JustPaste.it

Jest taka dzielnica w Warszawie...

Od dawna nie miałam okazji odwiedzenia warszawskiej Pragi. Szczerze - nie sądziłam też, żeby było po co.

Od dawna nie miałam okazji odwiedzenia warszawskiej Pragi. Szczerze - nie sądziłam też, żeby było po co.

 

Źródło: FlickrAż do dnia, kiedy zostałam przewodnikiem po Warszawie dla bardzo wymagającej grupy znajomych, którzy nie chcieli zwiedzać ani Zamku Królewskiego ani Muzeum Narodowego. Prosili mnie o pokazanie Warszawy, która ich zachwyci. Moje poszukiwania skierowały mnie w końcu właśnie w to miejsce...

Jako licencjonowany przewodnik wycieczek zagranicznych zabrałam się do tego zadania na poważnie. Co pokazać w Warszawie, co byłoby niepowtarzalne i niebanalne? Jednym z tych miejsc - prawdziwym strzałem w dziesiątkę - okazała się właśnie Praga. Wybraliśmy się tam na rowerach. Ja na swoim, a  moi znajomi wypożyczyli rowery z Veturilo. Zanim przenieśliśmy się na Pragę, po drodze zatrzymaliśmy się na moście Świętokrzyskim, by podziwiać obie strony Warszawy jednocześnie. Potem odbyliśmy rajd „dzikimi” ścieżkami rowerowymi wzdłuż Wisły.

Zatrzymaliśmy się na jednej z plaż, które według National Geographic są jednymi z najpiękniejszych miejskich plaż w całej Europie. Trudno nam było się wyrwać dalej!

Rok 2013 to na warszawskiej Pradze czas wielkich zmian (to czytałam zanim zabrałam znajomych w podróż), które wprowadzą tę dzielnicę na mapę najciekawszych stołecznych miejsc, o czym zaraz miałam się przekonać na własnej skórze. W tej chwili jeszcze trwają prace nad budową drugiej linii metra, ale i tak najlepszym środkiem do zwiedzania tej dzielnicy (i do transportu z centrum) są rowery lub... własne nogi.

Pragę pamiętam z dzieciństwa, kiedy to jeździłam z mamą na pyzy ze skwarkami podawane prosto ze słoika, które były sprzedawane na Bazarze Różyckiego. Od tamtej pory wiele się zmieniło, bo teraz młodzi ludzie (nie tylko wiekiem, ale i duchem) świadomie wybierają Pragę, odnajdując tutaj spokój pośród pełnych wspomnień i historii domów. A to sobie cenią bardziej, aniżeli mieszkanie w anonimowych blokach na betonowych warszawskich osiedlach.

Zwiedzając ze znajomymi przepiękne kamieniczki, podwórka, ulice zbudowane z „kocich łbów” czy wspomniany wcześniej Bazar Różyckiego, który też w tej chwili przechodzi swoją metamorfozę, dało się poczuć, że jesteśmy w miejscu, które w największym stopniu przetrwało wojenną zawieruchę. Praga może poszczycić się największą liczbą ocalałych budynków z czasów sprzed drugiej wojny światowej. Dzięki temu tak przyciąga swoją magią. Wszystko wskazuje na to, że właśnie zaczyna się jej nowe życie. Odkrywają to nie tylko Warszawiacy, ale i turyści spacerujący z alternatywnymi przewodnikami po stolicy.

Jeżdżąc po praskich uliczkach, ciągle odczuwając niedosyt wrażeń, odwiedziliśmy jedną z najciekawszych inwestycji powstających w stolicy i największych (oczywiście po budowie nowej nitki metra) na prawym brzegu Wisły - Centrum Praskie Koneser, które niedługo stanie się prawdziwym sercem rodzącej się na nowo dzielnicy. W Koneserze byłam dwukrotnie - przy okazji imprezy branżowej, a także za sprawą undergroundowego teatru, który wystawiał sztuki młodych dramatopisarzy w piwnicach fabrycznych.

Jednak spacerując po terenie Konesera odkryłam, że to miejsce zmieniło się niemalże nie do poznania! Byłam ciekawa, w którą stronę zmierza idea przekształcenia Konesera, który został wybudowany na potrzeby wytwórni wódek. Po powrocie do domu doczytałam, że na tym terenie powstaje kompleks usługowo-kulturalno-biznesowy i mieszkalny (lofty). W Koneserze cyklicznie już teraz odbywają się jarmarki, wydarzenia kulturalne czy wystawy. Jest to idealne miejsce do tego typu działań. Rewitalizowany obszar pofabryczny przekształca się we wzorowany na światowych modelach architektonicznych kompleks.

Od kilku lat na Pradze trwa również moda na otwieranie barów, kawiarni, bezpretensjonalnych restauracyjek, galerii czy pracowni artystycznych. Stare kamienice czy opuszczone ściany są pokrywane nowoczesnymi muralami, które już teraz są wyróżnikiem tego miejsca na mapie Warszawy. To też wśród moich znajomych wzbudziło podziw.

Mieszkańcy Pragi i ciekawscy z „lewego brzegu” wypełniają kawiarenki na Ząbkowskiej i to nie tylko w czasie weekendów. Gdy zmachani całodzienną wycieczką zechcieliśmy usiąść, zajęło nam chwilę znalezienie jakiegoś wolnego stolika! Rozmawiając z osobami pracującymi w jednym z barów dowiedziałam się, że z każdym miesiącem przybywa nowych lokali tworzonych przez ludzi z pasją.

Jestem przekonana, że tego lata będę nieraz wracać na nową, starą Pragę! I czuję, że niebawem ta dzielnica stanie się ulubionym miejscem spotkań wielu Warszawiaków oraz turystów!