JustPaste.it

Leśniczy w szkole

A lasy wiecznie nam piosenki śpiewają...

A lasy wiecznie nam piosenki śpiewają...

 



Dubeltówka przy tablicy, a na środku klasy leśniczy opowiadał o borsukach i lisach, kukułkach i dzięciołach i czarnej czapli w mokradłach, co to godzinami stoi nieruchomo i udaje martwą. Mówił o piżmowcach i zachęcał do łowienia ich. Słuchały z otwartymi buziami, cisza jakby makiem zasiał. Nawet Jasio w nosie nie dłubał, kumał.

Zapraszał do lasu sadzić maleńkie drzewka, pachną żywicą powiedział. Przyjedziecie jutro z panem?

Tak, odpowiedziały gromko.I dalwej zachęcał.

Patrzyłem na sad, wiosna w nim spacerowała,pachniała niby usta kochanki, nad kwiatami unosiły się pszczoły i srebrno złote motylki.Założę pasiekę, na szkolnej ziemi rzepak zasieje-myslalem., o zamiarze tym powiedziałem lesniczemu, a on na to „kto ma pszczoły, to ma miód”,. pomogę w tym,-oznajmił. Na listę płacy drwala wniósł moje nazwisko, pracę za mnie inni , za drewno na opał. wykonywali , plan wyrębu lesniczemu realizowali,inkosowalem tylko gotowkę w tym połowę on zabierał i mordę w kubeł przypominał przy każdej wypłacie.A kiedyś zakomunikowal:

dzieci posadzą las ku chwale władzy ludowej, a ty pojedziesz za to na zlot przodowników pracy. ! Umowa stoi, odpowiedziałem... Trzeba umieć budować socjalizm-dodał.

Napomknął o grze w pokera z księdzem i rekinami z powiatu.Z torbami pościmy namiestnika Chrystusa, panów prokuratorów i ginekologa też. Znasz porzekadła „jedna spraw, druga sprawa” i samochód marki „warszawa”. Jedna piczka , druga picza i masz „Moskwicza”. Nie ma co żałować drani,a żyć po partyjnemu trzeba- powiedział, nalewając do szklanic jałowcówkę. Do stołu podawała jego gosposia autochtonka,corka niemieckiego gajowego, zginął pod Stalingradem. wyjasnił i dodał do tanca i rózanca, najdzie chcica, to wałzachęcał.

Na furmankach jechałem z dziecimi sadzić las , śpiewały szkolny hymn „tańcowała igła z nitką". Na leśnej polannie czekały na nas sadzonki i łopatki Leśniczy przywitał usmiechem i powiedzial
jodełka posadzona ręką dziecka , to gwóźdź do trumny zgniłego imperializmu.

Za dwadzieścia lat wyrośnie tu zielony las, będzie śpiewać piosenki o nas wiecznie , ocalą one ten dzień od zapomnienia, to czyn ku czci tysiąclecia ojczyzny, pod sztandarem PZPR podejmuje go cały kraj , chcecie w tym współzawodniczyć zapytał. Tak rozległa się chóralna odpowiedź i echem poleciała na krańce lasu.

Ku zdumieniu rodziców, szkoła została przodownikiem pracy w sadzeniu lasu, każde dziecko posadziło po pięc set drzewek. To nie prawda zauważyłem. Nie szkodzi, posadzą inni, wojsko, więźniowie. W lesie nic nie ginie odpowiedział leśniczy i podsunął listę płacy do podpisu. Zarobiłeś półtora tysiąca złotych, wypłacił jednak połowę., ucz się budować socjalizm i grać w pokera tylko frajerom o tym nie mów powiedział-.

Karta to nie siekiera drwala, trzeba główkować,poczymz tajemniczym uśmieszkiem podał kopertę i powiedział otwórz. Był tam dyplom dla mnie za zajęcie pierwszego miejsca w socjalistycznym wspołzawodnictwie pracy soraz talon na motocykl., to dobry początek na drodze do socjalizmu powiedział. No to siup za twój przyszły czerwony dziob. Stukałem się szklanicami, aż w butelce zaświeciło puste dno. Żegnając się przypominał „postaraj się wypełnić deklarację partyjną”.i w szkole wystawę: „My i nasz las” zrób. Podziwiali ją rodzice,a dzieci pisały wypracowanie o mieszkańcach lasu , chwaliły leśniczego, za poczęstunki . kolorowe ołówki i nowe podręczniki.

Mijały szybko miesiące, zycie oświatowe wsi ogniskowało się w szkole,kino objazdowe ściągało spotkania z ludźmi kultury
były wielkim wydarzeniem. Gałczyński recytował wiersze , lekarze obalali mit o bocianie, co dzieci pod strzechę przynosi.

Święto Mikołaja - była frajda na cztery fajerki . Leśniczy przywiózł jodełkę w saniach, dzieci wniosły do klasy, robiły zabawki, i wieszały na gałązkach .. Była to ostatnia z udziałem księdza choinka,.. Kolędy i inscenizacje uczniów oklaskiwano i śpiewano mnie sto lat, wiejski grajek obertasa walił i przytupywał nogą,hulanka jak w remizie strażackiej , Mikołaj workiem wymachiwał i podarki rozdawał i rózgą po tyłkach dziewuchom walił, magiczna noc pełna wrażeń , niebo srebrzyło od gwiazd, a betlejemska była wśród nas. Stoły uginały od jadła i wódki,księdza na rauszu rodzice nad ranem zawiezli na plebanię,a mnie zostawili. list od świętego Mikołaja ,po charakterze pisma poznałem,że autorem był ksiądz,radził stawić ,nie

zadawać się z ladacznicą rajoną przez leśniczego,a żenić się z cnotliwą córką sołtysa.

I co dalej , pytałem siebie ? Życie piękne, porywające, a różne drogi prowadzą do szczęścia. Miłość, pieniądze, nauka, co wybrać, by z stracony czas w więzieniu nadrobić?