JustPaste.it

Kto zapłaci za udział PKW w dwudniowym szkoleniu w Moskwie.

Po wizycie w Rosji następnym państwem, które powinno odwiedzić kierownictwo PKW jest Białoruś

Po wizycie w Rosji następnym państwem, które powinno odwiedzić kierownictwo PKW jest Białoruś

 

images?q=tbn:ANd9GcROW269vpLu9O2-kkelNqyQqpgA5x8n989uF8MsUf5ayyAVIuUh     

Radio RMF podało, że kierownictwo Państwowej Komisji Wyborczej wzięło udział w dwudniowym szkoleniu w Moskwie. To kompromitacja kierownictwa PKW, która rzutuje na postrzeganie całej instytucji.

Aż trudno uwierzyć, że kierownictwo instytucji odpowiedzialnej w Polsce za przeprowadzenie wyborów dopuściło się takiej głupoty. Trudno znaleźć inne wytłumaczenie tego skandalu. Bo jeśli to nie była głupota, to może był to wyjazd po instrukcje jak skutecznie dokonywać „cudów” nad urną. Według RMF, Rosjanie stwierdzili, że spotkanie było „owocne”. Strach pomyśleć, co ta „owocność” może oznaczać dla przebiegu wyborów w Polsce. Jakich sztuczek w fałszowaniu wyborów nauczyli się od rosyjskich czarodziejów członkowie PKW? Może jeszcze rosyjscy spece od „cudów nad urną” przyjadą, żeby pilnować uczciwości polskich wyborów?

Rosyjska Centralna Komisja Wyborcza, odpowiednik PKW, znana jest na świecie, jako instytucja zależna od Putina. Wybory w Rosji są pełne fałszerstw, nadużyć. OBWE, Rada Europy po każdych wyborach zgłaszają liczne zastrzeżenia co do uczciwości wyborów Rosji. Trudno w nią uwierzyć, kiedy Putin uzyskuje 99 procentowe poparcie w Czeczenii.

Czego od takich „czarodziejów” może się uczyć kierownictwo PKW? Może się uczyć jedynie jak fałszować wybory, jak dokonywać czarodziejskich sztuczek nad urną w interesie panującej władzy. Nic dobrego od nich się nie nauczy.

 

Tym wyjazdem szefowie PKW dali kolejny argument, że przy każdych wyborach konieczne jest pilnowanie głosowania i liczenia głosów przez obywatelski Korpus Ochrony Wyborów. W każdej komisji wyborczej powinny być przynajmniej po 2 osoby, które będą pilnowały proces wyborczy od momentu otwarcia lokalu wyborczego aż do zliczenia głosów. Muszą też być gotowe na natychmiastowe reagowanie w sytuacji, kiedy dochodzi do naruszenia prawa. Muszą tak dokumentować protokoły komisji obwodowych, żeby można było przeliczyć wyniki w całym kraju.

W ostatnich latach aż nadto było przypadków w których ewidentnie dochodziło do fałszerstw wyborczych, jak choćby w polskim konsulacie w Brukseli w czasie wyborów prezydenckich w 2010 roku. Można jeszcze dodać przypadek znalezienia kilkuset wypełnionych kart wyborczych w aucie byłego komendanta policji na warszawskiej Białołęce. Co warte podkreślenia karty z wyborów na prezydenta Warszawy w 2010 roku znaleziono podczas śledztwa, w którym były komendant oskarżony jest o zabójstwo. Dodajmy do tego przypadki dużej liczby głosów nieważnych w wyborach samorządowych w 2010 roku. Wszystko to pokazuje, że można mieć wiele zastrzeżeń do prawidłowości działania PKW.

Dla szefa PKW i jego podwładnych mam propozycje. Powinni udać się do Aleksandra Łukaszenki i od niego i jego urzędników uczyć się jak liczy się głosy w wyborach. Może też jechać do afrykańskich kacyków, którzy zdobywają w wyborach po 99,99% procent głosów przy 99,99% frekwencji.

 

Może niedługo usłyszymy, że funkcjonariusze polskich służb specjalnych będą jeździć na Łubiankę, aby uczyć się od byłych funkcjonariuszy KGB, jak truć polonem przeciwników władzy. Wszak Służba Kontrwywiadu Wojskowego podpisała porozumienie o współpracy z następczynią KGB.

 

Źródło: Marcin Mastalerek