czyli SEN ASTROFIZYKA.
KOŁYSKA DOBRA I ZŁA
czyli
SEN ASTROFIZYKA
Rozwarta szrama kopuły obserwatorium
błyska okiem soczewki teleskopu –
kierunek – Mgławica Andromedy.
Nieznaczny ruch obrotowy czaszy
sprzyja śpiącemu w fotelu astrofizykowi.
Senne czeluście nocy rozbłyskują
mijanymi reaktorami gwiazd
i geometrią dalekich konstelacji.
Jestem czystą świadomością
obdarzoną zmysłami śmiertelnika.
Pędzę z szybkością światła
w kierunku rozbiegających się światów
Obłoków Magellana.
Wpadam w „wormhole” –
Bezczasowy tunel piątego wymiaru.
Błyskawicznie wyrzucony
podziwiam wokół siebie
miliardy zwrotnie odpływających
firmamentów Galaktyki Andromedy
zmierzającej w kierunku mojej Ziemi.
Czuję nagły wzrost przyspieszenia.
Wokół mnie migają kuliste skupiska
i spirale galaktyk,
ogniste bąble kwazarów.
Horyzont głębi majaczy rozpłomienioną łuną
wszędobylskiego żaru Wielkiego Atraktora.
Znów porywa mnie ekspres „wormhole”
w nieprzebyty gąszcz
wirującego tygla ognia
o mocy miliardów stopni.
Obserwuje kształtującą się czasoprzestrzeń.
Wiry formują się w długie strumienie;
Rozpraszają się sferycznie
pędząc po trajektoriach inflacji.
Wiodą mnie w chłodniejsze rejony.
Feeria barw różnicuje rozbłyski
na poszczególne subcząstki.
Oszołomiona świadomość sporadycznie
rejestruje, że otaczają mnie
coraz to nowe „Boskie Cząstki” –
skalarne bozony Higgsa.
Zaczyna się pierwsza faza
formowania materii.
Nabieram masy i wpadam w tunel czasowy.
Po chwili zostaję wyrzucony
w czarną otchłań Kosmosu.
Widzę znajome konstelacje
i jasną smugę Mlecznej Drogi.
Dociera do mnie, że bezpiecznie
odbyłem podróż do początku Wszechświata;
że czas to tylko złudna domena
naszej materialnej kondycji;
że poprzez wyższy wymiar można dotrzeć
do każdego zakamarka materii,
odkryć każdą tajemnicę przeżywanej
rzeczywistości.
Teraz rozumiem graniczące z pewnością
domysły, przypuszczenia i teorie,
że ten tajemniczy wymiar
zwinięty do wielkości atomu
zawiera w sobie
cały ogromny Wszechświat.
Pozorny paradoks, bo przecież
każdy paradoks to prawda,
która stanęła na głowie,
by zwrócić na siebie uwagę.
Skończył się sen.
Zainspirował rozmaitość dociekań.
Astrofizyczny paradoks
nachalnie przypomniał inny,
dotyczący ziemskiego problemu dobra i zła,
który zrodził się w głowie
pewnego mądrego rabina:
„Od dobra do zła jest najdalsza,
ale i najkrótsza odległość.”
Starożytna Księga Stworzenia
(Sefer Jecirah)
mówi o pięciowymiarowym świecie.
To nasza czasoprzestrzeń
otoczona i przeniknięta
piątym wymiarem duchowym,
określonym odległością
między Dobrem i Złem.
Biblia (Iz. 45, 7)
„Ja jestem Pan i nie ma innego.
Ja tworzę światło i stwarzam ciemności,
Sprawiam pomyślność
I stwarzam niedolę.
Ja, Pan, czynię to wszystko.”
Autor: Piotr Stanisław Issel
Wrocław, maj 2013