Uwaga na kwiaty!
Małżeństwo to ciągła walka. Nieprzerwane manewry i podchody, tworzenie zasieków i pól minowych w nadziei na wyszarpnięcie spod okupacji, chociaż skrawka miłości. Każda ze stron latami dopracowuje strategię, by atak był skuteczniejszy. Strategie dopasowuje się do charakteru, sytuacji, aktualnych potrzeb. Swoista Ars Amandi i Ars Military.
- A kiedy ostatnio kupiłeś mi kwiaty?
- Czekoladki ci kupiłem…
- No… Jeszcze niedostatecznie gruba jestem…
- Jezu… Przestań…Kwiatki kupujesz sama. Takie, jakie ci pasują…
- No, chyba… A ja takich czekoladek nie cierpię. Rozumiesz…Nienawidzę czekolady z owocami.
- Nie wiedziałem.
- No właśnie. Nie wiedziałeś… Nie wiedziałeś, jakie słodycze lubi kobieta, z którą sypiasz od lat trzydziestu.
- Nie przesadzaj. Zaraz się okaże, że od lat trzydziestych zeszłego stulecia…
- Ciesz się, ciesz… A ja ci dziecko urodziłam…
- Mnie?
- A komu?
-….
W takim momencie mężczyzna zazwyczaj milknie. Jeśli jest rozsądny i potrafi przewidzieć dalekosiężne skutki jakichkolwiek słów wypowiedzianych niebacznie.
- A tak w ogóle, to te czekoladki kupiłeś sobie.
- Jezu. Kobieto! Co ty bredzisz.
- A co? Może nie? Lubisz takie.
- Lubię i chciałem, żeby miło było.
- A widzisz! To trzeba było jeszcze golonkę z piwem zamówić.
- Może trzeba było…
W tym oto miejscu należałoby opisać rozmarzony wzrok mężczyzny skierowany do wyobrażenia wielkiej golonki z kapustą i kufla zimnego piwa.
- I co? Sprawa załatwiona?
Wizja została przegoniona znad głowy samca.
- Jezusie, kobieto… Czego ty chcesz ode mnie?
Te słowa padają zawsze. Zawsze też po nich następuje kobiecy płacz. Płacz to broń ostateczna i najskuteczniejsza. Przy czym na mężczyznę najlepiej działa szloch i smarkanie. Delikatne pochlipywanie nie zawsze jest skuteczne. Słowa wypowiadane od tej pory toną we łzach i celowo są niewyraźne. Teraz grają uczucia, wobec których panowie zazwyczaj są bezradni.
- A ja poszłam za tobą… Z daleka od…. Wszystkich… Na to zadupie… Na to cholerne zadupie…
Przy czym, oczywiście, to wcale nie musi być prawda, a małżonkowie mogli się przenieść z Pcimia do metropolii.
- Nic od ciebie nie chcę. Nic Absolutnie nic.
Mężczyzna zazwyczaj nie wytrzymuje i próbuje objąć.
- Nie dotykaj mnie! Nie będziesz mnie już dotykał!
- Boże Święty. Przepraszam. Nie chciałem. Oddam te cholerne czekoladki z powrotem do sklepu…
Pierwsza część obrony jest najodpowiedniejsza, bo teraz samiec może tylko przepraszać, ale część druga zaprzepaszcza efekt.
- No… Taki właśnie jesteś… Nic nie rozumiesz. Nigdy nie rozumiałeś i nie będziesz rozumiał. To daremne.
Chlipanie się nieco zmniejsza, na twarzy samicy pojawia się wyraz zaciekłości w niewysłowionym bólu.
- Posłuchaj…
Tym razem próba przytulenia się powodzi.
- Pójdę i kupię ci kwiatka. Dobrze?
Strategia mężczyzny w walce z kobietą bywa żałosna.
- Nie chcę żadnego, pierdolonego kwiatka! Rozumiesz? Durniu jeden! Żadnego i nigdy!
Teraz rozpętuje się szloch, a mężczyzna zastyga w osłupieniu.
To koniec.
Strony odstępują od linii frontu, następują trzy dni ciszy, zawieszenia broni, która odpoczywa i się doskonali w procesie nieustannych zbrojeń.
Zazwyczaj po trzech dniach wszystko wraca do naturalnego porządku- kobieta gotuje i sprząta, on chodzi do pracy, nadal śpią w jednym łóżku.
Aha! – Ona nadal nie dostaje kwiatka, a on zeżarł czekoladki sam.