JustPaste.it

Abdykacja, dezercja, spisek? Czarne chmury nad Watykanem.

Czy Watykan postawi na “młodość”? Czy jest to abdykacja pozorowana? Polski Kościół a Watykan. W który region świata tym razem zainwestuje nadchodzące konklawe… i Duch Święty?

Czy Watykan postawi na “młodość”? Czy jest to abdykacja pozorowana? Polski Kościół a Watykan. W który region świata tym razem zainwestuje nadchodzące konklawe… i Duch Święty?

 

 

"Ciemno wszędziegłucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?"

- Adam Mickiewicz - "Dziady"

 

891f54f87d9e825971a370265fdc70df.jpg

*

Moje rozważania i spekulacje na temat przyszłości Kościoła pragnałbym zacząć najświeższym nowojorskim dowcipem o byłym papieżu:

 Ostatnia wizyta fryzjera u Benedykta XVI

Na dzień przed ogłoszeniem swojej decyzji o abdykacji Benedykta XVI wypadła regularna wizyta jego ulubionego i zaufanego rzymskiego fryzjera.

Fryzjer pyta:

- Jak tam leci pontyfikat?

- W porządku.

Mija kilkanaście minut.

- Kiedy Ojciec Święty ogłosi swojego wielkiego poprzednika Jana Pawła II świętym?

- Wkrótce.

Po dłuższej chwili znów pyta:

- Jak Ojciec Święty widzi przyszłość Kościoła katolickiego?         

- Wspaniale.

 Gdy po - zaskakująco szybko i sprawnie przeprowadzonych przez fryzjera - podstrzyżynach Benedykt XVI w pośpiechu, bez pożegnania wyszedł wszyscy obecni rzucili się na papieskiego cyrulika.

 -  Dlaczego męczyłeś Ojca Świętego tymi natrętnymi pytaniami?

 -  Za każdym razem gdy je zadawałem włosy jeżyły mu się na głowie i łatwiej było mi je strzyc.

 Sede Vacante

Papież abdykował... początkowy medialny szok i zamieszanie powoli przeradza się w obojetność a nawet znudzenie.

 Odchodzi fizycznie zniedolężniały i intelektualnie martwy człowiek, który już w momencie objęcia pontyfikatu kompletnie stracił kontakt z otaczająca go rzeczywistością. Starzec niezdolny do zarządzania czymkolwiek… Wątpliwym pocieszeniem może być dla katolików fakt, że na jego miejsce przyjdzie niewiele młodszy mniej lub bardziej “święty ojciec”… I wszystko potoczy się w dół tej samodestrukcyjnej spirali na podobieństwo totalitarnych ideowo jałowych wymieniających się geriakrokratów konającego sowieckiego komunizmu...

Nawet media, które ochłoneły z początkowego szoku  w swojej zdecydowanej większości przestały wypisywać nonsens o rzekomej "ODWADZE" zarządcy rozpadającego się na naszych oczach watykańskiego domku z kart. Podejrzewam, że nawet gdyby Pan Ratzinger np. popełnił samobójstwo… paradoksalnie - zgodnie z Montypythonowską regułą genialnie przedstawioną w filmie “Żywot Briana” - też okrzyczanoby go męczennikiem i bohaterem…

 Może przyczyny jego “samo-impiczmentu” są bardziej prozaiczne niż nam się wszystkim wydaje; ten bardzo pragmatyczny  Niemiec - nauczony smutnym losem swego poprzednika - chciał po prostu zachować resztki starczej godności . Nie chciał by go schorowanego, zniedołężniałego, śliniącego się, przykutego do inwalidzkiego wózka w regularnych odstępach czasu - wypychano na papieski balkon wystawiając jak nieruchomą kukłę ku uciesze rozentuzjazmowanej, żądnej tanich religijnych uniesień gawiedzi. 

