JustPaste.it

"Prawdziwe anioły" czy "przegrani"?

Kim są bracia podejrzani o zamach w Bostonie, Co skłoniło ich do przygotowania i zrealizowania terrorystycznego zamachu?

Kim są bracia podejrzani o zamach w Bostonie, Co skłoniło ich do przygotowania i zrealizowania terrorystycznego zamachu?

 

34981032735711ab1850100af33a75bd.jpg

Podejrzanymi o dokonanie zamachu bombowego podczas maratonu w Bostonie, gdy zginęły trzy osoby, a ponad 180 zostało rannych, to dwaj bracia: 26-letni Tamerlan i 19-letni Dżochar Carnajewowie. Starszy zginął podczas wymiany ognia z policją w nocy z czwartku na piątek. Młodszy uciekł uprowadzonym samochodem, zostawiając ciało brata. To jego w piątek szukali uzbrojeni funkcjonariusze policji.

Jeden z podejrzanych o zamach na maraton w Bostonie zginął w policyjnej obławie.

"Jestem w szoku. Żartowałam z nim"
Sąsiedzi, koledzy i koleżanki ze szkoły prześcigają się w komplementach pod adresem Dżochara. W 2011 roku dostał on nawet stypendium od miasta Cambridge.
- Był normalny - mówi Lulu Emmonds, która chodziła z nim do klasy w liceum w Cambridge pod Bostonem. - Nie miał bliskich przyjaciół, ale dla wszystkich był sympatyczny. Jestem w szoku. Siedziałam obok niego. Żartowałam z nim. Śmiałam się z nim. To jest wariactwo.
- Jeśliby ktoś mnie zapytał, jaki był, to powiedziałbym: złoty chłopak - mówi nauczyciel Larry Aaronson. - Był zawsze uprzejmy i uczynny. Nigdy nie sprawiał nam żadnych kłopotów. Świetny sportowiec.
Aaronson, rozmawiając z dziennikarzami "Boston Globe", zreflektował się, że jego słowa brzmią jak parodia wypowiedzi sąsiada jakiegoś strasznego mordercy, ale stwierdził: - Nic na to nie poradzę. Taki właśnie był.

Więcej informacji o młodszym z podejrzanych podaje Agencja Reutera, powołując się na stronę młodszego z braci na rosyjskim portalu społecznościowym VK. Dżochar pisze o sobie, że jest absolwentem szkoły Cambridge Rindge z 2011 i publicznej Szkoły Łacińskiej w Cambridge. Podaje też, że do szkoły podstawowej chodził w Machaczkale, stolicy Dagestanu, który graniczy z Czeczenią. Jako znane języki podaje angielski, rosyjski i czeczeński. W polu światopogląd wpisał "islam", a "osobistych priorytetach": kariera i pieniądze - podaje Reuters. Na stronie zamieszczał linki do stron z treściami islamistycznymi oraz witryn wzywających do niepodległości Czeczenii. Są też dowcipy dotyczące mniejszości etnicznych Rosji.
Na Twitterze o miłości i prawdzie
Na koncie na Twitterze, które ma - według znajomych - należeć do Dżochara, w poniedziałek po godz. 20 (kilka godzin po zamachu na mecie maratonu) pojawił się wpis z cytatem z piosenki "Nie ma miłości w sercu miasta, bądźcie ostrożni, ludzie". Jak przytacza CNN, we wtorek tuż po północy na tym samym profilu na Twitterze napisano: "Są ludzie, którzy znają prawdę, ale pozostają w milczeniu, i są ludzie, którzy mówią prawdę, ale ich nie słyszymy, bo są mniejszością".
Serwis internetowy CNN podaje, że najnowsza wiadomość pochodzi ze środy i jest tzw. retweetem wpisu Mufti Ismaila Menka, przedstawiającego siebie jako muzułmańskiego nauczyciela: "Postawa może odebrać twoje piękno niezależnie od tego, jak dobrze wyglądasz, lub może podkreślić twoje piękno, czyniąc cię wielbionym".Starszy z braci, Tamerlan, był uzdolnionym bokserem w kategorii ciężkiej. Brał udział w narodowym amerykańskim programie dla młodych pięściarzy "Złote Rękawice" i miał nawet nadzieję, że będzie reprezentował USA na olimpiadzie. Jak podaje Reuters, w sieci można znaleźć jego fotoesej "Będę boksował dla paszportu". Są tam zdjęcia Tamerlana z treningu bokserskiego, a także fotografie z dziewczyną i jego mercedesem. "Nie mam ani jednego amerykańskiego przyjaciela. Nie rozumiem ich" - brzmi podpis - cytat z Tamerlana pod jedną z fotografii.

