JustPaste.it

Jak lewica atakowała socjobiologię i badania nad bliźniętami

Badania nad ludzką naturą wzbudzałyby kontrowersje w każdej epoce, ale nowe dziedziny nauki stały się ośrodkiem zainteresowania w wyjątkowo niesprzyjającym dziesięcioleciu.

Badania nad ludzką naturą wzbudzałyby kontrowersje w każdej epoce, ale nowe dziedziny nauki stały się ośrodkiem zainteresowania w wyjątkowo niesprzyjającym dziesięcioleciu. W latach siedemdziesiątych XX wieku wielu intelektualistów stało się radykałami politycznymi. Marksizm był w dobrym tonie, liberalizm uznawano na ideę mięczaków, a Marks twierdził przecież, że „w każdej epoce dominują idee klasy panującej”. Tradycyjne wątpliwości dotyczące natury ludzkiej opakowano w skrajnie lewicową ideologię, a naukowców, którzy badali ludzki umysł w ujęciu biologicznym, uznano za narzędzia reakcyjnego establishmentu. Krytycy tego kierunku badań ogłosili się częścią „radykalnego ruchu naukowego”, dostarczając opinii publicznej użytecznej etykietki grupowej.

W 1975 roku została wydana „Socjobiologia” autorstwa Edwarda O. Wilsona. Autor dokonał w niej  syntetycznego przeglądu obszernej literatury poświęconej zachowaniom zwierząt, odwołując się do nowych idei dotyczących doboru naturalnego, zaproponowanych przez George'a Williamsa, Williama Hamiltona, Johna Maynarda Smitha i Roberta Triversa. Przedstawił mechanizmy związane z ewolucją komunikacji, altruizmu, agresji, seksu i zachowań rodzicielskich, po czym odniósł je do najważniejszych grup zwierząt społecznych, takich jak owady, ryby i ptaki. W rozdziale dwudziestym siódmym uczynił to samo w odniesieniu do gatunku Homo sapiens, traktując go jak jeszcze jedną gałąź w królestwie zwierząt. Ów rozdział zawierał przegląd literatury dotyczącej uniwersaliów kulturowych i różnic między ludami świata, omówienie zjawiska języka oraz jego wpływu na kulturę, a także hipotezę, że niektóre uniwersalia (między innymi zmysł moralny) mogą się wywodzić z ukształtowanej przez przez dobór naturalny natury człowieka. Wilson wyraził nadzieję, że ta idea może powiązać biologię z naukami społecznymi i filozofią, co zapowiadało myśl przewodnią jego kolejnej książki, pod tytułem „Konsiliencja”.

Pierwszy atak wymierzony w „Socjobiologię” skupił się na najważniejszej spośród zawartych w niej „herezji”. W krytycznej rozprawie o rozmiarach pokaźnej książki antropolog Marshall Sahlins uznał „ordynarną socjobiologię” za zagrożenie dla zaproponowanej przez Durkheima Kroeberga doktryny nadorganizmu – przekonania, że kultura i społeczeństwo zamieszkują odrębne królestwo niż jednostki oraz ich myśli i uczucia. „Ordynarna socjobiologia – pisał Sahlins – polega na wyjaśnianiu zachowań społecznych człowieka jako wyrazu potrzeb i popędów ludzkiego organizmu, przy założeniu, że owe skłonności ukształtowały się w naturze człowieka w toku biologicznej ewolucji.” Przyznając, że obawia się naruszenia granic swojego naukowego terytorium, Sahlins dodał: „Podstawowy problem intelektualny sprowadza się do autonomii kultury i nauki o kulturze. Socjobiologia kwestionuje integralność kultury jako niezależnego bytu, odrębnego i symbolicznego dzieła człowieka”.

