Lubię pisać dla dzieci, chociaż ciągle wątpię czy potrafię. Publikacje dla nich nie są tak uznawane jak te dla dorosłych, lecz gdy trafiają do podręcznika zawsze mnie cieszą
- Damianie! Zostań po lekcji proszę.
Prośba nauczyciela odbija się szumem w klasie, a nawet syknięciem rzuconym przez klasowego złośliwca:
- Będziesz miał karę, bo za mało podpowiadasz kolegom.
Kiedy chłopak zostaje w klasie sam na sam z nauczycielem, ten ostatni podchodzi bliżej, przysiada na sąsiedniej ławce przed nim i mówi:
- Jestem zachwycony twoimi postępami w matematyce Damianie. Nie chciałbyś rozwijać swojego talentu materiałem pozalekcyjnym?
Chłopak usiłuje wstać lecz nauczyciel nakazuje mu gestem, by siedział.
- Ale ja przecież jestem z domu dziecka - prawie płaczliwie odzywa się Damian.
- Wiem o tym, ale nie uważam by to była przeszkoda - z westchnieniem mówi nauczyciel. - Mam wielu uczniów, którzy ciężko pracują, chociaż rodzice wcale ich w tym nie wspierają. Jeśli tylko ty sam będziesz miał ochotę i dużo wytrwałości, to możesz osiągnąć naprawdę wspaniałe rezultaty. Widzę, że drzemie w tobie ogromny talent matematyczny, ale musisz o niego zadbać, bo nierozwijany się zmarnuje.
- Naprawdę? Myśli pan? Marzy mi się, by wziąć udział w zawodach kangura, ale za słaby jestem.
- Przygotowałem dla ciebie książkę, która powinna cię zainteresować. Spróbuj rozwiązać te zadania. Jeśli z którymś ci nie wyjdzie, to bierz się za następne. Na pewno kiedyś wpadniesz w rytm ich rozwiązywania - nauczyciel podaje Damianowi trzymaną w ręku książkę.
- Bardzo dziękuję. Na pewno będę próbował - zapewnia chłopiec.
- Najlepiej załóż sobie zeszyt, w którym będziesz rozwiązywał te zadania i po jakimś czasie możesz się do mnie zgłosić. Przejrzę je i spróbuję coś doradzić.
- Bardzo dziękuję. Tak zrobię - Damian patrzy nauczycielowi w oczy z nieukrywanym szacunkiem.
Kiedy wychodzą z sali, na korytarzu czeka już cała klasa na mającą się za chwilę rozpocząć kolejną lekcję. Damiana zaczepia kolega z ławki:
- I co? Opieprzył cię?
- Nie. Skądże. Zachęcił do rozwiązywania zadań pozalekcyjnych z tej książki - Damian pokazuje koledze nabytek.
- Coś ty? Ale ci dał roboty. Chyba nie zamierzasz studiować tej cegły?
- On mi powiedział, że jak się za to wezmę, to mogę błysnąć w kangurze - Damian mówi już mniej pewnie.
- Daj spokój. Przecież to zawody dla kujonów. Chce ci się? I dasz radę sam bez rodziców? - kolega jest bezlitosny.
- On mówi, że tak. Wierzy we mnie - odpowiada Damian ściszonym głosem.
- I ty bierzesz te bajki na serio?
Damian wraca ulicą w kierunku jego domu dziecka targany wątpliwościami jakie zasiał w nim kolega. Jednak jeszcze tego popołudnia bierze się za studiowanie książki pożyczonej od nauczyciela. Czyta kolejne zadania i wydają mu się tak trudne, że nie znajduje żadnego sposobu na ich rozwiązanie. Następnego dnia ponawia przeglądanie zadań i kiedy znowu zniechęcony brakiem pomysłów już ma dać sobie spokój, nagle wpada na to jak się zabrać za jedno z tych ostatnich. Szybko spisuje obliczenia na skrawku papieru, który ma pod ręką i zagląda do odpowiedzi. Jego rozczarowanie jest bezgraniczne. Jednak przygląda się przedstawionemu rozumowaniu i pojmuje je, a nawet mu się podoba jego elegancja i prostota. Wraca więc do czytania książki, jednak teraz częściej zagląda do objaśnień. Kiedy wpada na pomysł rozwiązania kolejnego zadania przypomina sobie o radzie nauczyciela i zaczyna szukać czystego zeszytu. Niestety wszystkie mu się skończyły, więc idzie do wychowawcy swojej grupy w domu dziecka z prośbą o nowy.
