.

Zagląda w otchłań, milcząc odrzuca zgryzoty, urazy, chęć odwetu, a skupia się na „ego” tu i teraz. Miraże świata typu wino, kobieta i śpiew wtedy jakby odpływają w siną dal.

Kluby samotnych serc pogotowiem seksualnym były. Tam rozum między nogami partnerki się gubił, a na podłodze puste butelki brzęczały. To nie mydło, odstresuj się, wypij dla kurzu, a potem wejdź jeszcze raz, zachęcała.

Filmy się urywały, partnerki się zmieniały, uczyły przewrotności, rozwiązywały konta bankowe.

Jeśli marnowałem go dla tych złudzeń i byłem o nie zazdrosny, to póki sil starczy, będę je usuwać, nim w proch się obrócę, powiedział do gwiazd. Dusza nieśmiertelna, szlag jej nie trafi, niech powalczą o nią niebo z piekłem, wszędzie są rodacy z miłością bliźniego i flaszką w kieszeni.

Mścić się szkoda czasu, chociaż są i tacy, co mszczą się, zanim ich skrzywdzą. Ważne, że moje zło niszczę dobrym działaniem.

Przeprosić pokrzywdzonych i wyrządzone krzywdy naprawić w tym życiu nikt nie zdoła, a ja nie chcę, by mnie przepraszali przyjaciele za flaszkę i obłudę i za to, że dla nich ryzykowałem życie, są rachunki krzywd, których nikt nie wyrówna. I o tym co było, by nie dręczyło, zmieniłem wspomnienia, powiedział głaszcząc swego u nóg ulubieńca.

Cieszę się, że na mój widok na drugą stronę ulicy nie przechodzą, a każdy dzień z tobą, to jak pierwsza randka przed maturą, a głosy przyjaźnie brzmią, gdy ty tam, a ja tu w ogrodzie do komórki mówię.

A ona za ścianą różaniec odprawia, i wszystko, co powiem, jest u niej na nie, tylko różne brednie z Radia Maria  przyjmuje na tak, , mąż to nie rodzina, powiada. Nie miej więc wyrzutów sumienia, że rozbijasz podstawową komórkę społeczeństwa!