Co gorsza uzmysłowiwszy sobie, że stoji po środku odziedziczonego po Wojtyle moralnego bajora - BEZ POZWOLENIA  “bezpośredniego zwierzchnika”,  w wielkim pośpiechu “zszedł z krzyża” i pozbył się wymyślnych kapelusików , pelerynek, czerwonych bucików, błyskotek i innych papieskich teatralnych akcesoriów, które w  dość kiczowaty sposób symbolizowały majestat szefa boskiego personelu naziemnego obsługującego tą coraz bardziej cuchnącą średniowieczem i trzecioświatowością stajnię Augiasza. Intuicja i tym razem go nie zawiodła: ostatecznie w młodości Josephowi Ratzingerowi nie było żal zrzucić z siebie (bardzo roztropnie i w samą porę) swojego - zaprojektowanego przez samego Hugo Bossa - mundurku Hitlerjugend, który jeszcze do wiosny 1945 roku dawał mu poczucie przynależności do "narodu wybranego ówczesnej zjednoczonej Europy".

 

"Zejście z krzyża to samowolne opuszczenie posterunku.

Duch Święty pomylił się wybierając Josepha Ratzingera papieżem."

 

 

Teoria spiskowa

W Watykańskich kuluarach krążą wychwycone przez prasę włoską pogłoski, że emerytowany kapitan żeglugi transcendentalnej Joseph Ratzinger przed opuszczeniem dziurawego (i to w kilku miejscach) i szybko tonącego watykańskiego “Titanica” - mocno trzymając w ręku ostatnie koło ratunkowe jakie znajdowało się na pokładzie - wyznaczył już swojego znacznie młodszego zastępcę... Czy rzeczywiście chce on dać szansę kardynalskiej “młodzieży” poniżej 75 roku życia?

Czy przeciążona pokładowa karuzela dla staruszków z nadwagą będzie się dalej kręcić w rytm monotonnej, paraliżujacej zdolność rozsądnego myślenia watykańskiej katarynki: chrześcijaństwo TAK – wypaczenia NIE.

A może niedoceniamy politycznych zdolności tego staruszka, któremu Opatrzność nie szczędziła przebiegłości, rezolutności i zapobiegliwości...

Rządzenie “proxy” nie jest niczym nowym. Być może "odchodzący" za kulisy wielkiej polityki papież będzie kontrolował sytuację w Watykanie za pomocą swojego... “Miedwiediewa”... Często okazuje się to bardziej wymyślną i… bezpieczniejszą metodą utrzymania władzy od wyczerpującej walki na pierwszej linii frontu w wojnie światopogladowej z laicyzujacym się XXI-wiecznym światem… a i konsekwencje porażki są mniejsze…

 Przedmurze chrześcijaństwa czy kula u nogi Watykanu?

 

 Zagadka

Jak nazywa się impreza której główną atrakcją są poćwiartowane ludzkie zwłoki?: 

a) sabat satanistów-nekrofilów 
b) uczta ludożerców 
c) spotkanie młodych katolików w Lednicy 

 *

 Nie jest żadną tajemnicą, że papieże są wybierani według klucza “teopolitycznego”. Jan Paweł II miał być cierniem w dupie komunizmu w Europie Wschodniej tymczasem Pierwszy sekretarz KPZR Gorbaczow w ciągu paru lat zrobił to co Wojtyła probówał zrobić w ciągu lat kilkunastu.  

Dziekując za ta przysługę - trochę już zapomnianemu - Gorbiemu wypadałoby się zapytać jakie były jej praktyczne cywilizacyjne konsekwencje dla Polski?... Odnoszę wrażenie, że po Watykanie staliśmy się jedynym państwem teokratycznym w Europie. Ku zgrozie większości Zachodnich katolików i watykanistów po 1989 roku polski katolicyzm przepoczwarzył się w skomercjalizowany, bezrefleksyjny religijny Disneyland, gdzie Bóg to nic innego jak Święty Mikołaj w wydaniu dla dorosłych. 

