JustPaste.it

Osoba ludzka jest w niebezpieczeństwie

Katecheza Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas audiencji ogólnej Drodzy bracia i siostry,

Katecheza Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas audiencji ogólnej Drodzy bracia i siostry,

 

450-253-0d8cb09e7866a3d35155c360e.jpg

Dziś chciałbym podjąć temat środowiska, jak to miałem już możliwość zrobić przy różnych okazjach.

Temat ten podpowiada mi również obchodzony dziś Światowy Dzień Ochrony Środowiska Naturalnego, promowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych, który kieruje silne przypomnienie dotyczące potrzeby eliminacji odpadów oraz podejmuje sprawę niszczenia żywności.

Kiedy mówimy o środowisku, o stworzeniu, moje myśli biegną do pierwszych stronic Biblii, do Księgi Rodzaju, gdzie jest powiedziane, że Bóg umieścił mężczyznę i kobietę na ziemi, aby ją uprawiali i doglądali (por. 2, 15).  I tu powstają  pytania: Co znaczy uprawiać i pielęgnować ziemię?

Czy naprawdę uprawiamy ziemię i troszczymy się o stworzenie?  A może je wykorzystujemy i zaniedbujemy? Czasownik „uprawiać” przypomina mi troskę rolnika o swoją ziemię, aby wydała owoc i aby ten owoc był dzielony:  ileż jest tu uwagi, pasji i poświęcenia!  Tę troskę  o stworzenie, o „uprawianie i doglądanie” go Bóg powierzył  człowiekowi nie tylko na początku historii, ale także każdemu z nas; jest to  część Jego /Bożego/ projektu; oznacza przyczyniać się do rozwoju świata z odpowiedzialnością, przekształcać go w ogród, w miejsce zamieszkania dla wszystkich. Benedykt XVI przypomniał wiele razy, że to zadanie powierzone nam przez Boga  Stwórcę wymaga, abyśmy uchwycili rytm i logikę stworzenia.

Nami jednak często kieruje pycha dominacji, posiadania, manipulowania, wykorzystywania. Nie „uprawiamy”, więc ziemi, nie szanujemy jej, nie podchodzimy do niej jako do daru danego nam za darmo, o który mielibyśmy się zatroszczyć. Tracimy postawę zadziwienia, kontemplacji, zasłuchania się w stworzenie, dlatego nie potrafimy już odczytać tego, co Benedykt XVI nazywa „rytmem historii miłości między  Bogiem a człowiekiem”.

Dlaczego tak się staje? Dlatego, że myślimy i żyjemy horyzontalnie, oddaliliśmy się od Boga, nie czytamy jego znaków. „Uprawiać i doglądać” nie obejmuje tylko naszej relacji ze środowiskiem, relacji między człowiekiem i stworzeniem, obejmuje również ludzkie relacje. Papieże mówili o „ludzkiej ekologii”, która jest ściśle związana z ekologią  środowiska.  

Żyjemy w czasach kryzysu; widzimy to w środowisku naturalnym, ale przede wszystkim widzimy to w człowieku. Osoba ludzka jest w niebezpieczeństwie: oto konieczność ekologii człowieka!

A zagrożenie jest poważne, ponieważ przyczyna  problemu nie jest powierzchowna, ale jest głęboka: to nie tylko kwestia ekonomii, ale etyki i antropologii. Kościół podkreślał to wiele razy, i wielu uznaje: tak, to jest słuszne, to  jest prawda ... ale cały system kontynuuje jak dawniej, ponieważ dominują ekonomia i system finansowy pozbawiony etyki. Tak więc kobiety i mężczyźni padają ofiarą bożków wyzysku i konsumpcji: to  jest „kultura odpadów.” Jeśli psuje się komputer, to nie jest tragedia, ale bieda,  potrzeby, dramaty tak wielu ludzi uważane są za normalne. Że niektórzy ludzie bezdomni umierają z zimna na ulicy – to już nie jest ważna wiadomość, że tak wiele dzieci nie ma możliwości kształcenia się ani też opieki zdrowotnej i cierpi głód – to nie jest ważna wiadomość.

Natomiast spadek na giełdzie o 10 punktów w niektórych miastach stanowi tragedię. W ten sposób ludzie są „odrzuceni”, jakby byli odpadami. Ta „kultura odpadów” ma tendencję do stawania się wspólną mentalnością, która zaraża wszystkich. Życie ludzkie – osoba nie jest już traktowana jako pierwszorzędna wartość, którą należy szanować i chronić, zwłaszcza jeżeli jest słaba lub niepełnosprawna, jeśli jeszcze nie jest użyteczna – jak dziecko nienarodzone, lub nie jest już potrzebna – jak  człowiek stary.

Ta kultura odpadów uczyniła nas niewrażliwymi także na marnowanie i odrzucanie żywności, co jest jeszcze bardziej niedopuszczalne, gdy w każdej części świata wiele osób i rodzin cierpi z głodu i niedożywienia. Kiedyś nasi dziadkowie byli bardzo uważni, aby nie wyrzucać nadmiaru jedzenia. Konsumpcjonizm doprowadził nas do przyzwyczajenia się do nadmiaru i do codziennego marnowania żywności, której wartości czasami nie jesteśmy już w stanie właściwie określić, a przekracza ona znacznie wartości ekonomiczne.

Zapamiętajmy jednak dobrze, że wyrzucane jedzenie jest jakby skradzione ze stołu ubogich, głodnych! Zachęcam wszystkich do refleksji na temat problemu utraty i marnowania żywności, aby ustalić sposoby i środki, które traktując poważnie rozwiązanie tego problemu, staną się drogą do solidarności i dzielenia się z najbardziej potrzebującymi.

Kilka dni temu, w święto Bożego Ciała, czytaliśmy opowiadanie o cudzie rozmnożenia chleba: Jezus karmi tłum pięcioma chlebami i dwiema rybami. Konkluzja tego fragmentu jest ważna: wszyscy jedli do sytości i zebrano dwanaście koszy ułomków (Łk 9, LT). Jezus prosi uczniów, aby nic się nie zmarnowało: żadnych odpadów! I jest ten fakt dwunastu koszy: Dlaczego dwanaście? Co to znaczy? Dwanaście to liczba pokoleń Izraela, symbolicznie reprezentuje ona cały lud. Mówi nam to, że gdy żywność jest dzielona w równy sposób, solidarnie, nikt nie jest pozbawiony tego, co konieczne, każda wspólnota może wyjść naprzeciw potrzebom najbiedniejszych.

Ekologia człowieka i ekologia środowiska idą razem. Chciałbym więc, abyśmy wszyscy poważnie potraktowali zadanie poszanowania i ochrony stworzenia, abyśmy byli uważni na  każdego człowieka i przeciwstawiali się kulturze odpadów i marnotrawstwa, by promować kulturę solidarności i spotkania.

 

Źródło: Franciszek