JustPaste.it

Rozmawiaj o łóżku

Pozornie jest tak: łóżko, a szczególnie ekscentryczne łóżkowe pragnienia, to nie są rzeczy, o których się rozmawia.

Pozornie jest tak: łóżko, a szczególnie ekscentryczne łóżkowe pragnienia, to nie są rzeczy, o których się rozmawia.

 

Pozornie jest tak: łóżko, a szczególnie ekscentryczne łóżkowe pragnienia, to nie są rzeczy, o których się rozmawia. To, co wykracza poza normę, powinniśmy załatwić sami ze sobą: w mrocznych fantazjach, w samotnych chwilach rozkoszy, o których się zapomina. Dzielimy swój seks na dzienny i nocny: w tym pierwszym jesteśmy świetnymi partnerami, którzy starają się jak najlepiej wpasować w oczekiwania drugiej strony, a także społeczeństwa, w tym drugim dajemy upust swoim mrocznym żądzom, o których nie chcemy mówić wprost. Zresztą, o seksie nie powinno rozmawiać się w ogóle,  bo o tym się nie gada, tylko przechodzi się od razu do rzeczy.

4955f28a2a28926db23f4918b640e021.jpg

Oczywiście, taki podział jest krzywdzący. Czy swoje prawdziwe erotyczne Ja możemy tylko wyrazić w samotności, w poczuciu winy? Czemu wstydzimy się i postrzegamy jako zboczone wszystko, co choć trochę wykracza poza normę, przedstawianą w masowym kinie i lifestyle’owych pismach?

Cóż, masz prawo do tego, by masaż stóp Cię irytował, świeczki zapachowe drażniły, a wspólna kąpiel wydawała się idiotycznym marnotrawstwem czasu bądź przekroczeniem granic Twojej intymności. Nie trzeba być też przywiązanym do idei wspólnego zasypiania w śnieżnobiałej pościeli.

Idźmy więc o krok dalej: masz prawo pragnąć rzeczy i doznań niestandardowych. A teraz cały witz polega na tym, by potrafić o tym porozmawiać ze swoim partnerem. Tutaj zaczynają się schody: boimy się osądzenia, wyśmiania, niezrozumienia, opuszczenia. A także tego, że partner pomyśli, że skoro zgłaszamy jakieś uwagi do życia erotycznego, to znaczy, że do tej pory było ono niesatysfakcjonujące. Boimy się postawienia pod trybunałem miłości („Ale to dotąd ci się nie podobało? Co robię źle?”) albo pod trybunałem rozumu („Przecież to jest głupie/niepoważne/po co”). Mamy drugą tradycję wypierania ze wspólnego życia wszystkiego, co jest naddatkowe i niesystemowe. Cała rzecz w tym, by nauczyć się na nowo przeżywać to we dwoje.

ba781c6c27010d94bee736229a7b7f08.jpg

Jak więc szukać języka do opowiadania o tym? Jak komunikować swoje potrzeby, by nie ranić w żaden sposób bliskiej osoby? Trzeba zacząć od fundamentalnego rozpoznania: aby kochać kogoś, musisz najpierw kochać siebie. Dopiero z perspektywy głębokiego szacunku dla siebie możesz stworzyć taką podstawę pod relację, w której dwie strony będą dla siebie nawzajem równie ważne. Jeśli chcesz kochać kogoś bez miłości własnej, kończysz jedynie na poczuciu winy i zawłaszczaniu. Relację trzeba pod tym kątem nieustannie monitorować i sprawdzać: czy wciąż jesteśmy dla siebie nawzajem równouprawnionymi podmiotami? Pomocne w tym jest bardzo proste ćwiczenie: spróbuj przez chwilę popatrzeć na siebie i swojego partnera z góry, jak antropolog. Jesteście w sklepie: zobacz, jak się zachowują (czy rozdzielają się, czy oglądają towary razem), kto częściej decyduje, jakich argumentów używają, kto płaci, w jakiej odległości od siebie są ich ciała, jak często na siebie patrzą, czy się uśmiechają, ile do siebie mówią, jakie komunikaty wymieniają. Dobrze jest wykonać to ćwiczenie czasem, kiedy jesteście z grupą znajomych, i porównać pewne normy komunikacyjne z innymi.

 

I opowiedz o swoich wrażeniach partnerowi. W przeciwnym wypadku nie ma to sensu. Wypracujcie sobie rytuały rozmowy. Zazwyczaj myślimy: „nie ma co gadać, trzeba przejść do rzeczy”. To znaczy do działania. Ale nie ma co się tak spieszyć. Od tego, czy nauczyciel się oboje inwestować w poprawianie jakości swojego związku zależy, czy będziecie w stanie przetrwać okres, kiedy napotkacie trudności.

Oglądajcie razem filmy. Tak, TE też. Zobaczcie, jak reagujecie na różne rozwiązania. Czytajcie razem książki. Tak, poradniki erotyczne (na przykład świetną rozmowę Wanat i Depki o perwersji).  Nie jest tak, że gadanie rujnuje całą magię. Że seks musi być spontaniczny i w żadnym wypadku nie wyuczony. Przeciwnie. Dopiero rozmowa i świadomy wysiłek w podnoszenie jakości związku uczynią Was prawdziwie szczęśliwymi razem.