JustPaste.it

Tusku! Musisz odejść.

dc392f724c37c0186f02e1e341b19fd3.jpgPIS przegoniło w sondażach PO. Nie jest to niespodzianka, niespodzianką jest raczej fakt, że tak późno. Formacja Kaczyńskiego ma oczywiście sporo za uszami, choćby model IV RP, ale najmłodsze pokolenie nie pamięta ani szeryfa Ziobry, ani nieobliczalnych zachowań samego Kaczyńskiego. Pamięta natomiast ACTA i to, że rząd Donalda Tuska próbował ograniczyć wolność w przestrzeni wirtualnej.

Została przekroczona pewna bariera psychologiczna, ponieważ PO przez siedem lat utrzymywała przewagę w sondażach; raz większą, raz mniejszą, ale zawsze przewagę. Nie istnieje jedna zasadnicza przyczyna tego, że ostatnio tendencje się odwróciły. Na ten fakt składają się takie czynniki jak: konflikty wewnętrzne targające Platformą, ogromne bezrobocie wśród młodych ludzi, kierowanie się politycznymi a nie merytorycznymi przesłankami w mianowaniu ministrów (stąd ich słabość), niedotrzymane obietnice wyborcze i coraz większa alienacja elity rządzącej.

Przeanalizujmy jeden konkretny przykład. Ponieważ Donald Tusk chcąc ograniczyć kontestatorskie zapędy Jarosława Gowina, z wykształcenia filozofa, zrobił go ministrem sprawiedliwości. W ten sposób upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu - spacyfikował lidera konserwatywnego skrzydła w Platformie, a jednocześnie dał do odrobienia lekcję, na zasadzie: "zobaczymy, co potrafisz". Podejrzewam, zresztą, że intencje lidera partii nie były szlachetne. Ministerstwo sprawiedliwości to przecież gorący kartofel i niejeden z prawników poparzył już sobie ręce. Przypuszczalnie więc chodziło o to, by Gowin się na tym stanowisku skompromitował. Otwarcie zawodów wydawało się misją niemożliwą. Nie był brany pod uwagę zatem (tak przypuszczam) interes państwa i społeczeństwa, ale partykularne gry partyjne. Nie dyskwalifikuje to Tuska jako polityka, ale jako męża stanu (a takie pewnie ma ambicje) - już tak.

Tymczasem Gowin okazał się nadspodziewanie sprawnym kierownikiem resortu. Jego koncepcja likwidacji sądów rejonowych jest logiczna i przemyślana. Ma rację Gowin twierdząc, że na szczeblu lokalnym tworzą się sitwy, które uniemożliwiają w zasadzie wydawanie sprawiedliwych wyroków.  I w tej sprawie kibicowałem Gowinowi! Ale ponieważ okazał się zbyt silny, ponieważ miał odwagę, by publicznie mówić rzeczy zgodne z logiką i stanem faktycznym, ale niezgodne z linią partii, musiał pożegnać się ze stanowiskiem. Pretekstem stały się, niezbyt mądre, to prawda, słowa o kupowaniu przez Niemców naszych zarodków.

I tak jest właśnie rozumiana racja stanu przez Platformę Obywatelską - polska racja stanu utożsamiona została z wolą szefa partii i rządu. Kto się wychyli, żeby powiedzieć, że Tusk się myli? Kto publicznie zdecyduje się na polityczne harakiri? Czyli na parlamentarny niebyt w następnej kadencji? Nikt, kto ma zdrowy rozsądek lub nie ma mocnej pozycji. I do tej pory tak było! Póki Platforma miała w sondażach w okolicach 40 procent, wszystkie podziały były klajstrowane. Ale w momencie, kiedy nie ma już pewności, że wejdzie się do sejmu, nawet będąc na liście - o! to zmienia postać rzeczy. Do kłopotów zewnętrznych PO doszły jeszcze problemy wewnętrzne. Schetyna, który jest świetnym graczem politycznym, czuje, że nadchodzi jego czas - i w partii, i w rządzie. Nigdy nie zapomniał Tuskowi upokorzenia, jakie spotkało go z jego strony. Teraz nadchodzi czas zemsty.

Tusk wiele mówi o rekonstrukcji rządu, ale wszyscy zdążyli już się przekonać, że tylko mówi. Wymienia ministrów wyłącznie wtedy, kiedy musi, albo gdy jest to w jego interesie. Na stanowiskach trwają więc mierni, bierni, ale wierni. A przecież nawet niefachowcy widzą, jak funkcjonują ministerstwa edukacji czy transportu. Premier mówi zatem o potrzebie wymiany pewnych ministrów, ale rzecz w tym, że najpilniejszą potrzebą jest zmiana samego szefa rządu, który żadnych reform się już nie podejmie, bo nie ma na to ani sił, ani politycznej woli.

Żeby zatem Platforma dotrwała do wyborów z wynikiem 15 - 20 procentowym w sondażach, a nie skończyć jak SLD, musi dokonać zmian wewnętrznych, co sprowadza się do wyboru nowego szefa Platformy, a w konsekwencji także nowego szefa rządu. W innym przypadku PO polegnie w wyborach, a PIS rządziło będzie samodzielnie.

autor - Jan Stasica