JustPaste.it

Weźmy Warszawę w swoje ręce

Cięcia w kulturze, cięcia w sporcie, cięcia w komunikacji. To codzienność warszawiaka. Nie zapytam skąd te dziury w budżecie, bo zrobiłby mi się z tego tekst polityczny...

Cięcia w kulturze, cięcia w sporcie, cięcia w komunikacji. To codzienność warszawiaka. Nie zapytam skąd te dziury w budżecie, bo zrobiłby mi się z tego tekst polityczny...

 

... ale chcę się zastanowić, czy można by jakoś ilość tych pieniędzy spływających do miejskiej kasy zwiększyć.

I nie chodzi tu zupełnie o to, kto jest, czy kto będzie w przyszłości Prezydentem Warszawy, bo to, by w budżecie znalazło się więcej środków przyda się zawsze i z polityką nie ma nic wspólnego.

Jak to jest z tymi warszawiakami?

Dyskusję o warszawskich czy nie-warszawskich słoikach uważam za bezsensowną i obraźliwą. Ja nawet będąc warszawianką wracam z domu rodzinnego z torbą przysmaków. Można powiedzieć, że to nasze troskliwe mamy robią z nas „słoiki”. Ale sam początek tej całej akcji miał rozsądną tezę, tyle że obraźliwą, więc przekaz zniknął w późniejszych żartach. Chodzi o płacenie podatków w miejscu zamieszkania.

ed10772096028f260cce44d4e86b46ab.jpg

fot. "Warszawskie słoiki" praca, która wygrała konkurs "Neon dla Warszawy". Jak dla mnie smutna sprawa, że zamieniliśmy Syrenkę na słoik.

Wiele osób w Warszawie studiowało, założyło tu rodziny, myślę, że dziś nie wyobrażają sobie na stałe powrotu do rodzinnych miejscowości, bo ich życie związało się ze stolicą nieodwołalnie, to tu czują się jak w domu. I ich tak samo, jak warszawiaków z dziada pradziada dotyczy ten sam problem – cięcia. Brakuje przedszkoli, brakuje dróg, za to jest w nich sporo dziur. I tu wbrew pozorom rozwiązanie jest proste – płacę, więc wymagam. Smutne jest to, że miejscy urzędnicy muszą się głowić, jak tu zmusić warszawiaków do płacenia podatków w ich mieście.

Płać i wymagaj

Wiem, że to oszczędność i każdy szuka pieniędzy, gdzie może. Odpowiem też od razu, że wiem też, że te pieniądze miasto może wyrzucić w błoto, bo i tak się zdarza. Prawda jest jednak taka, że łatwiej by nam było się wtedy o różne rzeczy upominać. Skończyłyby się dla miasta argumenty – nie mamy, bo ludzie nie płacą podatków w Warszawie. Bylibyśmy siłą, która mogłaby wymagać i miała do tego w końcu podstawy.

Płacenie podatków to też myślenie przyszłościowe. W końcu nawet jeśli teraz odezwą się przeciwnicy obecnej władzy w Warszawie, to przecież nie wiemy, jaki gospodarz będzie za jakiś czas. A miasto bez względu na przynależność partyjną potrzebuje tych pieniędzy.

Warszawa metropolią

Drugi krok do pozyskiwania pieniędzy należy do Miasta, choć skorzystalibyśmy na tym wszyscy. Zróbmy z Warszawy w końcu metropolię. Zadaniem miasta jest zaplanować rozsądne Centrum, wykorzystać nową nitkę metra i zacząć planować inwestycje. To nie tak wiele, bo jeśli tylko poruszy się to koło zamachowe ono potem nakręcać się będzie samo.

Przyciągnijmy tu inwestorów. Ostatnio był w Warszawie Mark Zuckerberg i to on mnie skłonił do takich przemyśleń. Czy naprawdę przyjechał tak jak mówił jedynie z ciekawości? Dlaczego zatem wybrał Warszawę? Czy nie powinniśmy mieć w Polsce, oddziałów właśnie takich firm, jak jego? Czy w Warszawie musi być tylko oddział Facebooka, będący oddziałem z nazwy? Czy nie mogłoby tu być oddziału naprawdę? Jak choćby Google, które tu do nas zawędrowało, Cisco i podobne.

Czemu nie my?

Wymieniam firmy najnowszych technologii, bo to one są przyszłością miast. Nie firma, która pojawi się tu, bo u nas jest taniej, ludzie mogą zarabiać mniej… To zadanie miasta, by przyciągać tych, którzy nie potraktują nas, jak tanią siłę roboczą, tylko specjalistów, których poszukują w wielu krajach. A u nas tacy są, szkoda tylko, że wielu z nich pracy musiało szukać w zagranicznych oddziałach różnych firm, bo u nas takich nie ma, albo jest za mało.

By ta bajka stała się rzeczywistością wystarczy te firmy do siebie przyciągnąć. Ale nie w ten sposób, że damy im miejsce na wygonach Warszawy, albo zaoferujemy biura w Intraco czy Millenium Plaza. W Warszawie musi się wiele zmienić. Nie wolno nam stać w miejscu, bo te firmy nie stoją.

Nowoczesna przestrzeń

Na czym zatem polega w mojej opinii stawanie się metropolią? Na budowie powierzchni biurowych, które by zachęcały do bycia tutaj choćby takiego Zuckerberga. Powierzchni, które pokażą, że nie jesteśmy uboższą siostrą Europy Zachodniej.

Zmiany ruszają choć powoli. Warszawa musi ponownie uwolnić świetne lokalizacje, takie które dziś zajmują Intraco, Atrium, Millenium Plaza i wiele innych. Na naszych oczach już to się dzieje – zniknął Mecrury, już wkrótce zniknie też Ilmet. Dziś Ilmet raczej straszy niż zachwyca, a jest w samym centrum tuz przy rondzie ONZ. I to, że zmieni się wkrótce w ekologiczną wieżę o naprawdę niebanalnym wyglądzie, z biurami klasy A, z placem miejskim, punktami usługowymi a nawet skybarem – to jest właśnie nasza nadzieja na nowe firmy, o jakich mówiłem.

33eb8e804bd5ac309dea06d960c2e2b9.jpg

Fot. Odmienione oblicze ronda ONZ. Z przodu planowany wieżowiec UBS, który zastąpi stary Ilmet. Na dole planowany plac miejski. Na drugim planie wieżowiec Rondo 1

To jeden przykład, choć mam nadzieję, że wkrótce takich będzie więcej.

Czy płacenie podatków i nowi inwestorzy rozwiążą zatem problemy Warszawy? Nie wiem, ale czy są krokiem w dobrym kierunku by tak się stało? Na pewno. To znaczy, że warto ten krok wykonać.

Licencja: Creative Commons