O ile modły o deszcz podczas obrad sejmu RP wywołały w Zachodnich mediach lekkie drwiny, o tyle ogłaszanie Jesusa Chrystusa Królem Polski pobiło wszelkie rekordy absurdu.
Kler w Polsce - w swojej zdecydowanej  większości - stanowią nadęci "nabożnością" bufoni i sybaryci, którzy nieziszczalnymi, pustymi obietnicami jak pasożyty wykorzystują ludzką biedę, bezradność, łatwowierność, zacofanie i przede wszystkim brak wykształcenia? Ich posługa religijna sprowadza się do zastraszania, ogłupiania i POZBAWIONEGO WSZELKICH SKRUPUŁÓW WYZYSKIWANIA dobrych, ale naiwnych ludzi, którzy ciężką pracą oszczędzają każdy grosz? Kościół katolicki w Polsce jest stojącym ponad prawem państwem w państwie? W coraz większym stopniu - kojarzy się on w Polsce z arogancją, pozerskim uduchowienim i religijnym zaślepieniem. Nie bacząc na słowa nawet łagodnej krytyki uparcie tkwi w przekonaniu o swojej moralnej i intelektualnej wyższości wynikającej z domniemanej wszechwiedzy, nieomylności i mesjanizmu, manifestowaniu fałszywej skromności, pokory, ubóstwa połączonych z demonstracyjną pogardą dla prawa i absolutnym poczuciem bezkarności .

Przywiązanie tych faryzeuszy do dóbr i przyjemności na tym ziemskim padole - przy jednoczesnej umiejętności przekonywania milionów prostych ludzi, że to prawdziwe, wieczne życie zaczyna się dopiero po ich śmierci - jest blefem godnym Nikodema Dyzmy.

"Widzieliśmy rządy despotyczne, posługujące się religią, sądząc że będzie to najsilniejszym oparciem dla władzy, wówczas wyposażono w jak największe bogactwa kapłanów kosztem nędzy ludzkiej, przyznawano im oburzające przywileje, sadzając ich nawet obok tronu, słowem, tak dalece nie poskąpiono klerowi przywilejów, dóbr i bogactw, że z tego powodu połowa narodu cierpi i jęczy w biedzie, podczas gdy on wcale nie pracując, opływa we wszystko”. (…) "kapłani zawsze będą korzystali z ciemnoty ludu, z jego przesądów i będą posługiwali się religią (bądźcie tego pewni) jak maską, pod którą kryje się hipokryzja i zbrodniczość ich poczynań” - Tadeusz Kosciuszko w liście do ks. Adama Czartoryskiego w 1814 roku

*

Tymczasem w Roku Pańskim 2013 zamiast obiecanej nam niegdyś "Drugiej Japonii" najwyraźniej zmierzamy w stronę "drugiego Iranu". Po pojawieniu się na polskim rynku religijnych samozwańczych nawiedzonych ajatollahów w postaci Natanków i Rydzyków - kompromitujących i tak już dostatecznie upokorzony i ośmieszony majestat  Polskiego Kościoła - Pan Ratzinger przestał wiązać z nim jakiekolwiek nadzieje na role duchowego przywódcy w religijnym odrodzeniu Europy Wschodniej… nie mówiąc już o reszcie starego kontynentu.

"Ojciec Rydzyk jest dyrektorem Rydzykiem i może mówić to co chce.(…) Ateiści - niech teraz siedzą cicho" - Biskup Pieronek

Zastanówmy się z kim nowy papież miałby właściwe rozmawiać? Bez ludzi z intelektualnym polotem pokroju Bonieckiego, Wiśniewskiego czy Tischnera pozostają Dziwisze, Pieronki, Neringi, Głodzie, Nycze… - bojący się już własnego cienia religijne dinozaury z mentalnością osaczonego, którzy nie są już w stanie nawiązać żadnego konstruktywnego dialogu z katolickimi reformatorami a co dopiero ze światem zewnętrznym.

Modlenie się w sejmie o deszcz, ogłaszanie Jezusa i Maryi Polską parą królewską, poroniony pomysł Pana Dziwisza o pochówku Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, cyrk na Krakowskim Przedmieściu, rozwinięty do granic obłędu relikwijny nekrofetyszyzm, demonizowanie Pani Czubaszek, Dody, Jurka Owsiaka czy wmawianie niszowemu artyście metal-rockowemu, że jest szatanem zakrawa nie tylko na farsę ale wręcz na międzynarodową kompromitację.

