JustPaste.it

dylematy

Dojrzewam a nie chce - najchętniej zniknęła bym za maminą spódnicą...

Dojrzewam a nie chce - najchętniej zniknęła bym za maminą spódnicą...

 

Nie lubię tego uczucia. Wiesz, że wszystko się zmienia - widzisz jak pozostały czas względnej beztroski przecieka Ci przez palce. Wtedy siadasz i zaczynasz się zastanawiać jak to będzie dalej.

 

Wiem, że znajomy i czule bliski etap mojej burzliwej młodości odchodzi już na zawsze. Tak, beztroska i brak zobowiązań ucieka dzikim pędem. Od teraz już zawsze będę się o kogoś martwić. Będę miała kogoś o kim będę myśleć. Macierzyństwo - coś czego jeszcze nie rozumiem. Rozumiem miłość - bo kocham, rozumiem troskę - bo dbam o innych. Ale tego połączenia i fenomenu matczynej miłości jeszcze nie zdołałam ogarnąć. Przyjdzie - co to to napewno. Przyjdzie jak nareszcie przyszła wiosna, jak przychodzi pełnia księżyca (a tak na marginesie wczorajsze zaćmienie to było coś), jak przychodzi nowy etap w życiu. Przyjdzie samo bez mojej ingerencji.

Czuję się taka niepewna, roztrzęsiona i nie gotowa- a czekam i już się doczekać tego małego człowieka nie mogę. Chce go zobaczyć, utulić, mieć już blisko i wiedzieć, że już nie stracę go z oczu. Chcę zobaczyć mojego syna i powiedzieć mu coś czego mówić nie powinnam - że boje się tak samo jak on. Bo to tak jakbym się rodziła jeszcze raz, inna.