- A do czego potrzebny ci ten zeszyt? - pyta wychowawca.
- Do matematyki. Rozwiązuję zadania z książki przygotowującej do zawodów kangura - odpowiada Damian.
- Uważam, że szkoda na to twojego czasu. Lepiej ucz się przedmiotów, z którymi masz problemy, bo jeszcze nie przejdziesz do następnej klasy. Zresztą akurat skończyły mi się zeszyty w kratkę i będę je miał dopiero w przyszłym tygodniu - wychowawca pozostaje obojętny .
Damian wraca więc do pokoju i po chwili zastanowienia sięga do schowka ze swoimi oszczędnościami. Idzie do pobliskiej księgarni, nie pytając nikogo o zgodę. Kiedy wraca, błyskawicznie nakreśla rozwiązanie. Okazuje się bezbłędne. Damian jest pełen dumy i radości. Wychodzi na korytarz, gdzie widzi Martę, która uśmiecha się do niego.
- Wyglądasz jakbyś był w siódmym niebie - zauważa przyjaźnie.
- Nie uwierzysz! Udało mi się rozwiązać bardzo trudne zadanie z książki przygotowującej do zawodów kangura - Damian aż zaczerwienił się rozemocjonowany.
- Byłoby fajnie jakbyś w nim wystartował. Będę trzymała za ciebie kciuki - dziewczynka wpatruje sie w chłopca z uznaniem.
- Dzięki - Damian uśmiecha się radośnie.
Ten dzień okazuje się być zwrotnym. Zeszyt szybko zapełnia się rozwiązaniami kolejnych zadań i wkrótce Damian zanosi go nauczycielowi razem z przerobioną książką.
- Jesteś bardzo pracowity, a rozwiązania są bardzo dobre - chwali Damiana nauczyciel w kilka dni później.
Tymczasem na forum internetowym klasy Damiana trwa dyskusja na temat pogłosek o planowanym odejściu z ich szkoły dotychczasowego nauczyciela matematyki. Damian jest tym ogromnie wzburzony. Sporządza pismo z prośbą o pozostawienie nauczyciela. Pierwsze jego wersje rozpowszechnia na forum, starając się przekonać do podpisania innych. W końcu przynosi do klasy kilka jego kopii z gotowymi rubrykami na podpisy uczniów i ich rodziców. W domu dziecka zamiast do wychowawcy idzie od razu do pani dyrektor. Ta podpisuje list bez wahania, jest jednak podejrzliwa i wyciąga z Damiana historię z zeszytem. Następnego dnia jego wychowawca z domu dziecka sam przychodzi do niego i wręcza mu komplet cyrkli, mówiąc:
- A następnym razem jak będziesz potrzebował jakichś pomocy naukowych albo podpisu, to śmiało przychodź od razu do mnie.
Minęło kilka tygodni, w trakcie których Damian przeszedł w zawodach kangura na szczebel centralny. W trakcie jednej z lekcji matematyki wkracza do ich klasy sam dyrektor szkoły.
- Kierownictwo i rada pedagogiczna wzięli pod uwagę apel waszej klasy i poproszono obecnego tutaj nauczyciela matematyki, by zechciał dalej uczyć w naszej szkole...
Uczniowie przerywają dyrektorowi gromkimi brawami i okrzykami zadowolenia.
- Jeszcze nie skończyłem - odzywa się na ten wybuch karcąco. - Chciałem też dodać, że w tej decyzji utwierdziły nas sukcesy w konkursie kangura jednego z tu obecnych uczniów.
Po lekcji Damian podchodzi do nauczyciela i prosi o chwilę rozmowy.
- Wie pan, że pojadę na zagraniczną wycieczkę jako nagrodę w kangurze? - zwraca się do nauczyciela kiedy znajdują się już sami.
- Tak. Gratuluję.
- Nie wiem czy mógłbym prosić… - zaczyna niepewnie. - Ale chciałbym, żeby pan był moim opiekunem na tej wycieczce.
- To dla mnie zaszczyt. Zgadzam się z przyjemnością.
- Jest pan moim prawdziwym przyjacielem. - Damian cieszy się, że nauczyciel się zgodził.
- Ty też. Przecież wiem kto był moim adwokatem - nauczyciel mruga do niego z uśmiechem.