Sahlins zatytułował swoją książkę „The Use and Abuse of Biology” (Używanie i Nadużywanie Biologii). Za przykład nadużycia uznał pogląd Wilsona, że sformułowana przez Hamiltona teoria doboru krewniaczego może się okazać użyteczna w zrozumieniu więzi rodzinnych w życiu człowieka. Hamilton wyjaśnił, w jaki sposób w toku ewolucji mogła się ukształtować ludzka skłonność do poświęcania się dla krewnych. Osobniki spokrewnione mają wspólne geny, więc każdy gen, który popycha organizm do wspierania krewnych, pośrednio pomaga przetrwać kopii samego siebie. Taki gen będzie się rozprzestrzeniał, jeśli koszt wyświadczonej przysługi nie przekroczy korzyści, jaką przyniosła ona krewnemu, pomniejszonej odpowiednio do stopnia pokrewieństwa (1/2 w przypadku rodzeństwa lub potomstwa, 1/8 w przypadku najbliższego kuzyna i tak dalej). „To nie może być prawda – pisał Sahlins – gdyż przedstawiciele większości kultur nie znają słów określających ułamki. Nie są zatem w stanie obliczyć współczynników pokrewieństwa, które podpowiadały im, którym krewnym pomagać i w jakim stopniu.” Jego zastrzeżenie jest podręcznikowym przykładem pomylenia przyczyny bliższej z dalszą. To tak, jakbyśmy powiedzieli, że ludzie nie mogą spostrzegać głębi, ponieważ przedstawiciele większości kultur nie znają praw trygonometrii, które leżą u podstaw widzenia stereoskopowego.

Epitet „ordynarna” był tylko jednym z wielu pocisków, które dosięgły „Socjobiologii”. Po tym, jak czasopismo New York Review Books zamieściło przychylną recenzję autorstwa wybitnego biologa C. H. Waddingtona, tak zwana Grupa Badań Socjobiologicznych (w której skład weszli dwaj współpracownicy Wilsona, paleontolog Stephen Jay Gould i genetyk Richard Lewontin) opublikowała szeroko rozpowszechnianą filipikę, zatytułowaną Przeciw „Socjobiologii”. Po zaliczeniu Wilsona do grona zwolenników eugeniki, darwinizmu społecznego i sformułowanej przez Jensena hipotezy wrodzonych międzyrasowych różnic w inteligencji, autorzy manifestu napisali:

Owe uparcie powracające deterministyczne teorie mogą przetrwać dlatego, że dostarczają genetycznego uzasadnienia status quo i istniejących przywilejów przyznawanych pewnym grupom ze względu na przynależność do określonej klasy społecznej, rasy lub płci. (…) W latach 1910–1930 teorie te w znacznej mierze przyczyniły się do uchwalenia ustawy o obowiązkowej sterylizacji oraz surowych przepisów imigracyjnych, miały także istotny wkład w sformułowanie zasad eugeniki, która doprowadziła do powstania komór gazowych w hitlerowskich Niemczech.

(…) Naszym zdaniem książka Wilsona świadczy nie tylko o ogromnych trudnościach z rozpoznaniem i ze zrozumieniem wpływów środowiska (na przykład transmisji kulturowej), ale także o osobistych i społecznych uprzedzeniach badacza. Wilson dołączył do licznego grona deterministów biologicznych, którzy pracują na rzecz umacniania instytucji społecznych, zwalniając je z odpowiedzialności za problemy społeczne.

Autorzy zarzucili także Wilsonowi rozważanie „zalet ludobójstwa” oraz przedstawienie „instytucji, takich jak niewolnictwo (…) jako naturalnych dla społeczności ludzkich, ze względu na ich uniwersalne występowanie w królestwie istot żywych”. Na wypadek, gdyby niektórzy z czytelników nie dostrzegli jeszcze oczywistych powiązań, jeden z autorów tego manifestu napisał w innym miejscu, że „ostatnia przeprowadzona w tej książce analiza jest przykładem socjobiologicznej argumentacji (…), która dostarczyła teoretycznych podstaw do przekształcenia założeń eugeniki w ludobójczą praktykę w nazistowskich Niemczech”.

