JustPaste.it

Życie w Korei

Nic tak nie mówi prawdy o danym kraju jak życie codzienne.

Nic tak nie mówi prawdy o danym kraju jak życie codzienne.

 

Wielkie mity narodowe, oficjalne komunikaty – to wszystko wyznacza jedynie fasadę, za którą kryje się trudna prawda, nierzadko prawie niemożliwa do ostatecznego rozszyfrowania.

Dlatego warto czytać wyznania obcokrajowców, którzy spędzili kilka lat w innym kraju. O naszym kraju bardzo dużo mówią teksty Steffena Möllera (co ciekawe, jego książka o Polsce ukazała się w różnych wersjach w Niemczech i w Polsce) czy wypowiedzi Briana Scotta.

Obcokrajowiec, który mieszka już długo w innym kraju, ma  świetną perspektywę: jest jednocześnie zawsze „nie stąd”, więc jest bardziej wrażliwy na różnice, na odmienności narodowe, na drobne zwyczaje, które dla mieszkańców rodowitych są całkowicie przezroczyste, a więc niewidoczne. Z drugiej strony długi pobyt w kraju mu pozwolił już sporo zrozumieć z jego historii, obyczajowości, zasad życia społecznego. Obcokrajowiec zakorzeniony, który jest zawsze trochę „w” i trochę „poza” jest najlepszym przewodnikiem po nieznanych ścieżkach antropologii porównawczej ;)

ad1671e997cb00aae87795c62ddf9208.jpg 

Z tych powodów warto zwrócić uwagę na świetną twórczość Anny Sawińskiej, która zarówno na swoim blogu, jak i w książce „W Korei”, wykonuje kawał dobrej pracy dla przybliżenia Polakom odległej mentalności Koreańczyków.

Sawińska wyjechała do Korei Południowej w ramach stypendium, po czym postanowiła tam już zostać. Znalazła ukochanego i spełnia się zarówno w związku, jak i w pracy oraz w pisarstwie, blogowym i książkowym (już planuje kolejną pozycję!). Jej książka stanowi pamiętnik niesamowitej przygody, której źródłem jest trochę przypadek: oferta stypendium nijak się ma do zawodowych i życiowych planów Sawińskiej, ale odrzucić taką propozycję i możliwość wspaniałej podróży wydaje się grzechem. I tak, stosunkowo niewinnie, zaczyna się podróż.

 

Anna pozostaje wrażliwą obserwatorką codziennego życia Koreańczyków. Bada na przykład zachowania Koreańskich kobiet, których praktyki pozostają zagadką, zdają się one bowiem zachowywać w sposób albo obłudny, albo schizofreniczny. Przy mężczyznach zachowują się jak zabiedzone i kruche sierotki: usta w ciup, oczy spuszczone, nerwowy chichot – obraz wcielonej niewinności. Zaś przy innych kobietach wychodzą z nich istne diablice, gotowe do oszczerstw, plotek i operowania naprawdę niskimi narzędziami, byle tylko wspiąć się na wyższy szczebel w hierarchii – zawodowej, towarzyskiej… Sawicka nie opisuje jedynie tego, co ją w Korei zachwyca (mąż, kotka, sauna, muzyka pansori, pragmatyzm, poziom usług, transport publiczny, jedzenie, góry,  LeeSsang, Yoon Mi Rea, Kim Ki Duk, jednolity podatek dochodowy 15%  dla obcokrajowców…), ale też przedstawia to, co trudne, niewygodnie odmienne czy zastanawiające w jej Koreańskiej codzienności.

A bez wątpienia najbardziej energetyczne są momenty, kiedy Anna chce zarazić Koreańczyków Polską. Np. kiedy prowadziła rozmowy kwalifikacyjne i była zmęczona wysłuchiwaniem wciąż tych samych, szablonowych formułek, radykalnie odwróciła cały tok rekrutacji, prosząc o spontaniczne wypowiedzi na temat najważniejszych osiągnięć swoich interlokutorów. W efekcie zobaczyła pod formalistycznym uniformem tysiące fascynujących historii: o chłopcu, który remontował motelik swoich rodziców, o czyszczeniu toalet w Australii, by móc pozwolić sobie na dwa miesiące zwiedzania, o maratonach, odbudowie Haiti po tsunami, pływanie własnoręcznie wykonana łodzią skonstruowaną z kartonów po mleku…

Sawińska ma też dużo dystansu do siebie, na przykład opowiadając o swoich przygodach z koreańskimi fryzjerami. W efekcie przedstawia piękną, intensywną i przejmującą opowieść, plastycznie przedstawiając odległy świat Korei.