Panowie w sutannach z jednej strony skaczą sobie do koloratek w sprawie  Adama Darskiego (a właściwie jego artystycznego alter ego) a z drugiej rozpaczliwie zasłaniają swój religijny infantylizm listkiem figowym tzw. obrony uczuć religijnych,  swoiście interpretowanej tolerancji i politycznej poprawności.

Na dobrą sprawę każda próba Episkopatu przeciwstawiania się antyklerykalnym tendencjom w naszym społeczeństwie przy pomocy rozpaczliwego i zazwyczaj żenujacego PR-u prawie zawsze zamienia się w kolejny klasyczny strzał w stopę.

Czasami odnoszę wrażenie, że polscy ateiści/sekularyści w zasadzie nie muszą niczego robić aby osiągnąć swoje cele; wystarczy pozostawić  to skorumpowane “Towarzystwo Wzajemnej Adoracji” własnemu losowi.

Watykan nie mógł tego nie zauważyć. Najwyraźniej rozczarowany brakiem konkordatowych jakościowych sukcesów ewangelizacyjnych i zażenowany karykaturalnym, odpustowo-jarmarcznym katolicyzmem uprawianym nad Wisłą - po prostu postawił na Polsce przysłowiowy krzyżyk. Polski katolicyzm w obecnej tandetnej formie jest dla myślacych ludzi w Watykanie zabrakowanym towarem anty-eksportowym. Współczesna Europa - nawet ta przychylna cywilizacji chrześcijańskiej - nigdy tego nie kupi.

Po wcześniejszym „zejściu z krzyża” - tak przychylnego Polsce - Benedykta XVI naszym pielgrzymom odwiedzającym Watykan bardzo będzie brakować tradycyjnego przywitania "witam Waß tschiule Polacy?"

Ratzinger bezskutecznie próbował zatrzymać w religijnym biznesie Niemcy i Europę Zachodnią... efekty były wręcz odwrotne. Machina propagandowa Watykanu i sam kler  kompletnie spartaczyli robotę i to nawet bez udziału miejscowych antyklerykałów. Reszty dokonały afery pedofilskie w Belgii, Austrii a zwłaszcza Irlandii, gdzie duchowni ostatnio bardziej zajęci są studiowaniem kodeksu karnego niż pisma świętego. Myślę, że te właśnie czynniki były główną przyczyną jego dość ryzykownej… wręcz brawurowej  "dezercji"...

Krótko mowiąc w Europie Kościół Katolicki jest już spalony…

O tym jak źle się dzieje w Państwie Watykańskim świadczy poniższy testament - teraz już księdza - Josepha Ratzingera:

“Z dzisiejszego kryzysu wyłoni się Kościół, który straci wiele. Stanie się nieliczny i będzie musiał rozpocząć na nowo, mniej więcej od początku. Nie będzie już więcej w stanie mieszkać w budynkach, które zbudował w czasach dostatku. Wraz ze zmniejszeniem się liczby swoich wiernych utraci także większą część przywilejów społecznych. Rozpocznie na nowo od małych grup, od ruchów i od mniejszości, która na nowo postawi Wiarę w centrum doświadczenia. Będzie Kościołem bardziej duchowym, który nie przypisze sobie mandatu politycznego, flirtując raz z lewicą, a raz z prawicą. Będzie ubogi i stanie się Kościołem ubogich. Wtedy ludzie zobaczą tę małą trzódkę wierzących jako coś kompletnie nowego - odkryją ją jako nadzieję dla nich, odpowiedź, której zawsze w tajemnicy szukali.”

 


Ku nowym pastwiskom czyli od Watykanu do Jamasukro


Ciekawe, w jakim kierunku Nowy Ojciec Święty poprowadzi swoją trzodę?  Który kontynent na dobre wprowadzi chrześcijaństwo w XXI wiek. Który region świata okaże się dlań zbawieniem?