Niewątpliwie wiele tez przedstawionych w ostatnim rozdziale „Socjobiologii” budzi poważne zastrzeżenia. Dzisiaj już wiemy, że niektóre z zaproponowanych przez Wilsona uniwersaliów okazały się nietrafne lub nadmiernie uproszczone, a jego twierdzenie, że pewnego dnia biologia ewolucyjna zastąpi rozumowanie moralne, było z pewnością błędne. Można jednak z łatwością wykazać, że zarzuty przedstawione w manifeście Przeciw „Socjobiologii” były fałszywe. Autorzy nazwali Wilsona „deterministą”, czyli kimś, kto głosi przekonanie, że ludzkie społeczności są całkowicie podporządkowane sztywnemu wzorowi genetycznemu. A przecież ów badacz napisał:

Pierwsza i najłatwiejsza do zweryfikowania cecha [ludzkich społeczeństw] jest natury statystycznej. Parametry organizacji społecznej (…) w ludzkich populacjach różnią się o wiele bardziej niż w populacjach innych gatunków naczelnych (…) Dlaczego społeczeństwa ludzkie są tak plastyczne?

Wilsonowi zarzucono też przekonanie, że ludzie są zamknięci w hermetycznych kastach, zdeterminowanych przynależnością rasową, klasową, płciową i genomem osobniczym. W rzeczywistości ów badacz napisał, że „dowody na dziedziczne umacnianie statusu społecznego są skąpe” oraz że „ludzkie populacje tylko nie znacznie się różnią pod względem genetycznym”. Ponadto:

Ludzkie społeczeństwa osiągnęły krańcowy poziom złożoności, gdyż ich członkowie odznaczają się inteligencją i posiedli zdolność odgrywania ról z właściwie dowolną dokładnością. Współczesny człowiek jest aktorem grającym w wielu sztukach, zmieniające się ciągle wymagania środowiska mogą go doprowadzić do kresu wytrzymałości.

Jeżeli chodzi o nieuniknioność agresji – kolejny niebezpieczny pogląd, o który go oskarżono – Wilson napisał w rzeczywistości, że w toku ewolucji człowiek „zaczął kontrolować agresję, a dawne, typowe dla naczelnych formy dominacji zostały zastąpione złożonymi umiejętnościami społecznymi”. Zarzut, ze Wilson (który przez całe życie był liberalnym demokratą) kierował się osobistymi uprzedzeniami, opowiadając się za rasizmem, seksizmem, nierównością, niewolnictwem i ludobójstwem, był szczególnie niesprawiedliwy i wyjątkowo nieodpowiedzialny, bo doprowadził to tego, iż badacz stał się ofiarą pomówień i prześladowań ze strony osób, które czytały zjadliwy manifest, ale nie jego książkę.

Na Harvardzie rozdawano ulotki i organizowano zebrania dyskusyjne, pewien uzbrojony w megafon demonstrant domagał się zwolnienia Wilsona, a podczas prowadzonych przezeń zajęć na salę wykładową wdzierali się studenci skandujący wrogie hasła. Kiedy wygłaszał wykłady na innych uniwersytetach, rozwieszano tam plakaty, na których nazywano go „prawicowym prorokiem patriarchatu” i nawoływano studentów do zagłuszania jego wykładów. W 1978 roku Wilson miał przemawiać podczas zjazdu Amerykańskiego Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Nauki, ale tuż przed jego wystąpieniem grupa ludzi z transparentami (na jednym z nich widniała swastyka) wtargnęła na scenę, skandując: „Wilson, ty rasisto, nie ukryjesz się, jesteś ludobójcą, dorwiemy cię”. Jeden z demonstrantów chwycił mikrofon i zaczął prawić publiczności kazanie, a w tym czasie inny oblał Wilsona wiadrem wody.

Z upływem lat zła sława „Socjobiologii” rosła, a celem ataków stali się także Hamilton i Trivers – pomysłodawcy wielu przedstawionych w niej idei – oraz antropolodzy Irven DeVore i Lionel Tiger, którzy próbowali wyjaśnić je studentom.Okładka tygodnika "TIME" z 1977 roku

Gould i Lewontin wraz brytyjskim neurobiologiem Stevenem Rose'em stali się intelektualną awangardą naukowego radykalizmu. Od dwudziestu pięciu lat toczą oni nieustanną walkę, próbując  powstrzymać rozwój genetyki behawioralnej, socjobiologii (a później psychologii ewolucyjnej) oraz neurobiologicznych badań dotyczących drażliwych politycznie kwestii, takich jak różnice między płciami czy choroby psychiczne. Poza Wilsonem głównym celem ich ataków stał się Richard Dawkins. W wydanej w 1976 roku książce „Samolubny gen” przedstawił wiele idei omówionych w książce Wilsona, skupiając się jednak na logice nowych teorii ewolucyjnych, a nie na szczegółach zoologicznych. Nie napisał w niej niemal niczego o ludziach.