Znajdujący się w Rosji ojciec braci - Aznor Carnajew - w wywiadzie dla Bloomberg TV powiedział, że Tamerlan był żonaty i miał trzyletnie dziecko.

"Tutaj ludzie nie kontrolują swoich popędów"

Obaj bracia legalnie żyli w USA od ponad pięciu lat (być może uzyskali azyl polityczny). Mieszkali przy ulicy Norfolk w Cambridge. Pierwszym sygnałem, wcześniej zupełnie zlekceważonym, że coś było jednak nie tak, były rozmowy podczas sesji fotograficznej, którą zrobił Tamerlanowi - jako obiecującemu bokserowi - jego szkolny kolega Johannes Hirn. W tamtych czasach Tamerlan nie pił alkoholu i nie palił - jako dobry muzułmanin. Miał dziewczynę (o włoskich i portugalskich korzeniach), która przeszła na islam. Mówił Hirnowi: - Nie mam ani jednego przyjaciela w Ameryce, bo nie rozumiem Amerykanów. Tutaj nie ma już żadnych wartości. Ludzie nie kontrolują swoich popędów.

Bracia są z pochodzenia Czeczenami, ale zanim przyjechali do USA, przez kilka lat żyli z bliskimi w Kazachstanie. Ojciec mówił agencji AP, że Dżochar to "prawdziwy anioł": - Jest takim inteligentnym chłopcem. Miał przyjechać do nas na wakacje.

"Nienawidzili wszystkich"

Mediom udało się także dotrzeć do wuja podejrzanych Rusłana Carnajewa, który mieszka w Montgomery Village w stanie Maryland. W piątek wystąpił przed swoim domem i odpowiedział na pytania reporterów. Jak przyznał, nie widział młodych krewniaków od czasu złożonej im wizyty w grudniu 2005 r.

Carnajew stwierdził, że jego bratankowie mieli problem z adaptacją w USA i skończyli "nienawidząc wszystkich". Na pytanie o to, co jego zdaniem mogło skłonić młodych mężczyzn do zamachu, odpowiedział: "Bycie przegranymi, nienawiść do tych, którzy byli w stanie się osiedlić. To jedyne powody, jakie przychodzą mi do głowy. Wszystko inne, wszystko związane z religią, z islamem, to oszustwo, to jest fałszywe". Podczas spotkania z mediami Rusłan Carnajew zaapelował też, by przebywający na wolności podejrzany poddał się i prosił o wybaczenie. - [ Dżochar] zhańbił naszą rodzinę. Zhańbił całą społeczność czeczeńską." - dodał w emocjach.

Stwierdził też, że 7-8 lat temu starszy z braci stał się zagorzałym muzułmaninem. Wcześniej w wywiadzie telefonicznym dla Associated Press Carnajew przyznał, że nie był zupełnie zszokowany, kiedy dowiedział się, że Tamerlan jest jednym z podejrzanych o zamach. - Ale jeśli chodzi o młodszego, to zupełnie inna sprawa - dodał.- Jeśli ktoś miał doprowadzić do radykalizacji ich poglądów... to nie mój brat, który niedawno znów wrócił do Rosji. Który spędził życie, przynosząc chleb na stół i naprawiając samochody - mówił Rusłan Carnajew.

Wuj podejrzanych złożył też kondolencje bliskim ofiar zamachu: - Dzielimy z nimi smutek. Jestem gotów się z nimi spotkać. Jestem gotowy, by się przed nimi pokłonić, uklęknąć przed nimi i prosić o wybaczenie.

Po trwającej dobę obławie policja schwytała w piątek wieczorem czasu lokalnego (przed 3 czasu polskiego), drugiego z braci podejrzanego o poniedziałkowe zamachy bombowe na maraton w Bostonie. Ukrywał się na łódce stojącej w ogrodzie jednego z domów na przedmieściach Bostonu. Jest poważnie ranny, ale żyje. Prezydent Obama: - Zamknęliśmy ważny rozdział tej tragedii. Ale wiele pytań wymaga wciąż odpowiedzi.

 

Źródło: wyborcza