JustPaste.it

„dla dobra ogółu”

Duński minister zataił muzułmańskie podpalenia. Dlatego nie pisze się o pedofilach, przestępstwach homoseksualnych. prowokacjach przygotowanych przez rząd!

Duński minister zataił muzułmańskie podpalenia. Dlatego nie pisze się o pedofilach, przestępstwach homoseksualnych. prowokacjach przygotowanych przez rząd!

 

mid-15858.jpg

Minister sprawiedliwości Królestwa Danii nakazał utrzymywać w tajemnicy informacje o dokonywanych przez muzułmanów podpaleniach, żeby „zwiększyć poczucie bezpieczeństwa” obywateli. Twierdzi, że robił to „dla dobra ogółu”.

 

Albertslund to zdominowane przez muzułmanów osiedle na przedmieściach Kopenhagi. W ostatnich miesiącach doszło tam do ponad 100 przypadków podpaleń. Wszystkie te przypadku policja starała się zataić przed mieszkańcami. Minister sprawiedliwości, Morten Bødskov odpowiadając na pytania członków komisji parlamentarnej, stwierdził, że służby postąpiły tak w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców – donosi serwis euroislam.pl.

 

Przez ostatnie pół roku wszystkie przypadki podpaleń dokonanych przez muzułmanów były usuwane z policyjnych raportów dobowych. Mają bowiem do nich dostęp obywatele. Bødskov wyjaśnił, że celem sporządzania raportów jest wzmacnianie poczucia bezpieczeństwa obywateli, a także zapobieganie przestępstwom dzięki zwiększeniu czujności obywateli. Dlatego właśnie, przez wzgląd na mieszkańców Albertslund, nie poinformowano ich o 100 ze 150 przypadków podpaleń, do których tam doszło.

 

Zaledwie wczoraj informowaliśmy o absurdalnych działaniach lewicowych polityków w USA, którzy zażądali cenzurowania listów gończych by… nie obrażać muzułmanów.

 

Kołobrzeg: Tłum chciał linczu. O krok od samosądu

Zabić s...wysyna, żywy stąd nie wyjdziesz! – wykrzykiwali mieszkańcy Kołobrzegu pod domem Eugeniusza P. Pedofil zgwałcił brutalnie 10-letnią dziewczynkę. Było o krok od samosądu. Policja musiała ściągnąć posiłki, a nawet straż graniczną i firmę ochroniarską, by wyprowadzić gwałciciela z domu. Inaczej zginąłby z rąk rozwścieczonego tłumu.

 
– Jak zobaczyłam tę dziewczynkę w pokrwawionych spodniach, zabieraną przez pogotowie do szpitala, powiedziałem, że trzeba ubić pedofila. Takie szumowiny nie mogą chodzić po świecie i gwałcić naszych dzieci – mówi zdenerwowany sąsiad.

 61f006b9e94dd964a43b47cd2e06864f.jpg


 

Dramat wydarzył się we wtorek. – Ten zboczeniec porwał moją córkę z podwórka, zasłonił jej ręką buzię, żeby nie krzyczała, i wciągnął do swojego domu. Tam ją rozebrał i zrobił to, co zrobił. Potem ją wypuścił zakrwawioną, grożąc, że jeśli komuś powie, to zabije ją, jej starszą siostrę i mnie – opowiada ze łzami w oczach przerażona matka dziewczynki.

– Jak wróciłam do domu po pracy i córka mi opowiedziała, co ją spotkało, natychmiast poinformowałam o tym policję. Dla takiego zboczeńca, który skrzywdził moją córkę na całe życie, powinna być tylko jedna kara! Kara śmierci – dodaje.

Bał się linczu

Gwałciciel po swoim podłym czynie zabarykadował się w domu przed policją i rozwścieczonymi sąsiadami. "Zabić s...wysyna", "żywy stąd nie wyjdziesz" – krzyczeli. Nie pozostawiali złudzeń co go czeka, jak tylko znajdzie się w zasięgu ich rąk. Policja obawiając się linczu, ściągnęła z całego miasta wszystkie patrole, straż graniczną i ochroniarzy z prywatnej firmy. Przy okrzykach i naporze mieszkańców udało im się wyprowadzić Eugeniusza P. do radiowozu, który podjechał tuż pod same drzwi klatki schodowej mężczyzny

Wykład Baumana – nieudana prowokacja?

Czemu miała służyć obecność policjantów z prewencji, kryminalnych oraz antyterrorystów na Uniwersytecie Wrocławskim podczas spotkania z Zygmuntem Baumanem? Zapewnieniu bezpieczeństwa? Być może. Jednak w sieci pojawił się film, który każe inaczej spojrzeć na tak intensywne zaangażowanie sił porządkowych.

 

Spotkanie ze służącym w KBW i współpracującym z Informacją Wojskową promotorem marksizmu Zygmuntem Baumanem zostało przerwane przez grupę narodowców, która przypomniała przemilczane fakty z życia profesora. Młodzi ludzie wznosili okrzyki adekwatne do wojskowego i komunistycznego zaangażowania osoby majora-profesora. Po przywitaniu Baumana przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza grupa kilkudziesięciu osób zaczęła gwizdać i wznosić okrzyki „Precz z komuną”, „Norymberga dla Komuny”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę” odnosząc się do stalinowskiej przeszłości naukowca.

 

Kwadrans później po interwencji policji, protestujący opuścili salę wykładową. Pojawiły się jednak kontrowersje związane z ogromem środków, jakie przygotowała policja do uspokojenia sytuacji. Funkcjonariusze mieli butle do rozpylania gazu oraz broń gładkolufową. W akcji wzięli udział antyterroryści pojawiający się głównie podczas akcji skierowanych przeciwko najgroźniejszym gangsterom.