Osobiście uważam, że największe szanse na utrzymanie swojego niekwestionowanego moralnego autorytetu poprzez rozwój intelektualno-cywilizacyjny i prawie nieograniczone możliwości ewangelizacyjne Kościół Powszechny miałby na Czarnym Kontynencie…

Przed hierarchią kościelna z Afryki otworzyłaby się droga do kariery i wpływów co mógłby się przyczynić do integracji rosnącej z roku na rok liczby imigrantów afrykańskich w Europie. Duchownym z Afryki umożliwi to dalsze uzupełnianie kurczących się szeregów księży w laicyzujących i demograficznie starzejących się tzw. krajach rozwiniętych.

 Kontynent afrykański oprócz głównego atautu - czyli wysokiego przyrostu naturalnego - posiada również niezłą bazę materialną i infrastrukturę sakralną.

f9bb144b0bfc925ee7edda3c6d076824.jpg397927ef1972d31650c31aa061537c3f.jpg

 Bazylika Matki Boskiej Królowej Pokoju w Jamusukro - administracyjnej stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej (architektura zewnętrzna i wewnętrzna).  

Jest to największy kościół na świecie i najwyższa świątynia w Afryce wzorowana na Bazylice św. Piotra w Watykanie - owoc dalekwzroczności poprzednika Benedykta XVI. 

cd6f7177d7c1b2367379777732198910.jpg

Kierunek Afryka! Powrót ludzkości do swoich antropologicznych/ewolucyjnych korzeni. Kamień węgielny pod Bazylikę położono 10 sierpnia 1985 roku, a jej konsekrecję 10 września 1990 zaszczycił swoją obecnością "Polski Papież".

Koszty budowy świątyni szacowane są na 300 mln USD pokrył z własnej kieszeni ówczesny prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej - Félix Houphouët-Boigny. Był to niezwykły dowód wiary i poświęcenia tego wielkiego syna Kościoła katolickiego biorąc pod uwagę fakt ogromnego zadłużenia zagranicznego tego kraju oraz niskiego poziomu życia zdecydowanej większości jego mieszkańców. 

Jest to idealne miejsce na przeniesienie przedmurza Chrześcijaństwa i kontynuowania misji ewangelizacyjnej Kościoła tym bardziej, że region ten - podobnie jak Polska - leży na pograniczu cywilizacji. Największy procent  ludności stanowią Muzułmanie 38.6%, potem Chrześcijanie różnych denomonacji 32.8% (gdzie katolicy stanowią zaledwie niewielki odsetek) i miejscowi afrykańscy wyznawcy szamanizmu/animalizmu 28%. Jak widać z przytoczonej statystyki ateistów (podobnie jak w Polsce) jest zaledwie 0.6% oraz… 0% żydów i masonów.

*

“– Czego tak patrzysz? – zapytał Staś – czy myślisz, że drugi wąż
może się ukrywać w drzewie?
– Nie; Kali bać się Mzimu.
– Cóż to jest Mzimu?
– Zły duch.
– Widziałeś kiedy w życiu Mzimu?
– Nie, ale Kali słyszał okropny hałas, który Mzimu robi w chatach
czarowników.
– To jednak wasi czarownicy się go nie boją?
– Czarownicy umieją go zakląć, a potem chodzą po chatach i
mówią, że Mzimu się gniewa, więc Murzyni znoszą im banany, miód,
pombę, jaja i mięso, aby przebłagać Mzimu.
Staś ruszył ramionami.
– Widać dobrze być u was czarownikiem.”

- H.Sienkiewicz - “W Pustyni i w puszczy”

*

 

 

903c3ed0f93dcd1825a684be80022950.jpge9b929766b76038259fd4ea1900407a9.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

Warto nadmienić, że Bazylika zarządzana jest przez Ojców Pallotynów z dalekiej Polski, którzy podkreślają zaskakujące podobieństwa kulturowo-krajobrazowe tego regionu do ich rodzinnych stron. Jamasukro jest swoistą syntezą Watykanu i - tak bliskiego ich sercu - Podkarpacia.

c81350ccb17000f4c5c3e38cc9166c1c.jpg

Bazylika Matki Boskiej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu (woj. wielkopolskie)


f0b292c76ea4928779943854d10ac5c6.jpg7673c384bebeb7cfb04d757f4f0cfef9.jpg54e39cfcc435539ba1370da77a276d9f.jpg

Ten symbol chrześcijańskiego etosu i misji ewangelizacyjnej Kościoła naturalnie wtapia się w skromne otoczenie - ubóstwem i ascetyzmem - przypominające kolonie pierwszych wyznawców Chrystusa.  

