Gazeta dla lemingów przedstawia negatyw, który po wywołaniu zawsze staje się pozytywem. Dlatego jest cennym źródłem informacji jeżeli potrafimy w umyśle dokonać tej transformacji
Islamscy rebelianci, powiązani z radykalnymi ugrupowaniami typu Al-Nusra, walczący wspólnie przeciwko reżimowi prezydenta Bashara Al-Assada, kilka dni temu zaatakowali jedną z dzielnic miasta Aleppo. Znajdowało się tam ponad 300 chrześcijańskich rodzin.
Muzułmańscy bojownicy dokonali brutalnych gwałtów na 13 kobietach. Zgwałcono matki razem z córkami. Następnie podrzynano gardła. Ten sposób zabijania jest już w Syrii „znakiem rozpoznawczym” bojowników islamskich.
Porwano także Zohaira Davida – chrześcijanina, ojca czwórki dzieci, mimo, że ten wiózł samochodem lekarza. Medyk miał udzielić pomocy rebeliantom z Wolnej Armii Syrii w Tel Goran. Lekarz został później zastrzelony.
Warto wiedzieć, że to jeden z wielu „incydentów", które coraz częściej prowadzą do nieporozumień między Wolną Armią Syrii a bojownikami z radykalnych ugrupowaniami islamskich
ale o tym Wybiórcza nie napisze bo to niekoszerne
a co pisze!
Nacjonalistyczna międzynarodówka
W Syrii Griffin brylował. "Śmierdzi tu jak w rzeźni, a rząd [brytyjski] chce wydawać wasze podatki na uzbrajanie terrorystów, którzy dokonują takich ataków" - pisał na Twitterze z miejsca zamachu w Damaszku, gdzie w trakcie wizyty zginęło kilkanaście osób.
Polakom w Syrii towarzyszył też Włoch Roberto Fiore, szef skrajnie prawicowej partii Forza Nuova. Oskarżany o antysemityzm i poglądy faszystowskie, w latach 80. skazany na 5,5 roku więzienia za udział w terrorystycznej i faszystowskiej grupie Nuclei Armati Rivoluzionari (NAR) uciekł z kraju.
Co łączy falangistów z tuzami europejskiego nacjonalizmu? Koncepcja, że USA, a w domyśle lobby żydowskie, narzucają całemu światu swoje poglądy. I polska Falanga i włoska Forza Nuova mówią o walce z syjonizmem - tu rozpatrywanym jako wsparcie Izraela i USA dla syryjskich rebeliantów. Nacjonaliści popierają muzułmanów tam, gdzie ci walczą z Izraelem. A tam, gdzie nie walczą, pojawia się islamofobia. Traktują ich instrumentalnie.
Opowieści o zagranicznym spisku
W marcu europejscy narodowcy utworzyli specjalny Europejski Front dla Syrii. W jego ramach nacjonaliści, w tym polscy, urządzają pikiety i akcje plakatowe wspierające Asada "w walce z islamistami i globalistami". Wyprawa do Syrii świetnie się wpisuje w tę ideologię. - Życie w Damaszku toczy się zwykłym rytmem. Ludzie chodzą do restauracji, prowadzą normalne życie - chwalili europejscy narodowcy jeden przez drugiego.
Nie trzeba jechać do Syrii, by usłyszeć, że Asad trzyma się mocno. Syryjscy dyplomaci w Europie też w kółko powtarzają, że za chaos odpowiadają wyłącznie terroryści, a rząd w pełni kontroluje sytuację. Dziennikarzy zapraszają na wycieczki do Damaszku, żeby na własne oczy się przekonali, że ludzie chodzą do pracy, a sklepy są otwarte.
Wizyta "europejskich polityków", jak szumnie nazwały ją syryjskie media, to kolejny dowód, że Asad jest nie tylko okrutny, ale i sprytny. Od początku konfliktu, w którym zginęło już 93 tys. Syryjczyków, postępuje jak mistrz propagandy. Syryjczykom wmawia, że za ich nieszczęścia odpowiada zagraniczny spisek - amerykański i izraelski. A świat przekonuje, że winna jest Al-Kaida. Wie, jaki straszak działa najlepiej - Amerykanie i Europejczycy do tej pory wahają się, czy wysyłać rebeliantom broń, bojąc się, że wpadnie w ręce islamskich radykałów.
Mocne plecy okrutnika z Syrii
Okrutnik z Damaszku nie miałby tyle tupetu bez mocnych pleców. Dyplomatycznie, finansowo i zbrojnie wspiera go Rosja. Blokuje wymierzone w Asada rezolucje, wysyła mu najnowsze systemy rakiet i nie chce słyszeć o zbrojnej interwencji. Wszystko po to, by utrzymać bazę w porcie Tartus, ostatnim rosyjskim przyczółku na Morzu Śródziemnym, i resztki wpływów na Bliskim Wschodzie.
Z kolei regionalni sojusznicy Asada, Iran i libańska Partia Boga (Hezbollah), wspierają go, bo tak jak on są szyitami w zdominowanym przez sunnitów regionie.
Mimo możnych przyjaciół i niezliczonych kłamstw lista wrogów syryjskiego satrapy jest dłuższa. Źle życzą mu Amerykanie, Unia Europejska i Turcja. Także kraje arabskie, głównie za sprawą Arabii Saudyjskiej i sunnickich monarchii Zatoki, chętnie posłałyby Asada do wszystkich diabłów. Nie dlatego, że miłują wolność i demokrację, ale dlatego, że marzy im się osłabienie szyickiej osi Syria - Iran - Hezbollah.
Jeśli Asad chce mydlić oczy rodakom i światu, pokazując zjeżdżających do kraju zachodnich entuzjastów, powinien uważniej dobierać składy delegacji. Griffin nigdy nie ukrywał, że uważa wyznawany przez większość Syryjczyków i samego dyktatora islam za "wiarę niegodziwą i złą". Może i Asad jest mistrzem propagandy, ale zapraszanie do Damaszku narodowców i islamofobów świadczy o jego rosnącej desperacji.