 

Do sieci wyciekł film pod tytułem „zadyma i terror okiem blogera” nagrany telefonem komórkowym przez anonimowego internautę. Autor utrwalił komórką sceny z sali i pokój dowodzenia policji, a nawet ich rozmowy. Film każe inaczej spojrzeć na obecność sił porządkowych. Autor filmu sugeruje, że ich zadaniem być może nie było zapewnienie bezpieczeństwa Baumanowi a sprowokowanie ewentualnych protestujących do agresywnych zachowań. Jest to tym bardziej prawdopodobne, iż internauta przez nikogo nie indagowany swobodnie poruszał się między zaangażowanymi siłami porządkowymi, które nie reagowały na jego obecność.

 

Źródło: "Rzeczpospolita"/youtube.com

Read more: http://www.pch24.pl/wyklad-baumana---nieudana-prowokacja-,15862,i.html#ixzz2XIlEZRRD

1365851136-zyfwjv-600.jpg

Pedofil prowadził dom dziecka we wsi Szropy koło Malborka

Mariusz Z. zamiast opiekować się dziećmi, krzywdził je. W swoim komputerze przez lata zgromadził tysiące zdjęć nagich maluchów. Co gorsza, we wsi Szropy koło Malborka prowadził rodzinny dom dziecka. Pół roku temu na jego trop wpadli policjanci z Wrocławia.

 Do Sądu Rejonowego w Malborku właśnie wpłynął akt oskarżenia przeciwko pedofilowi – zgodnie z nim nie tylko gromadził dziecięcą pornografię, ale także miał molestować 12-letnią dziewczynkę.


Ta sprawa wstrząsnęła maleńką wioską na Pomorzu. Nikt nie przypuszczał, że człowiek, który wspólnie z żoną od niemal dwóch lat prowadził rodzinny dom dziecka, okaże się pedofilem.

Pornografię gromadził przez co najmniej siedem lat i doskonale się z tym krył. Przez wiele lat, jeszcze zanim zaczął prowadzić dom dziecka, był szanowanym nauczycielem. Razem z żoną pracował w szkole podstawowej w Dąbrówce Malborskiej. Ona była dyrektorką, on nauczycielem informatyki. Udzielali się społecznie. Mariusz Z. nawet kandydował na radnego.

Kiedy placówkę zlikwidowano, małżeństwo szybko znalazło nową posadę. Bez problemu dostali zgodę na prowadzenie rodzinnego domu dziecka. Pod opieką mieli sześcioro dzieci w wieku od 15 do 18 lat. Mariusz Z. nie wzbudzał podejrzeń.

Okrutna prawda wyszła na jaw pod koniec listopada zeszłego roku. Wtedy do domu państwa Z. wkroczyli funkcjonariusze CBŚ ze Śląska. Mariusz Z. trafił za kratki. W jego komputerze były zdjęcia nagich dzieci, dziewczynek i chłopców, którzy nie mieli jeszcze 15 lat.

– Oskarżamy go o dwa przestępstwa – informuje Anna Zimoląg z wrocławskiej prokuratury. – Pierwsze dotyczy dwukrotnego dopuszczenia się innej czynności seksualnej wobec 12-letniej dziewczynki, a drugie pobierania z internetu i przechowywania na komputerze zdjęć pornograficznych dzieci poniżej 15 lat. Grozi mu kara od 2 do 12 lat więzienia.

Fiskus wszechwładny – zrujnowany rolnik popełnił samobójstwo

Data publikacji: 2013-06-26 07:05
 

W liście pożegnalnym Jan Gródek napisał, że do jego śmierci przyczyniła się Kontrola Skarbowa. Potem popełnił samobójstwo.

 

„Do mojej śmierci pośrednio przyczyniła się kontrola Urzędu Kontroli Skarbowej (...) Naliczyła podatek dochodowy od gruntów w Mysłakowicach, które nabyłem w celu prowadzenia gospodarstwa rolnego, a nie w celach handlowych” – czytamy w datowanym na 28 maja 2013 r. liście pożegnalnym Jana Gródka.

 

Fiskus, mimo, że Gródek uzyskał zapewnienie, iż za kupioną do celów rolniczych ziemię, nie będzie musiał płacić podatku, nasłał na rolnika kontrolę. Uznał, że sprzedaż ziemi była dokonywana na cele nierolnicze i naliczył zaległości. Domagał się 700 tys. zł należności głównej i 500 tys. odsetek. Oprócz wysokości tych kwot zastanawia czas podjęcia kontroli, która odbywa się tuż przed 5-letnim okresem przedawnienia. Przedsiębiorcy często to zjawisko nazywają „hodowaniem odsetek”.

 

Syn Jan Gródka, Patryk opowiedział „Rzeczpospolitej”, że Urząd Kontroli Skarbowej działał bardzo szybko. Wyczyścił rolnikowi konta, zajął 7 gruntów i kilka nieruchomości. Szybko też do pracy zabrał się komornik. Zajęcie gruntów przed okresem zbiorów było wyrokiem dla przyszłości gospodarstwa Gródka. Wszechwładność fiskusa doprowadziła gospodarza do dramatycznej decyzji o samobójczej śmierci.

Źródło: rp.pl

Read more: http://www.pch24.pl/fiskus-wszechwladny---zrujnowany-rolnik-popelnil-samobojstwo,15859,i.html#ixzz2XIrDQrxZ

 

 

 

Źródło: pch24