Wbrew przewidywaniom Sahlinsa socjobiologia okazała się czymś więcej niż tylko chwilową modą. Tytuł wydanej w 2001 roku książki Alcocka – „The Triumph of Sociobiology” (Triumf Socjobiologii) jest wystarczająco czytelny.

Psychologię ewolucyjną, genetykę behawioralną i niektóre obszary neuropsychologii poznawczej uważa się powszechnie za dziedziny nauki związane z prawicą polityczną, a we współczesnych kręgach uniwersyteckich trudno wyobrazić sobie poważniejszy zarzut. Nikt nie zdoła pojąć kontrowersji wokół umysłu, mózgu, genów czy ewolucji, jeśli nie zrozumie ich związków z odwiecznymi liniami podziałów. E. O. Wilson dowiedział się o tym zbyt późno:

Napaści [na „Socjobiologię”] zupełnie mnie zaskoczyły. Spodziewałem się frontalnego ataku naukowców niezgadzających się ze mną przede wszystkim na gruncie empirycznym, a tymczasem zostałem ostrzelany politycznym ogniem flankowym. Niektórych obserwatorów zaskoczyło moje zdziwienie. John Maynard Smith, uznany brytyjski biolog ewolucyjny i dawny marksista, powiedział, że jemu samemu nie podoba się ostatni rozdział „Socjobiologii”, a potem dodał: „Było to dla mnie całkowicie jasne – nie mogę uwierzyć, że Wilson nie zdawał sobie z tego sprawy – iż jego praca wzbudzi wielką wrogość wśród marksistów w Ameryce i na całym świecie.” Ale tak właśnie było. (…) W 1975 roku byłem politycznym naiwniakiem. Nie wiedziałem niemal nic o marksizmie – ani jako systemie politycznym, ani modelu analizy – poświęcałem bardzo niewiele uwagi dynamice lewicowego aktywizmu i nigdy dotąd nie słyszałem o „nauce dla ludu”. Nie byłem nawet intelektualistą w europejskim, czy też w nowojorsko-uniwersyteckim znaczeniu tego słowa.

Thomas Bouchard, który kierował pierwszym zakrojonym na dużą skalę badaniem nad bliźniętami wychowującymi się osobno, jest jednym z pionierów badań w dziedzinie genetyki behawioralnej. Działacze studenccy na Uniwersytecie Minnesota rozdawali w miasteczku akademickim ulotki, w których Boucharda nazywano „rasistą” i wiązano z „niemieckim faszyzmem”, wypisywali na murach hasła, w których nazywali go „nazistą”, oraz domagali się jego zwolnienia. Psycholog Barry Mehler oskarżył go o rehabilitowanie prac Josefa Mengele, lekarza, który pod przykrywką badań naukowych maltretował bliźnięta w hitlerowskich obozach zagłady. Te oskarżenia były jak zwykle niesprawiedliwe, nie tylko pod względem intelektualnym, ale także osobistym. Jak najdalszy od faszystowskich poglądów, w latach sześćdziesiątych XX wieku Bouchard był członkiem Ruchu Na Recz Wolności Słowa na Uniwersytecie w Berkeley, za swą działalność spędził nawet krótki czas w więźniu i mówi, że dzisiaj zrobił to samo.



Fragmenty książki Stevena Pinkera „Tabula rasa. Spory o naturę ludzką” wydanej w Polsce przez Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne w 2005 roku.

Steven Pinker obecnie pracuje na Uniwersytecie Harvarda. Jest autorem wielu publikacji popularyzujących dokonania różnych dyscyplin naukowych, m.in.: neurobiologii, psychologii, językoznawstwa, teorii ewolucji, teorii gier etc. Przez 21 lat był profesorem w Department of Brain and Cognitive Sciences w Massachusetts Institute of Technology (MIT), a w 2003 roku powrócił do Uniwersytetu Harvarda.

 

Autor: Steven Pinker