 

 d5bc872fa384539a8f92b2ed9d2881ed.jpg a33138d005fb5d0784fa8f14aea234dd.jpg

Bazylika w Jamasukro jest przystanią dla poszukujących prawdziwej wiary, prawdy i odkupienia. Jest oazą pokoju, przebaczenia i chrześcijańskiej (a dokładniej mówiąc katolickiej) miłości do bliźniego (z lewej).

 Idealnie nadająca się na przyszłe centrum światowego katolicyzmu światynia strzeżona jest przez swoją własną, świetnie przygotowaną żandarmerię, wzorowaną na papieskiej Gwardii Szwajcarskiej. (z prawej)

*

STOP PRESS. Uzupełnienie z ostatniej chwli. 

Tak jak w przypadku mojego satyrycznego apelu do Herr Ratzingera (http://www.eioba.pl/a/43s1/otwarty-apel-do-herr-ratzingera-z-okazji-swiat-przesilenia-zimowego) rownież do niniejszego artykułu  życie natychmiast dopisało następny rozdział. Oto niecałe 24 godziny po jego opublikowaniu arcybiskup Hosner - jakby czytając moje nieuczesane, sowizdrzalskie myśli - wygłasza nastepujące oświadczenie:

"Kościół afrykański, młody i bardzo dynamiczny, jest nadzieją dla Kościoła powszechnego. Dzisiaj nie zdziwiłbym się, gdyby wybrany zostałby papież spoza Europy. 

Wśród kardynałów reprezentujących inne kontynenty jest kilku poważnych kandydatów z Afryki. Peter Turksona z Ghany, przewodniczący Papieskiej Rady Iustitia et Pax ma duże doświadczenie pastoralne, a przy tym jest poliglotą i gruntownie wykształconym człowiekiem". - ordynariusz warszawsko-praski abp Henryk Hoser

Zaczynam się już bać swoich własnych proroctw.


Epilog/Epitafium

 “Chrześcijaństwo, doszczętnie zużyte, przestało być źródłem zadziwienia (…), straciło zdolność wywoływania kryzysów lub zapładniania inteligencji. Nie pobudza już umysłów, nie nakłania do postawienia najbłahszego nawet pytania; niepokoje jakie wywołuje, podobnie jak proponowane przez nie odpowiedzi i rozwiązania, są rozmyte, usypiające; nie spowoduje żadnego rozdarcia przyszłości, nie wywoła żadnego dramatu. Przeżyło się: już teraz ziewamy na Krzyżu... Nie myślimy wcale o tym, by go uratować, przedłużyć jego karierę; bywa, że co najwyżej wzbudzi w nas... obojętność. Przedtem wypełniał nasze wnętrze, teraz z ledwością utrzymuje się na naszej powierzchni; wkrótce, wykluczony, dołączy do sumy naszych nieudanych doświadczeń. Spójrzcie na katedry: wytraciwszy impet, który wznosił ku górze ich masę, karleją i rozpłaszczają się; nawet ich wieże, w dawnych czasach bezczelnie celujące w niebo, uległy sile grawitacji i naśladują pokorę naszego znużenia.

Gdy przypadkiem wchodzimy do którejś z nich, dumamy o bezużyteczności wznoszonych ongiś modłów, o ogromie zmarnotrawionych tu wzruszeń i szaleństw. Niebawem zapanuje w nich pustka.” 

E. Cioran, Pokusa istnienia, tłum. K. Jarosz, Warszawa 2003, s.61.

*

Przy opracowaniu artykułu korzystałem z materiałów fotograficznych "Google Images".